Aby nie spędzić całej niedzieli na nicnierobieniu uszyłam Tildę. Szycie Tildy to całkiem fajna zabawa. Co prawda jest trochę dłubaniny z przewracaniem kończyn na prawą stronę ale jakoś poszło. Reszta to już prosta sprawa :). Włosy zrobiłam z włóczki, szalik i chusteczkę z polaru. Torebka i buciki (można je zdejmować i wymieniać na inne) są z ekozamszu.
Ten tytuł to trochę na wyrost bo zbyt patchworkowe to te podkładki nie są :) Ale ponieważ mam w planach uszycie dużej narzuty patchworkowej, a nigdy wcześniej nie pikowałam patchworkowej narzuty to te podkładki były materiałem ćwiczebnym. Brak specjalnej stopki do pikowania mnie nie zniechęcił i pikowałam zwykłą stopką do szycia, z wyłączonym dolnym transportem i z minimalnym naciskiem stopki na materiał. Chyba nie wyszło źle?
Podkładki są dwustronne, w środku ocieplina 100, wykończone bawełnianą lamówką ze skosu.
Ta babka to coś dla amatorów wypieków z mąki kukurydzianej. Zdecydowanie lepsza po wystudzeniu niż jedzona tuż po wyjęciu z pieca. Dosyć zbita, ale jednocześnie delikatna i lekko piaskowa – tej piaskowej struktury nadaje babce mąka kukurydziana.
100 g bardzo miękkiego masła
1 szklanka cukru
5 jajek
1/2 szklanki mąki pszennej
2 szklanki mąki kukurydzianej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki mocnego alkoholu (koniak, rum)
skórka otarta z połowy cytryny
2 łyżeczki esencji waniliowej
Miękkie masło ucieramy z cukrem na jasną i puszystą masę. Nie przerywając ucierania dodajemy esencję waniliową i po jednym jajku. Kolejne jajko dodajemy dopiero wtedy gdy dodane poprzednio całkowicie połączy się z masą. Obie mąki i proszek do pieczenia przesiewamy przez sito. Do mąki dodajemy skórkę z cytryny. Mąkę łączymy z masą jajeczną i ucieramy aż ciasto będzie gładkie i jednolite. Pod koniec ucierania dodajemy alkohol.
Ciasto przekładamy do keksówki (11 cm x 30 cm) wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Babkę wkładamy do lekko nagrzanego piekarnika i pieczemy około 50 minut w temperaturze 180 stopni.
Skórkę cytrynową możecie zastąpić skórką z pomarańczy, a esencję waniliową ziarenkami laski wanilii.
Patchworkowe podkładki, które widać na zdjęciach uszyłam sama i można je zobaczyć TU.
Dzisiaj coś słonego i szybkiego w wykonaniu. Muffiny pszenno kukurydziane z fetą i suszonymi pomidorami. Aromat wzbogacają świeże zioła dodane do ciasta. Takie wytrawne muffiny to doskonały dodatek do barszczu lub bulionu.
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki kukurydzianej
1 szklanka mleka
1/2 szklanki oleju roślinnego
1 jajko
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli*
1/2 szklanki suszonych pomidorów pokrojonych w drobną kostkę
1 szklanka sera feta pokrojonego w kostkę
1/4 szklanki posiekanych ziół (ja dałam lubczyk i bazylię)
1/2 łyżeczki mielonego pieprzu
1/2 łyżeczki suszonego czosnku
W dużej misce mieszamy mąki z pozostałymi sypkimi składnikami. W drugiej misce mieszamy jajko, olej i mleko i posiekane zioła. Dodanie ziół do płynnych składników sprawi, że zioła równomiernie rozprowadzą się w muffinach. Wlewamy płynne składniki do suchych, dodajemy suszone pomidory i fetę. Ciasto mieszamy bardzo krótko.
Nakładamy porcje ciasta do formy na muffiny. Pieczemy w temperaturze 180 stopni C przez około 20 minut.
*UWAGA! Przed posoleniem ciasta warto spróbować kawałka fety, jeżeli jest bardzo słona to zmniejszamy ilość soli dodawanej do ciasta.
Kilka dni temu przeżyłam chwile grozy. Myślałam, że moja maszyna odmówiła posłuszeństwa i trzeba będzie ją oddać do serwisu. Nie mogłam wyregulować naprężenia górnej nitki. W końcu odkryłam, że górna nitka tak się nieposłusznie układa, że nie wchodzi między talerzyki górnego naprężacza, co było ciężko sprawdzić bo nowe maszyny już nie są tak „otwarte” jak starsze typy i nie można w nich bezkarnie grzebać z pomocą śrubokręta :). Z tej radości, że wszystko z maszyną OK uszyłam kolorowy portfelik na dokumenty. Kolory wprawdzie zupełnie „nie moje” ale może znajdzie on swojego właściciela :).