Kuchnia śląska to nie tylko nudelzupa, rolada i modro kapusta :). To także kołocze, oblaty no i obowiązkowo szpajza. Szpajza cytrynowa to tradycyjny śląski deser, który śląskie gospodynie podawały po niedzielnym obiedzie. To słodki i lekki krem, w zasadzie mus, o wyraźnym cytrynowym smaku.
Ten przepis na szpajzę cytrynową jest zaproszeniem do lektury (uwaga!!! i tadammmmmmm!!!) pierwszego numeru magazynu MASZKETY traktującego o kuchni, śląsku, sezonowości gotowania, hobby. Magazynu, który współtworzyłam z kilkoma fajnymi śląskimi dziołchami. Serdecznie zapraszam Was do lektury naszego magazynu, który możecie zobaczyć (czytać, podziwiać, smakować) TU
4 jajca
1/4 szolki cukru
2 łyżyczki żelatyny
1 cytryna
Żółtka uciyromy z cukrym do biołego. Biołka ubijomy na sztram, tak coby jak łodwrócimy miska niy śleciała na zol. Sok ze cytryny wlywomy do żółtek z cukrym. Trza to fajnie wymiyszać.
Żelatyne trza przyrychtować tak jak piszom na tytce.
Do żółtek z cukrym i cytrynom wciepujemy biołka. Trza je leko wymiyszać coby piana nie siadła.
Do przyrychtowanej żelatyny wciepujemy 2 – 3 łyżki szpajzy, miyszomy i wszystko wciepujemy do miski ze szpajzom. Trza to wartko wymiyszać i łostawić coby stęgło.
Szpajza łozdabiomy szlagzanom. Możno tyż szpajza łobsypać szokoladom.
4 jajka
1/4 szklanki cukru
2 łyżeczki żelatyny
1 cytryna
Żółtka ucieramy z cukrem na puszystą, jasną masę. Białka ubijamy na sztywno. Do masy żółtkowej wlewamy sok wyciśnięty z cytryny. Mieszamy żeby sok połączył się z masą żółtkową.
Żelatynę przygotowujemy według przepisu na opakowaniu.
Do żółtek z cukrem i cytryną dodajemy białka. Mieszamy bardzo delikatnie żeby piana nie opadła.
Do przygotowanej żelatyny dodajemy 2-3 łyżki masy jajeczno cytrynowej, mieszamy i przelewamy do miski z resztą masy. Wszystko razem mieszamy, trzeba to zrobić szybko i sprawnie, bo deser szybko tężeje.
Deser ozdabiamy ubitą śmietaną. Można też deser udekorować tartą czekoladą.
Share the post "Szpajza cytrynowa / deser cytrynowy i Magazyn MASZKETY!"
Uwielbiam te małe słoiczki. Nadają się idealnie, aby przygotować w nich malutkie porcje zapiekanych owoców. Pod kruchym ciastem zapiekłam owoce leśne z jabłkami, z dodatkiem brązowego cukru.
2 żółtka
100 g masła
3 łyżki śmietany
1 łyżeczka pasty (lub esencji) waniliowej
120 g cukru pudru
250 g mąki pszennej
3 jabłka
1 1/2 szklanki owoców leśnych (ja dałam mrożone)
1/4 szklanki brązowego cukru
1 łyżka skrobi kukurydzianej (lub ziemniaczanej)
Wszystkie składniki umieszczamy w misie malaksera i miksujemy. Mieszamy krótko aż z ciasta powstaną duże okruchy. Wysypujemy ciasto na blat i kilkoma ruchami zarabiamy ciasto. Nie wyrabiamy ciasta zbyt długo żeby nie ogrzało się od dłoni. Jeżeli trzeba podsypujemy mąką w czasie wyrabiania. Ciasto powinno być elastyczne i nie powinno lepić się do rąk. Gdyby ciasto było zbyt luźne możecie dodać trochę mąki lub mocno podsypywać mąką przy zagniataniu. Ciasto zawijamy w folię i schładzamy w lodówce przez 30 minut.
Jabłka obieramy, pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy w drobną kostkę. Wszystkie owoce mieszamy z cukrem i skrobią. Dodatek skrobi sprawi, że sok wypływający z owoców lekko zgęstnieje i nie rozmoczy ciasta.
Schłodzone ciasto wałkujemy na grubość 3 mm i wycinamy koła o średnicy naczynia, w którym będziemy zapiekać owoce. Aby para z gorących owoców nie rozmiękczyła ciasta trzeba zrobić w cieście otwory. Ja zrobiłam dziurki rurką do napojów, ale wystarczy ponacinać ciasto nożem. Do małych, żaroodpornych naczyń wkładamy owoce. Owoców nakładamy lekko „z górką” (ich objętość zmniejszy się w czasie zapiekania) i przykrywamy kruchym ciastem.
Owoce zapiekamy w temperaturze 190 stopni do chwili aż ciasto zacznie lekko rumienić się na brzegach.
Na blogach już pachną pierniki, za oknami pierwszy śnieg, a u mnie jeszcze wspomnienie jesieni. Zapiekane jabłka. Pyszny podwieczorek na pierwsze naprawdę chłodne dni.
8 niewielkich jabłek
4 łyżki płatków owsianych (drobnych)
4 łyżki siekanych migdałów
2 łyżki miodu
1 łyżeczka cynamonu
4 łyżeczki masła
4 łyżeczki brązowego cukru
sok z cytryny
Jabłka myjemy, odcinamy wierzch i wydrążamy gniazda nasienne. Brzeg jabłka smarujemy sokiem z cytryny aby jabłko nie ściemniało.
Płatki owsiane wsypujemy do rondelka, dodajemy miód, cynamon i migdały. Lekko podgrzewamy aby płatki owsiane i migdały równomiernie obtoczył miód. Do wydrążonych jabłek wsypujemy płatki, mniej więcej do połowy wysokości otworu. Na płatki układamy masło (do każdego jabłka pół łyżeczki masła) i przysypujemy płatkami. Nadzienie lekko ugniatamy i na wierzch wsypujemy brązowy cukier (na każde jabłko pół łyżeczki masła). Jabłka wkładamy do foremek na babeczki (można też do formy na muffiny) i zapiekamy aż cukier się rozpuści, a jabłko zmięknie.
W planach miałam przygotowanie deseru z bitą śmietaną, owocami i kawałkami brownies (które ukryłam specjalnie do deseru) , ale ponieważ kobieta zmienną jest to i plany uległy zmianie :). W szafce znalazłam puszkę gotowej masy kajmakowej i to pchnęło mnie do przygotowania deseru lodowego z kajmakiem. Ponieważ nie lubię zbitych i twardych lodów dodałam do deseru ajerkoniak, który nie pozwala deserowi zmrozić się na kość i pozostawia go lekkim i kremowym.
Do przygotowania deseru nie używamy maszynki do lodów :).
200 ml kajmaku (ja użyłam gotowca z puszki)
200 ml śmietany kremówki (36%)
1/3 szklanki likieru advocat (im bardziej gęsty, tym lepszy)
1 szklanka mango, pokrojonego w drobną kostkę
1 szklanka malin (ja użyłam mrożonych)
kilka kawałków brownies TU PRZEPIS
W dużej misce ubijamy (mikserem) śmietanę z kajmakiem. Gdy masa będzie gęsta i kremowa dodajemy advocat, jeszcze chwilę miksujemy. Brownies kroimy na kostkę ok. 2cm x 2 cm. Ja użyłam kawałek ciasta wielkości 4 cm x 15 cm. Do masy wsypujemy brownies, maliny i mango. Mieszamy niedbale łyżką – chodzi o to aby każdy kolor i składnik był oddzielnie widoczny. Jak będziecie mieszać długo i intensywnie to powstanie masa o średnio ciekawym wyglądzie. Masę przekładamy do pojemnika wyłożonego folią spożywczą. Deser chłodzimy przez noc w zamrażalniku. Gotowe! :)
Zanim podam przepis na przygotowanie czekoladowych jajek chciałam poinformować Was o nowościach na blogu. Za sprawą Łukasza w komentarzach pod wpisami pojawiło się okno, w którym możecie dodawać zdjęcia Waszych wypieków. Zapraszam do testowania :). Polecam Wam również zajrzeć na blog Łukasza, na którym pisze nawet o damskich torebkach :).
Wracając do jajek, muszę przyznać, że podczas przygotowania tego wpisu nie obyło się bez czekoladowych niespodzianek :). Czekolada była wszędzie, a to za sprawą pękających balonów, które obtaczałam w czekoladzie. Gdy zorientowałam się co robię źle to już było z górki :).
Idealny przepis dla zabieganych. Mały wkład pracy, a efekt zaskakujący. Wystarczy przygotować czekoladowe jajka i wypełnić je dowolnym nadzieniem. Ja wypełniłam jajka bitą śmietaną wymieszaną z serkiem mascarpone i udekorowałam ajerkoniakiem.
2 tabliczki gorzkiej czekolady
250 ml śmietany kremówki
100 g serka mascarpone
cukier puder – do smaku
ajerkoniak (kilka łyżek)
pomarańczowy barwnik (opcjonalnie)
małe baloniki
Domowników wykorzystujemy do nadmuchiwania balonów. W tym czasie, w kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę. Czekoladę przelewamy do kubka (garnuszka lub filiżanki). W przestudzonej czekoladzie zanurzamy baloniki i odstawiamy do zastygnięcia. Najlepiej zrobić to wieczorem by czekolada dobrze zastygła. Gdy czekolada będzie twarda usuwamy baloniki. Gotowe!
Śmietanę ubijamy. Pod koniec ubijania dodajemy serek mascarpone i cukier puder. Z pomocą szprycy do kremu wypełniamy masą śmietanową czekoladowe jajka. Na wierzch nakładamy łyżeczkę ajerkoniaku.
Ja miałam blady ajerkoniak więc dodałam do niego odrobinę pomarańczowego barwnika.
Jeżeli nie chcecie używać alkoholu możecie go zamienić na dżem w pomarańczowym kolorze lub zmiksowane mango.
Instrukcję zdjęciową jak zrobić czekoladowe jajka znajdziecie W TYM WPISIE