Każdej jesieni w moim mieście odbywa się akcja wyrzucania gratów. Mieszkańcy wystawiają niepotrzebne meble przed domy, a firma sprzątająca je zabiera. W tym roku byłam szybsza od firmy sprzątającej i udało mi się przechwycić dwa krzesła tapicerowane, wielki kamienny garnek (50 l), który będzie kwietnikiem w ogródku, starą, śląską szafkę kuchenną i te oto super krzesło :).
Krzesło jest w idealnym stanie. Mam tu na myśli stabilność konstrukcji i kondycję drewna, bo jeżeli chodzi o tapicerkę i jej przytwierdzenie do krzesła to nazwanie tego koszmarem jest dość łagodnym stwierdzeniem. Tapicerkę, która widoczna jest na zdjęciu, mocował do krzesła jakiś totalny partacz. Pomijając okropność tkaniny najgorszą rzeczą jest to, że została ona przymocowana najpierw zwykłymi gwoździami, a następnie „doprawiona” cudownej urody gwoździami tapicerskimi. Niestety, zamiast w miejscu do tego przeznaczonym, czyli w specjalnym wgłębieniu w oparciu i siedzisku tapicerka została przybita do oparcia i brzegu krzesła w siedzisku.
Wczoraj postanowiłam rozpocząć renowację krzesła. Rozkręciłam oparcie, siedzisko i boki. Rozkręcane są też pozostałe elementy konstrukcji, ale śruby znajdują się na spodzie krzesła i lata użytkowania sprawiły, że śruby się starły i nacięcie na śrubokręt jest prawie niewidoczne, a o włożeniu w nie śrubokręta nie ma mowy.
Z krzesła wyjęłam chyba z dwieście gwoździ.
Na tym zdjęciu widać dziury po gwoździach w oparciu:
A na tych zdjęciach widoczne są dziury w siedzisku. Tapicerka powinna być przytwierdzona w tym wgłębieniu, a tu wyraźnie widać, że ktoś przybił gwoździe do brzegu siedziska. Zobaczcie ile dziur zostało po gwoździach:
W pierwszej kolejności usunęłam resztki farby i zeszlifowałam największe nierówności. Skleiłam kawałki popękanego drewna. I dłutem wyrównałam brzeg wgłębienia w siedzisku. Musiałam przy tej operacji ściąć nieco drewna i powiększyć otwór na tapicerkę, na całym obwodzie siedziska, bo masakryczna ilość gwoździ spowodowała wykruszenie się kawałków drewna.
Po wstępnym szlifowaniu uzupełniłam największe dziury wbijając w nie „zatyczki” z wykałaczek. Mniejsze ubytki i pęknięcia uzupełnię specjalną masą, ale to w kolejnym etapie prac.
Tu mój pomocnik :)
Miałam obawy czy moja szlifierka poradzi sobie w miejscach łączenia podstawy z nogami krzesła, ale poszło całkiem dobrze. Kilka poprawek i będzie idealnie.
Teraz zastanawiam się nad wyborem tkaniny na siedzisko i oparcie. Myślę o naturalnym, surowym lnie, ale zobaczymy to tego wyjdzie.
c.d.n :)
Dzisiaj przepis na babeczki bez pieczenia. Niewielkie, urocze, idealne do ozdobienia świątecznego drzewka. Właściwie gdyby nie obecność sznurka to te babeczki, które przygotowałam używając cukrowych posypek, wyglądają jak prawdziwe słodycze.
Do wykonania babeczek potrzebne będą:
Papilotki na trufle lub mini muffiny, ping-pongi, posypki cukrowe, brokat, klej, sznurek, koraliki. wykałaczka.
W piłeczkach robimy niewielkie dziurki. Możecie zrobić je rozgrzanym drutem lub gwoździem. Średnica otworu powinna być taka, aby weszła w nią wykałaczka.
Wnętrze papilotki smarujemy klejem i wkładamy do papilotki piłeczkę tak, aby dziurka znalazła się centralnie na górze. Czkamy chwilę aż piłeczka dobrze sklei się z papilotką.
Część piłeczki, która wystaje nad papilotkę smarujemy klejem i obtaczamy w posypce cukrowej, brokacie, cukrze lub w czym tam sobie wymyślicie.
Kawałek wykałaczki obwiązujemy cienkim sznurkiem. Wykałaczkę wraz ze sznurkiem wkładamy do otworu w piłeczce, wykałaczka wewnątrz piłeczki ustawi się prostopadle do sznurka, na którym będzie wisieć babeczka.
Na sznurek nadziewamy koralik i przyklejamy go do piłeczki. Gotowe!
Tak się złożyło, że w czasie gdy Bóg dzielił wzrostem to ja stałam w kolejce po rozum :). Z tego powodu, siedząc na moim motocyklu, nie stawiam całych stóp na ziemi. Dlatego też postanowiłam obniżyć sobie kanapę w moim ER5. Początkowo zastanawiałam się nad oddaniem kanapy do kanapowego specjalisty, ale co, ja nie dam rady? Wycięłam spory kawał gąbki, wyrównałam powierzchnię i uszyłam kanapie nowe ubranko :). Pokrycie uszyłam z ekoskóry, dość grubej, w dwóch kolorach: czarnym i ciemno fioletowym. Ponieważ motocykl mam w kolorze ciemnej śliwki to ten mix kolorów pasuje idealnie. Do szycia użyłam nici do skóry i odszyłam kanapę tak „po tapicersku” :). Odnowiona kanapa już założona, pasuje idealnie i prezentuje się pięknie :). Jestem z siebie dumna :). Już dawno nie miałam takiej radości z nowego „uszytku”. :)
Wreszcie dotarła do mnie przesyłka zza morza, na którą długo i niecierpliwie czekałam :). Same 'kocie’ materiały :) Cudne bawełny, kolorowe, piękne wzory po prostu marzenie :).
Mama pewnego, przystojnego młodzieńca zapytała czy uszyję dla nich nosidło MT. A ponieważ lubię wyzwania to zabrałam się do pracy :) I oto jest :) Moje pierwsze nosidło Mei Tai z grubej bawełny i sztruksu. Zagłówek wzmacniany, do wywijania. Bardzo ładnie trzyma kształt więc żadne wiązania zagłówka nie są potrzebne. Pasy naramienne i pas biodrowy wypełniony gąbką dla większego komfortu noszenia. Nosidło jest profilowane i wypełnione pianką w miejscu zetknięcia z nóżkami dziecka. Nosidło jest dwustronne: z jednej słoneczno-żółte z drugiej beżowe z aplikacją.