Od zawsze robiłam pączki z przepisu mojej Babci. Ich smak uznałam za idealny i nawet nie szukałam innego przepisu. Jednak jakiś czas temu dostałam trzy bardzo stare książki kucharskie. Jedną z nich jest Uniwersalna Książka Kucharka Marii Ochorowicz-Monatowej wydana we Lwowie w 1926 roku. W niej znalazłam kilka przepisów na pączki i postanowiłam je wypróbować. Zrobiłam pączki z ciasta parzonego. Ponieważ porcja składników były solidna podzieliłam ciasto na dwie części. Pączki z jednej części ciasta usmażyłam od razu, drugą część ciasta wsadziłam na noc do lodówki. I te pączki, które upiekłam z tej drugiej porcji ciasta były o wiele smaczniejsze i bardziej puszyste. Z ciasta usmażyłam niewielkie, okrągłe pączki (wielkości mniej więcej śliwki węgierki). Wyszły super!
na ciasto parzone:
500 g mąki
1 l wrzącego mleka
pozostałe składniki:
1/2 szklanki letniego mleka
100 g świeżych drożdży
12 żółtek
225 g cukru
1/2 kg mąki
220g miękkiego masła
otarta skórka z połowy pomarańczy
ziarenka z 1/2 laski wanilii (lub 1 łyżeczka esencji waniliowej)
1 litr mleka zagotować, najlepiej w szerokim rondlu. Zdjąć garnek z ognia i jednym ruchem wsypać do mleka 1/2 kg mąki. Od razu mieszać, tak długo aż powstanie gładkie, jednolite ciasto. Ciasto jest bardzo klejące – tak ma być. Odstawiamy do ostygnięcia.
W 1/2 szklanki letniego mleka rozcieramy drożdże. Odstawiamy aż rozczyn zacznie pracować.
Masło ucieramy z cukrem na jasną, puszystą masę. Do masy dodajemy żółtka, skórkę pomarańczową i wanilię.
Ciasto parzone przekładamy do miski miksera i wyrabiamy stopniowo dodając masę żółtkową. Gdy składniki dobrze się połączą dodajemy mąkę. Wyrabiamy ciasto aż będzie gładkie. Ciasto jest raczej luźne. Odstawiamy do wyrośnięcia.
Gdy ciasto podwoi swoją objętość wykładamy je na blat wysypany mąką. Z ciasta odrywamy po małym kawałku i formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego. Ponownie odstawiamy do wyrośnięcia.
Wyrośnięte pączki smażymy w szerokim garnku, na głębokim tłuszczu. Ciasto wkładamy do tłuszczu wyrośniętą stroną (tą która była na górze podczas wyrastania). Przykrywamy garnek na chwilę pokrywką. Gdy pączki się zrumienią przewracamy na drugą stronę.
Ciepłe posypujemy cukrem pudrem.
Ja robiłam ciasto z połowy porcji.
Kolejna porcja pisanek – szmacianek. Tym razem większych (mają około 9 cm wysokości) i te są do zawieszenia. Uszyte z lnu i bawełny w naturalnych kolorach, ozdobione tasiemkami i satynowymi wstążkami. Wzory się nie powtarzają, każda pisanka jest inna.
Zgodnie z obietnicą zamieszczam szablon do wykonania pisanek: SZABLON PDF
Aby ułatwić Wam poruszanie się na blogu w pasku bocznym (po prawej stronie) będą pojawiać się banerki tematyczne. Banerki odsyłać będą do spisu wpisów na dany temat (np. Boże Narodzenie). Spis będzie obejmował wpisy z przepisami i działu „Rękodzielnia„.
Działają już banerki Wielkanoc i Tłusty Czwartek. Będą na bieżąco uaktualniane (w miarę pojawiania się nowych wpisów).
Po uszyciu pisanek – szmacianek zostały mi skrawki materiałów. Pocięłam je na paski szerokości 1,5 cm i zaplotłam w warkocz. Warkocz pozszywałam i wyszedł koszyczek :) Koszyczek jest niewielki, mieści w sobie jedno wielkanocne jajko :)
Moja strona NaMiotle bierze udział w tegorocznej edycji konkursu na
Blog Roku 2010.
Jeżeli zaglądacie na moją stronę i uważacie, że warto zagłosować- będzie mi bardzo miło :)
Głosujemy wysyłając SMS o treści
H00033 (H zero zero zero 33 ) na numer 7122.
Koszt jednego SMS-a to 1,23 zł brutto.
Dochód z SMS-ów przeznaczony będzie na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.
Głosowanie trwa do 20 stycznia 2011, do godziny 12.00
Wszystkim, którzy oddadzą swój głos bardzo dziękuję :)