Róże karnawałowe

Róże karnawałowe to nic innego jak faworki w bardziej wymyślnym kształcie. Trochę więcej z nimi zachodu, ale za to prezentują się bardzo elegancko. Przepis na róże karnawałowe znalazłam w książce Marii Disslowej „Jak gotować”.

roze karnawalowe_nm1

 

RÓŻE  KARNAWAŁOWE

 

120 g mąki

20 g cukru

1 jajko

1 żółtko

20 g masła

2 łyżeczki rumu (może być wódka)

szczypta soli

skórka otarta z 1/2 cytryny

tłuszcz do głębokiego smażenia

do dekoracji: wiśnie z konfitur lub z nalewki (ja dałam właśnie takie)

 

Mąkę przesiewamy, wysypujemy na blat. Dodajemy masło i siekamy nożem aż utworzą się okruszki. Dodajemy pozostałe składniki i zagniatamy ciasto. Ciasto ma zbliżoną konsystencję do ciasta na makaron. Ciasto owijamy w ściereczkę i dajemy mu trochę odpocząć. Po około 15 minutach ciasto wybijamy wałkiem aż zaczną powstawać pęcherzyki powietrza. Ciasto wałkujemy bardzo cienko. Z ciasta wykrawamy koła w 3 wielkościach. Każde koło nacinamy w 5-6 miejscach  (TU rysunek jak nacinać ciasto).

Koła składamy układając jedno na drugim. Mocno dociskamy w środku, ja dociskam okrągłym trzonkiem drewnianej łyżki wtedy mam pewność, że wszystkie warstwy ciasta dobrze się ze sobą zlepiły.

Róże smażymy w głębokim tłuszczu na złoty kolor. Ciepłe posypujemy cukrem pudrem, a do powstałego wgłębienia nakładamy wiśnie z konfitury lub z nalewki.

 

Wydrukuj przepis

roze karnawalowe_nm2

roze karnawalowe_nm3

6 komentarzy

  1. 24 stycznia 2014 o 12:30

    Mniam mniam mniam, uwielbiam je :) jadłam niedawno :) ale jak widzę na zdjęciu to i tak ślinotoku dostaję :)

  2. 27 stycznia 2014 o 22:19

    Wyglądają pięknie! Romantycznie i smakowicie ;)
    zapraszam do mnie na giveaway’a :D

  3. 30 stycznia 2014 o 11:33

    Pięknie wyglądają :)

  4. 3 lutego 2014 o 15:30

    Zrobiłam jedną taka na próbę z resztek ciasta na faworki :) [image=27012014440.jpg]

  5. Ania
    3 lutego 2014 o 16:40

    Bardzo zgrabna :)

  6. ursa
    31 marca 2014 o 21:15

    Piękne są Twoje róże – równiutkie, ślicznie leciutko zarumienione. W Polsce smażyłam dość często razem z faworkami. Ostatnio nie zrobiłam żadnych zapasów z wiśniami (grudzień 2013 – ceny były u nas astromoniczne), więc nie miałam co dodać w tym roku. Ale kilka różyczek musiało być zrobionych, Udało się za to kupić dżem z kilkoma wiśniami w środku. I tak dla dekoracji kilku róż przekopałam cały słoik, wydłubałam i z radością zostały położone na cieście. Och ta tradycja, tyle czasami wymaga zachodu, hi, hi…
    pzdr. Ursa, Kapsztad.

Leave reply

*

Back to Top