W wolnych chwilach lukruję. Trochę mało tych wolnych chwil ale jakoś daję radę. Największą bolączką jest dla mnie brak dziennego światła. Po powrocie z pracy jest zupełnie ciemno i trudno zrobić fajne zdjęcie w domowych warunkach. Koniec marudzenia :) . Kilka dni temu polukrowałam bałwanki ale dopiero dzisiaj doczekały się sesji fotograficznej :). Bałwanki upiekłam z przepisu na domino piernikowe. Wiem, wiem znowu to domino :))) ale dla mnie to bardzo dobre ciasto na pierniki lukrowane i takie na patyczkach, które można wetknąć np. do stroika świątecznego (bałwanek na pierwszym zdjęciu jest na patyczku).
W takich czapkach i rękawiczkach zima nie będzie straszna :). W końcu zabieram się za 'domowe’ pierniki bo do tej pory cała produkcja była przeznaczona na Jarmark Rzeczy Ładnych. Na jarmarku było bardzo fajnie, dużo odwiedzających, wszystkie pierniczki poszły w świat :). Teraz już mogę się oddać domowemu pierniczeniu :). Dzisiaj kompleciki zimowe. Piernikowe czapki i rękawiczki z cukrowym wykończeniem.
Nie mam ostatnio czasu na fotografowanie piernikowych wytworów ale ponieważ spadł dzisiaj pierwszy śnieg to Mikołajowy pojazd śnieżny MUSIAŁ pojawić się na blogu :). Mikołajowe sanie wykonane są z piernika. Boki sań ozdobiłam kolorowym, czerwonym cukrem. Wykończenie zrobiłam z cukru rafinowanego (dostałam go od dorki :) ). Płozy ozdobiłam srebrnymi, cukierkowymi kuleczkami. Sanie mają w środku siedzisko dla Mikołaja, ale ponieważ Mikołaja nie miałam to do zdjęcia zastąpił go worek z prezentami.
W tym roku jakoś wyjątkowo mało kolorowe są moje pierniczki. Przed szaleństwem piernikowym zakupiłam kilka nowych barwników i stoją sobie w kuchni :). A ja z uporem maniaka lukruje na biało i biało – niebiesko. No ale jeszcze sporo pierniczków czeka na lukrowanie więc kto wie może „ubiorę” je w jakieś szalone kolory…
Share the post "Lukrowanie pierniczków czas zacząć (cz. 2)"