Patchwork – co, jak i za ile. Wycena rękodzieła.

Zaglądam czasem na blogi rękodzielnicze i zauważyłam, że ostatnio dosyć często pojawia się temat wyceny rękodzieła.  Porównując ceny wyrobów rękodzielniczych w Polsce i za granicą widać wyraźną dysproporcję. Zastanawiam się z czego wynika ten brak doceniania wyrobów hand made. Może to wina czasów gdy w sklepach był na półkach tylko ocet, a babcie i mamy musiały przerabiać stare ubrania, szyć narzuty z zasłon, robić swetry ze sprutej włóczki. W tamtych czasach bluza kupiona w sklepie to było COŚ. Nie ważne, że w takiej samej chodziła cała szkoła :).  Ja sama chodziłam w przerabianych przez babcię ubraniach, ale jakoś nie czułam się przez to gorsza :). Co więcej, podobało mi się to, że jestem rozpoznawalna bo nie mam takiej samej kurteczki jak Zosia, Kasia i Basia. Może już wtedy podświadomie wiedziałam, że rzeczy własnoręcznie zrobione są fajne, oryginalne i niepowtarzalne.

W naszym KULKOWIE pojawiają się osoby, które po usłyszeniu ceny mówią “cooo? takie drogie?” proponujemy wtedy proszę, można u nas kupić materiał, są dostępne narzędzia, może pan/pani wykonać to własnoręcznie” w odpowiedzi słyszymy ” no co pani, to tyle roboty…”. Więc jak to jest, swoją prace doceniamy, a pracę innych już nie bardzo?  Nie jest moim zamiarem roztrząsanie rzetelności wyceny swoich wyrobów przez rękodzielników, czy to utrzymujących się z rękodzieła, czy hobbystów. Pomijam kwestie sprzedaży rękodzieła na allegro, za śmieszne ceny, dużo poniżej kosztów WYTWORZENIA. Chcę jedynie przedstawić koszt wytworzenia narzuty patchworkowej. I muszę się Wam przyznać, że dopiero szczegółowe  rozpisanie tych czynności uświadomiło mi ile z tym roboty :). Być może wynika to z tego, że lubię szyć i sprawia mi to tyle przyjemności, że szyjąc nie przeliczam tych czynności na pieniądze. Dzisiaj przeliczyłam.  Przeczytajcie co z tego wyszło :).

Od zawsze podobały mi się patchworki. Jednak ceny tych prawdziwie ręcznie wykonanych zwalały z nóg. Postanowiłam więc uszyć  patchwork sama :). I uwierzcie, że ceny, które uważałam za dosyć wysokie wydały mi się akuratne lub nawet za niskie.  Dlatego na przykładzie tego patchworku przedstawię kalkulację co, jak i za ile :).

Pierwszą rzeczą przy szyciu patchworku jest wybór wzoru. Nie jest to proste, ponieważ przy wyborze bardziej skomplikowanego wzoru trzeba obliczyć jakiej wielkości powinny być bloki patchworku, które muszą złożyć się w całość i to jeszcze w całość o określonej wielkości.  Im więcej kawałeczków zszywamy, tym bardziej skomplikowane obliczenia. Załóżmy, że zajmuje to 2 godziny (choć zdarza się, że więcej). Dla wszystkich wyliczeń przyjmuję stawkę 10 zł za roboczogodzinę, choć to nie jest wysoka stawka. Wybór wzoru to 20 zł :).

Dobieramy materiały. Obliczmy ile będziemy potrzebować materiału na wierzchnią warstwę narzuty. Dobieramy kolory. Określamy ilość i rodzaj tkanin. Mało kto wie, że na uszycie 1 m2 narzuty, o średnio skomplikowanym wzorze, zużyjemy dwa razy tyle materiału.  Załóżmy, że szyjemy narzutę o wymiarach 200cm x 200cm czyli 4 m2, będziemy więc potrzebować 8 m2 materiału (to ciągle jest tylko wierzchnia warstwa). Co się dzieje z taką ilością tkanin? Gubi się w zapasie na szwy :) Im więcej drobniejszych kawałków, tym więcej tkaniny zużyjemy. Zakładamy, że czynności te zajmują 2 godziny czyli kolejne 20 zł.

Kupujemy tkaniny. Tkanin typowo patchworkowych w Polsce nie ma :). Albo prawie nie ma :). Bawełna dostępna w Polsce ma różne sploty, mało ciekawe kolory, coś takiego jak ‘kolekcja tkanin’ nie istnieje. Chcąc uszyć ładny patchwork, taki który ucieszy oko i ewentualnego nabywcę trzeba tkaniny kupić za granicą. Można łączyć bawełnę polską z zagraniczną, ale trzeba pamiętać o tym, że tkaniny mają różne sploty, a więc różną rozciągliwość w szyciu i różną kurczliwość w praniu. Koszt zakupu tkanin jest różny. Można trafić coś fajnego na wyprzedaży, ale są i tkaniny droższe, cena waha się od 25 – 40 zł za 1 metr bieżący (szerokość tkanin patchworkowych to zazwyczaj 112 cm). Przyjmijmy cenę średnią 30 zł za 1 m2. Koszt zakupu tkanin na 8m2 narzuty to 240 zł. Do tego należy dodać koszty przesyłki zagranicznej, z USA  20 – 30 $. Przyjmujemy 20$ czyli około 60 zł. Płacimy 300 zł i czekamy sobie na przesyłkę.

Pozostałe materiały. Nie wszyscy wiedzą, że patchwork składa się z trzech warstw. Warstwy wierzchniej (tej wzorzystej), warstwy środkowej (którą jest ocieplina) oraz warstwy spodniej (dowolna tkanina patchworkowa). Warstwy te składa się razem (kanapkuje) i łączy pikowaniem, całą narzutę wykańczamy lamówką. W związku z tym potrzebne jeszcze będą: ocieplina (230 cm x 230 cm), tkanina na spód narzuty (210 cm x 210 cm), tkanina na lamówkę  (8 m bieżących x 10 cm szer) oraz nici. Do uszycia potrzebujemy również maszyny i prądu, a także nożyka krążkowego, linijki i maty do cięcia. I żelazka do prasowania szwów. Potrzebne także będą agrafki, klej do tkanin w sprayu i taśma malarska – mało patchworkowe narzędzia, ale niżej wszystko wyjaśnię. Ocieplina to koszt rzędu 5 zł za 1 metr bieżący, szerokości 150 cm. Potrzebujemy ok. 5 m2 – koszt 20 zł. Tkanina na spód to 4,4 m2 – zakładając, że będzie to gładka, ‘zwykła’ bawełna to koszt wyniesie ok. 80 zł. Tkanina na lamówkę to kolejne 30 zł. Pozostałe koszty szacuję skromnie, na 100 zł (nici, klej, agrafki, taśma, prąd, eksploatacja maszyny i narzędzi).

Tkaniny szczęśliwie dotarły, narzędzia w gotowości, zaczynamy … nie, nie szyć :) zaczynamy ciąć.

Ten patchwork   KLIK KLIK  uszyłam z 898 kawałków. Na całość składa się:

85 kwadratów (każdy kwadrat uszyty jest z 8 trójkątów) to daje 680 kawałków

2 pasków (każdy pasek uszyty jest z 46 kwadratów 3cm x 3 cm) to daje 92 kawałki

2 pasków (każdy pasek uszyty jest z 57 prostokątów 3cm x 9 cm) to daje 114 kawałków

4 dużych kawałków tkanin, które łączą całość – to razem 12 kawałków

i lamówka, która także składa się z kilku tkanin.

Tniemy :). Ciąć trzeba idealnie bo brzeg tkaniny będzie, w trakcie szycia, odniesieniem do miejsca prowadzenia szwu. Zapytacie czy nie można ciąć nożyczkami? Można :) Ale trzeba to robić bardzo precyzyjnie i z aptekarską dokładnością. Dlaczego? A to z prostego powodu: krzywe cięcie to krzywe szycie. Jakie to ma znaczenie? OGROMNE!  Narzuta ma wymiary 2m x 2m  załóżmy, że bok składa się z 20 zwykłych kwadratów.  Trochę na wyrost (ale chcę zobrazować czym grozi nierówne szycie) zakładam, że każdy kwadrat wytnę/zszyję o 1 mm większy niż zakłada wzór. Jeżeli różnica w szyciu będzie wynosiła 1 mm na każdym kwadracie to sumarycznie nierówność (czyli przesunięcie wzoru) będzie wynosiło 2 cm. Tak zszyte kwadraty nigdy nie utworzą równego wzoru. W patchworku nie ma miejsca na bylejakość i niedokładność, chyba że chcemy byle jaki patchwork :).  Zakładamy, że wycinanie zajmuje 6 godzin – koszt 60 zł.

Szyjemy. Niby nic :). Rach, ciach i pozszywane :). Spróbujcie sami, polecam! Kto nie spróbuje, nie będzie wiedział. Pamiętać musimy przy szyciu, które kawałki trzeba ze sobą zeszyć aby utworzyły wzór. Niby nic. Ale przy blisko tysiącu kawałków jest co myśleć :). Ile czasu to zajmuje? Różnie. Zależy od trudności wzoru. Niektóre wzory szyjemy “sposobem” ułatwiając sobie życie i szycie, ale ten sposób trzeba poznać, nauczyć się, wypróbować (czyli i dokształcanie przy szyciu jest :) ). Drobne wzory szyjemy dłużej, proste krócej. Przyjmijmy, że pozszywanie wierzchniej warstwy narzuty zajmuje 20 godzin. Licząc po 10 zł za roboczogodzinę to 200 zł.

Wierzchnia warstwa narzuty gotowa. Zaczynamy kanapkowanie. Na podłodze (trzeba mieć dużo miejsca) rozkładamy tkaninę, która będzie spodnią warstwą narzuty. Przyklejamy ją do podłogi, mocno rozciągając, za pomocą szerokiej taśmy malarskiej. Na wierzch wykładamy, również mocno naciągając, warstwę ociepliny i na wierzch wykładamy nasze pozszywane, wzorzyste dzieło :). Warstwy łączymy ze sobą. Można to zrobić na kilka sposobów: można spiąć agrafkami, można  fastrygować, można połączyć specjalnym klejem do tkanin w sprayu. Ja wybieram ostatnią opcję, zajmuje mi to około 2 godzin – kolejne 20 zł :). Kto ma niesfornego kota dolicza 1 godzinę :).

Odklejamy taśmę malarską (bez obaw nie zostają ślady na tkaninie) i zaczynamy pikowanie. Czyli w mniej lub bardziej fantazyjny sposób łączymy warstwy kanapki. Możemy pikować po szwach, możemy pikować swobodnie tak zwanym ‘lotem trzmiela’ i możemy pikować ‘malując’ nitką skomplikowane wzory (kwiaty, liście i inne ). Pikowanie nie jest łatwe :). Główną trudnością jest obracanie wielkiej skanapkowanej narzuty pod ramieniem maszyny. Trzeba cyrkowych umiejętności aby kręcić narzutą w tej małej ‘dziurce’. Kto choć raz pikował patchwork ten wie o czym piszę. Pikowanie narzuty ‘lotem trzmiela’ zajmuje 6 godzin. Jednak np. pikowanie po szwach narzuty z bardzo dużej ilości kawałków może zająć godzin KILKADZIESIĄT. Przyjmujemy wersję 6 godzinną za 10 zł/rbg co daje nam 60 zł (marna zapłata) :).

Narzuta wypikowana szyjemy lamówkę. Tniemy tkaninę na pasy szerokości 10 cm i doszywamy do narzuty. Podwijamy i ponownie zszywamy formując estetyczny brzeg. Przy średniej wprawie zajmuje nam to godzinę co przy naszej stawce daje 10 zł.

Gotowe :) !

Koszt wytworzenia narzuty patchworkowej, o wymiarach 2m x 2m,  to 920 zł :).  Do kwoty należałoby doliczyć jeszcze czas pójścia na pocztę żeby nadać przesyłkę, koszty wysyłki, zrobienia zdjęcia (jeżeli sprzedajemy w internecie), obróbki zdjęcia, no i trzeba mieć aparat bo bez tego ani rusz. Jeżeli sprzedajemy w galerii trzeba dodać marżę galerii.  Jeżeli prowadzimy działalność gospodarczą trzeba i te koszty doliczyć. No i taka banalna rzecz jak ZYSK dla rękodzielnika powinna się pojawić :). Jasne można uszyć taniej, z używanych tkanin, z resztek, ale nie o to chodzi w tym poście. Czy nadal uważacie, że ceny patchworków są wysokie? :)

 

 

 

70 komentarzy

  1. 19 września 2012 o 15:15

    Ja bym jeszcze zaproponowała doliczenie… prasowania każdego doszytego elementu.
    wiadomo przecież, że trzeba je jeszcze ładnie zaprasować, żeby zapasy nie latały we wszystkie strony.
    Czyli: doliczamy stawkę za godziny przy żelazku i doliczamy prąd za to prasowanie….

    Piękne zestawienie kosztów.
    Jeśli pozwolisz, ja również zalinkuję Twój post u siebie.

    • Ania
      19 września 2012 o 15:21

      Słuszna uwaga, o żelazku napisałam a prasowania nie doliczyłam :).
      Linkuj, niech ludzie wiedzą ile pracy trzeba włożyć aby uszyć “zwykłą narzutę” :)

  2. 19 września 2012 o 18:48

    Dziekuje za ten post. Naprawde!!!!!
    Tu, gdzie mieszkam jest mnostwo CHINSKICH patchworkow(!!!) po 60€ za szt (wym. 240cmx 260cm). Ja nie jestem w stanie nawet w tej kwocie sie zmiescic z tkaninami na wierzch quiltu, tymczasem oczekuje sie ode mnie tej samej ceny, jak przy chinskich, przy czym maja byc jeszcze recznie wykonane aplikacje i hafty!! Wiesz? Czasem rece opadaja, opadaja z uwagi na ludzka IGNORANCJE dla czyjejs pracy, ciezkiej – jak slusznie opisalas. Wiekszosc quiltow pikuje recznie….
    Pozdrawiam serdecznie

    • Ania
      19 września 2012 o 18:57

      Mnie kiedyś pewien pan proponował “super” biznes: kupowanie chińskich patchworków za bezcen, naszywanie metki z napisem “hand made” i sprzedawanie ich w naszym sklepie. Biznesmen pełną gębą :))).
      Moje patchworki przy Twoich to proste zszywanki :). Jak oglądam Twoje aplikacje to jestem pełna podziwu :) To Rękodzieło przez duże ‘R’ :).

  3. 19 września 2012 o 19:52

    Zgadzam się zupełnie i też zgrzytam czasem zębami na hasło “Eeee, a skąd taaaka cena?!”. Ano z pracy rąk ludzkich :) Dziękuję za post! Miejmy nadzieję, że przeczytają go fani handmejdu. Nie tylko tego MADE IN CHINA :)

  4. 19 września 2012 o 19:52

    btw. świetna strona!!! :)

  5. 20 września 2012 o 14:33

    Świetny tekst, nie tylko dla podważających ceny takich dzieł, ale i dla tych, którzy chcieliby spróbować uszyć takie cudo. Ja od dawna marzę o uszyciu patchworku i od lat podziwiam takie prace w czasopismach, sklepach, od niedawna na blogach. Twoje prace są cudowne: wspaniałe pomysły, kolory, interesujące tkaniny, perfekcyjne wykonanie. Gratuluję talentu. Jeśli to możliwe, to proszę o podpowiedź, gdzie i w jaki sposób można zamówić tak cudowne tkaniny. Serdecznie pozdrawiam. Jola

  6. 20 września 2012 o 16:16

    Aniu wiadomo że najlepiej by było jakbyś oddawała za darmo… najlepiej za reklamę u kogoś na blogu :)
    Wspaniały post. Kusi mnie żeby napisać ile kosztuje nas zrobienie jednego wpisu kulinarnego. Bardzo kusi.
    Pozdrawiam Cię ciepło!
    e.

    • Ania
      20 września 2012 o 16:25

      Oj, koszty prowadzenia bloga kulinarnego mogą niektórych zadziwić :). Nie mówię tu o blogach, których autorzy pstrykają zdjęcie zupie tuż przed spożyciem, niejako ‘przy okazji’, ale o tych, których wpisy są zaplanowane, starannie przygotowane, wykonane, a całość wieńczy super fotografia (mam tu na myśli odpowiednie dodatki: naczynia, serwetki, inne estetyczne dyrdymały).

  7. 20 września 2012 o 16:38

    wow ale robotę zrobiłaś z tym liczeniem!! moim zdaniem stawka 10 zł to bardzo mała stawka przy pracy polegającej na szyciu, pikowaniu. Ale obliczenia i tak dają piękny obraz rzeczywistości kosztów czegoś pt: “a co to było uszyć”
    pozdrawiam M.

  8. Elunia
    20 września 2012 o 19:35

    Niby wiemy jak wiele pracy jest potrzebne, ale często nie doceniamy samych siebie. Tak dziwnie czasami “rzucić ceną”, która jest zgodna z naszą ciężką pracą, lecz może być nie do przyjęcia dla klienta. A nie miałyście tego samego z ciastami? Wiadomo domowe ciasto o ileż smaczniejsze i zdrowsze niż to z cukierni, ale czemu “aż tyle”. Tym bardziej, że większość z nas przy takich słodkich “handmade” nie zaopatruje się w hurtowni czy wręcz u producenta. Z szyciem dopiero zaczynam a materiały wyszukuję na resztkach, na sprowadzanie nawet z polskich sklepów na razie nie stać :(. Ale za to w poszukiwaniu jest wiele zabawy (i roboczogodzin :P)

  9. 21 września 2012 o 14:56

    Te przeliczenie godzin wygląda dość ciekawie i faktycznie uświadamia ile czasem poświęcamy czasu i naszej pracy na szycie :). Czytają ten post nasunęła mi się myśl, że gdyby ktoś taką narzutę zobaczył w modnej, znanej i kultowej w Polsce sieciówce, która została wykonana z byle jakiej bawełny i byle jak zszyta, kupił by nawet za 2-3 razy większe pieniądze, bo narzutka miałaby doszytą metkę ;). A gdyby miał kupić taką narzutę hand-made za wyliczoną w poście cenę pewnie by jęknął “Co tak drogo”

  10. 21 września 2012 o 15:01

    Świetny tekst, będę go linkować we wszystkich odpowiedziach mailowych na zarzut, że za drogo….

  11. 21 września 2012 o 15:51

    Świetny post :)

    ja co prawda nie szyję patchworków ale miałam w tym tygodniu dość dołującą sytuację dotyczącą zapłaty za sukienki,
    to nic, że to szyte na miarę i prawdopodobnie ktoś się urobił po pachy… ceny oczekuje się jak od Zary, a na końcu samowolne zmiejszenie ceny, bo przecież ona mi taką wspaniałą reklamę robi…

    dałaś mi do myślenia (od dziś notesik i każda minuta spędzona na projekt będzie uwzględniona)

    Pozdrawiam i dziękuję za post :)

  12. 21 września 2012 o 22:47

    na wakacjach w Gruzji odwiedziłyśmy galerię. Grymasząc na ceny pięknych torebek gruzińskich artystek, wprosiłysmy się na kurs.
    Po 5 godzinach tworzenia własnej tkaniny filcowanej, żadna z nas już nie myslała , że torebki w galerii są drogie. Bylyśmy potwornie zmęczone rolowaniem i mydleniem.Satysfakcja z pracy duża, ale już nigdy nie “jękniemy”,że hand made jest drogi !

  13. 22 września 2012 o 11:04

    Ten artykuł powinien przeczytać KAŻDY – najlepiej w ogólnopolskiej gazecie powinien ukazać się jego przedruk !!

    serio :) bo ręce opadają jak ktoś chce coś unikatowego w cenie chińskich masówek :( ech :)

  14. Mania
    25 września 2012 o 23:06

    Super tekst!!!!! A ceny roboczogodziny zaniżyłaś, no i bardzo skromnie obliczałaś czas na wszelkie prace koncepcyjne i krojenie, nie mówiąc o tak ważnym prasowaniu, jak ktoś już zauważył. Zaraz wrzucę na FB , niech przynajmniej znajomi przeczytają- nie mam bloga niestety..
    Dziękuję :)

    • Ania
      26 września 2012 o 06:51

      Przyjęłam takie założenia na granicy opłacalności żeby nie odstraszyć potencjalnych nabywców ;) Żartuję oczywiście :) Moim głównym założeniem było pokazanie ile pracy trzeba włożyć w uszycie narzuty, a przy okazji podliczyć koszty wytworzenia :)

  15. 28 września 2012 o 08:37

    No to skutecznie zniechęciłam się do uszycia patchworku… Zaoszczędziłam dzięki temu postowi co najmniej 20zł bo nie będę już szukać wzorów;) a pewnie i kolejne 480 bo zapewne utknęłabym między cięciem a szyciem…
    Rewelacyjny post!

  16. 29 września 2012 o 16:28

    jestem pełna podziwu dla osób szyjących takie narzuty!!! sama uszyłabym taką narzute dla syna w stylu marynarskim ale jeszcze jestem cieniuuuuutka w szyciu ;-)

  17. ikk
    7 października 2012 o 16:00

    Świetny tekst, co prawda w moim otoczeniu docenia się pracę ludzkich rąk, ale z doświadczenia wiem, że to bardzo rzadkie zjawisko.

    BTW, próbowałam subskrypcji Twojego bloga przez RSS, ale “spływają” tylko wpisy z części kulinarnej (bardzo zresztą smacznej;)), czy mogę prosić o info, jak się “podłączyć” również pod wpisy rękodzielnicze?

  18. 12 października 2012 o 17:12

    Czytam tutaj zazwyczaj o słdkich przepisach. Dziękuję za nie! :DD a dziś dotarłam do tego posta, za który również pięknie dziękuję.
    Tak, ja tez się nie jednokrotnie zastanawiałam, dlaczego serweta kosztuje tylko 50 zł, bo mi na zrobienie identycznej serwety samych nici trzeba było kupić za 60, nie mówiąc już o kilkunastogodzinnej pracy.

    A jak jest temat drewnianych autorskich mebli, to tez zaczyna się: a ławę mogę kupić za 200 zł, a pani chce 700 (choć to też raczej po kosztach z marnym zarobkiem)? Faktycznie może kupić taniej i proszę bardzo. Tyle, że najczęściej jest z płyty wiórowej i na kiepskie połączenia. I tutaj dochodzi jeszcze jeden wątek. O ile patchworku raczej nie robi się w pełnej automatyzacji maszyn, o tyle niektóre meble można i wtedy do człowieka nie przemawia, że ja muszę przy meblu spędzić kilka, kilkanaście dni, a maszyny automatyczne raptem ze dwa. Zawsze ludziom wychodzi taniej wiórówka, czy nawet sosna w sklepie. Szkoda, że nie doceniają mebli, gdzie każdy szczegół jest przemyślany i dogładzony ręką :))

    To samo jest z każdym rękodziełem
    pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie

    http://nietylkomeble.blogspot.com

  19. 18 października 2012 o 21:39

    Bardzo dziękuję za ten post :) Strasznie mnie irytuje kiedy ktoś ogląda moją pracę i mówi Piękne, super! a za chwilkę ALE DROGIE! Niestety chińskie “rękodzieło” bo niestety niektórzy tak to nazywają strasznie zniszczyło ludzi i uważają że wszystko musi być tanie Są ludzie którzy doceniają ręcznie robione rzeczy ale niestety Ci ludzie są w mniejszości. Pozdrawiam cieplutko z nadzieją, że lepsze czasy przed nami i w końcu ludzie przejedzą się chińszczyzną :)

  20. 21 października 2012 o 17:36

    W Polsce jeszcze nie minęło nam zachłyśnięcie się tym, że w końcu nie trzeba robić niczego samemu, że wszystko piękne (?) i gotowe jest w sklepach, wystarczy gotówka i już można kupić, ubrać na siebie czy przykryć kanapę. Nieważne, że wszystko jest takie samo, taśmowa produkcja, nierzadko dość niechlujna… Grunt, że jest! A jakże cudownie jest, kiedy kupiło się o kilka złotych taniej! Wprawdzie trzeba było przejechać pół miasta (albo powiatu!), żeby kupić taniej (nieważne, że paliwo, że bilet), ale co tam – nie ma co samemu tego robić, przecież można kupić…

    Przykładem takiego podejścia są niektórzy moi znajomi:
    Znajoma: Ale masz fajną torebkę! Ile dałaś?
    Ja: Uszyłam sobie, sama.
    Znajoma: Ja widziałam takie podobne na allegro, powiem ci że kosztowały 50zł, nie wiem czy by mi się chciało szyć samej.
    Ja: A widziałaś ich wykończenie?
    Znajoma: No ale wiesz, za 50zł to naprawdę nie wiem czy byłby sens…

    Nie każdy rozumie, że koszty kosztami, ale tu nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by go gonić :)

  21. 31 października 2012 o 01:01

    Jeśli można to i ja wstąpię na słówko…
    Szyję misie, aniołki, dekoracje, ozdoby itp. Nawet miałam razem z koleżanką pracownię i sklepik…Notorycznie odwiedzały go osoby, które zachwycone wytworami rąk, były już nieco mniej zachwycone ceną np.anioła 45zł,którego to uszycie wyliczyć można tak jak Ani patchwork :)
    Pracownia się zamknęła z racji słabego zainteresowania, znaczy zainteresowanie było i owszem, natomiast nie płaceniem..
    Futerko na misia – dobrej, albo bardzo dobrej jakości to koszt 45zł (czyli 0,5 metra za 90pln/m) włóknina do wypchania, oczy, nici specjalne, bo na maszynie misia futrzastego nie da się zszyć, dodatki,zawieszki, dzwoneczki,etc etc…i ponoć miś kosztujący ok,80pln, (w dodatku dość duży ok.35-40cm) to drożyzna..
    Mało tego, mam co jakiś czas wysyp zainteresowania od innej strony – czyli Cudownej Chęci Szycia samemu misia… co kończy się krytykowaniem mnie, dlaczego moje misie są takie drogie i że misia może uszyć każdy – Teoretycznie TAK! :) i dlatego nie zniechęcam, wręcz zapraszam do szycia.
    Marzę, że przyjdzie taki czas, jak chociażby w Rosji, która nie jest europejskim nawet krajem, było doceniane rękodzieło i nikt nie krytykował cen. Do tego artystki zagraniczne nie mają tego dylematu, bo tak nikt nie dyskutuje, że miś, czy zajączek kosztuje 200 dolarów…jeszcze się ludzie o nie biją, i ustawiają w kolejkach do zamówienia.
    Przepraszam, że tak dużo czasu i miejsca zajęłam, lecz podpisuję się rękami i nogami pod tym, co napisałaś Aniu!
    Pozdrawiam Wszystkich, którzy kupują nasze rękodzieło, którym nie jest wszystko jedno, tych którzy ponad cenę, przedkładają walory artystyczne, lub to, że ten NibyHandMade wykonało jakieś biedne Chińskie dziecko ….
    :) Joanna

  22. 2 listopada 2012 o 12:06

    Bardzo się cieszę, że wokół tematu wyceny rękodzieła rozpoczęła się zauważalna dyskusja. Mam nadzieję, że zmieni ona coś w branży.
    Co do cen – w sumie mogę się pod moją poprzedniczką podpisać wszystkimi kończynami.
    Osobiście nie szyję (szczyt moich umiejętności to przyszycie guzika;)), ale maluję i tutaj realia są podobne. Zainteresowanie owszem, jest duże, gorzej z akceptacją cen, które na prawdę niższe być nie mogą, bo nie jestem zainteresowana dopłacaniem do biznesu. Również proponuję wykonanie danej rzeczy samemu, tłumaczę co i jak, ale wtedy ludzie już nie są chętni podtrzymać swoje “przecież ja sama/sam mogę, co za problem”.
    Niedawno sporo w tym temacie na FB pisało, o tu:
    http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150911171182351&set=a.10150893549007351.445887.190696197350&type=1&theater
    A jakie gromy leciały, nic tylko podziwiać świadomość…
    Pozwolę sobie tego posta zalinkować w mojej odpowiedzi na artykuł Yadis :)

  23. 12 listopada 2012 o 13:13

    Mnie uszycie dziecięcej kołderki z sześciokątów – ręcznie, oczywiście – zajęło równiutkie 100 godzin. Zapisywałam sobie, bo zainteresowało mnie, ileż mi to zajmie. Ręcznie kroiłam tkaniny i papierowe sześciokąty; ręcznie zszywałam, ręcznie pikowałam i ręcznie wszyłam lamówkę. Kto kupi dziecięcą kołderkę za 1000 zł? Bo tyle wyszłoby z wyliczeń, gdyby przyjąć stawkę taka jak zaprezentowana powyżej. Moja dwuletnia Chrześniczka nawet sobie nie wyobraża, jak kosztowny drobiazg podarowała jej mać chrzestna :)

  24. 13 listopada 2012 o 10:50

    to pocieszajace, że tyle godzin zajmuje szycie narzuty. myslałam, ze jestem powolna i nieudaczna, szyjac zwykłe portfele czy ocieplacze, ale skoro to norma, to uff.
    nie mniej jednak zarabianie na zycie patchworkiem to w naszych warunkach, przy takim kryzysie – nie opłaca się.
    szkoda, bo miałam taki zamiar, ale po uszyciu paru rzeczy widzę, że to może być tylko hobby i to kosztowne hobby.
    no, może kiedyś, gdy naród sie wzbogaci, takie rzeczy będą pilnie poszukiwane bez względu na cenę :)
    buziaki.

  25. 26 grudnia 2012 o 13:16

    Bardzo dobrze, że zrobiłaś o wycenie post, ja już sie przymierzałam, bo mnie czasem trzęsie jak ludzie oceniają pracę rękodzielników. To chyba mania polskiego społeczeństwa. Szczerze mówiąc to takie posty powinnyśmy propagować co jakiś czas żeby ludzie o kosztach wytworzenia nie zapominali. Z drugiej strony nie dziwmy się społeczeństwu poszukującym tanich wyrobów, bowiem wiemy jaka jest sytuacja gospodarcza. Jakoś musimy przetrwać. My jako rękodzielnicy a oni jako kupujący- albo kupujemy chiński chłam albo porządne polskie wyroby- decyzja należy do klienta. Jednak nie zgodzę się nigdy na zaniżanie cen rękodzieła. My nie chińczycy pracujacy za miskę ryżu!

  26. Kasia
    13 stycznia 2013 o 12:53

    Dziękuję za ten post,sama szyć nie umię, ale mam swojego bzika są to pisanki, kartki, komposycje z suszonych roślin,stroiki itp. czasami je sprzedaję, ale bardzo często obdarowuję.Dając komuś coś co zrobiłam sama ma to dodatkowy ładunek emocjonalny, bo robiąc to myślę o tej osobiejest, to bardzo osobisty prezent.Łatwiej byłoby kupiś kartkę niż ją robić przez 2- 2,5 godziny.A jeśli chciałabym ją sprzedać to 10 zł to zadrogo!Masz rację judzie nie doceniają czasu, energii, kosztów, a gdzie sam pomysł?Bo przeciez to mój autorski pomysł na coś.Docenia tylko ktoś kto sam choć raz cokolwiek zrobił!Denerwuje mnie komentowanie ceny,sama nigdy i nigdzie tego nie robię, w żadnym sklepie. Mam ochotę powiedzieś wtedy: nie kupuj, zrób sobie sam , będziesz mieć za darmo.Pozdrawiam Cię

  27. 23 stycznia 2013 o 14:03

    Swięte słowa, pozwolę sobie podlinkować twój tekst, niech ludzie czytają, bo od chińszczyzny to się w głowach potem przewraca.

  28. 23 stycznia 2013 o 14:23

    Tylko szkoda, że kobiety w zakładzie szyjące i robiące podobne rzeczy nie mają płacone 10 zł na godzinę tylko sporo mniej. No i nie rozumiem jeszcze jednej sprawy – 10 zł za roboczogodzinę ok, ale jeszcze do tego zysk dla “rękodzielnika” doliczony do ceny która zawiera te opłaty za pracę jaką należy włożyć w stworzenie owego przedmiotu? :)

  29. 23 stycznia 2013 o 15:26

    Bardzo często my “ręczne robótki” mamy problem z wyceną naszych prac. Ja również sobie liczę ilość godzin koszt materiałów. Co prawda decu idzie łatwo i dość szybko ale jak siadam do koralików i poświęcam na jeden naszyjnik ok 7 godzin + materiały to ile za to brać? Pierwszy naszyjnik wyceniłam dość nisko – koleżanka po fachu jak zobaczyła to przebiła cenę o 100% a prawda taka że nawet za tą moją nikt nie chciał kupić bo drogo. Ja wówczas pytam ile dostaje pan/pani za godzinę swojej pracy . A ja poświęciłam godzin 10 + materiały + podatki. Ile mam wziąć?

    Poznałam jakiś czas temu “sutaszystkę” taką której prace można spotkać w znanych galeriach internetowych a ich ceny zaczynają się od kilkuset złotych. Godzina pracy to 30 zł. Ale jeżeli zrobi sobie kawę w tym czasie to jeszcze dolicza koszt kawy , koszt telefonu do klientki itd itp.

  30. 23 stycznia 2013 o 15:42

    Poruszyłaś ogromny problem! Ja tylko raz w swojej rękodzielniczej “karierze” (oczywiście słowa kariera użyłam na wyrost) spotkałam się z osobą, która stwierdziła, że za moje prace biorę za mało. Było to coś tam zrobione na szydełku. Dwa lata temu wysławiałam na giełdzie staroci swoje używane ubrania i przy okazji wzięłam kilka zrobionych przez siebie rzeczy. Jakież było nie raz oburzenie, kiedy mówiłam cenę (naprawdę niewygórowaną)! No i zaraz się pojawiały komentarze, że przecież kolczyki, to 20 m dalej można kupić za złotówkę, a słoik ozdobiony dekupażem jest przecież po kawie… Szkoda gadać! Wiem, że nie jestem artystką, a moje wyroby to nie dzieła sztuki, więc czasami faktycznie sprzedawałam poniżej kosztów. Z tym, że moim głównym zyskiem jest satysfakcja… Ale oczywiście rozumiem osoby, które na rękodziele chcą zarabiać i całym sercem je popieram. A osobom, które psują rynek mówię stanowcze NIE! A tak na marginesie – Twoja kalkulacja zwala z nóg! Takie wyliczenie kosztów powinno być dołączane do wyrobu jak certyfikat.
    Pozdrawiam cieplutko!
    Petra Bluszcz

  31. 23 stycznia 2013 o 20:17

    madamegreen owszem, może i panie szyjące w zakładzie szyją za mniejszą stawkę, ale pracodawca opłaca za nie ZUS, płaci za nie podatki, nawet jak w czasie pracy pani pije kawę i plotkuje z koleżanką to ma za to płacone (jeżeli pracuje na stawce godzinowej). Te 10 zł roboczogodziny, którą podałam to kwota, która – w moim przypadku – pokrywa koszty prowadzenia działalności gospodarczej, podatków, wysyłki, pakowania i innych kosztów i dodatkowo jest zapłatą za pracę. Czyli w jakimś tam stopniu nadal pokrywa koszty wytworzenia. Podajesz przykład pań, które szyją za mniejszą stawkę, a bierzesz pod uwagę za ile ‘uszytki’ owych pań sprzedaje właściciel zakładu, w którym panie pracują? Na bank nie za cenę wytworzenia i to właśnie jest zysk ze sprzedaży.

  32. Katarzynka
    2 lutego 2013 o 18:55

    Jak ja czekałam na takie opinie! Jako florysta przezywam kryz z racji braku zlecen, łatwiej kupić sztuczną kompozycję na lata. Nie raz miałam problem z płatnościami a nawet wypowiedzeniem na głos kwoty należnej. Robię bombki, dekoracje, dequpage i staram się by każdy był pod osobę dla, której go tworzę w zamian oczekuje tylko uczciwej zapłaty za ciężką pracę i zaangazowanie.

  33. alina
    17 lutego 2013 o 22:22

    ! Wielki post, wydrukuje i bede nosic przy sobie :) Uszylam kocyk dla dziecka. Materiał ok. 30 zł, szyłam ok 5 godzin. I w sumie nie liczylam wczesniej jak Ty ale chcialam za niego 80zł. Jakież było moje zdziwienie gdy znajomi mowili ze za 30 zł to by kupili i nie docieraly argumenty ze 30 zł to sam materiał mnie kosztował + moja praca. Wiec szyje mamie, cioci, tesciowej no i wlasnemu dziecku.

  34. Shigella
    18 lutego 2013 o 10:08

    Anegdotka z mojej dzialki rekonstrukcji tkactwa historycznego – dialog powtarza sie dziesiatki razy, wiec jest poniekad reprezentatywny.
    Wyjasnienie – krajka (waski, ozdobny pas tkaniny) w zaleznosci od techniki, skomplikowania wzoru, grubosci nici i wymiarow powstaje od 3 godzin (najprostsze z wloczki) po >>tydzien / metr.
    Welny mozna kupic na allegro albo dostac, ja zazwyczaj robie z nowych, porzadnych materialow.
    Dlubie sobie na festynie, ludzie pytaja co to, opowiadam, pokazuje, “ojej, ojej, jakie to skomplikowane, jaka pani cierpliwa, ile to trwa?” a potem pytaja o gotowy wyrob, slysza ze 20-30 za metr i wielki oburz co tak drogo.
    Inna sprawa, ze widze wlasnie jak znajoma sobie uswiadomila ze sama zepsula rynek, bo poki dorabiala jako studentka, to sprzedawala robote po koszcie materialu niemalze, a teraz sie dziwi ze ludzie nie chca placic…

  35. 10 marca 2013 o 15:30

    Bardzo spodobał mi się twój post. Czy mogłabym go zalinkowac w mojej inicjatywie “Doceńmy rękodzieło”? Umieszcze go tam teraz, aby nie zapomnieć, jeżeli jednak wyrazisz sprzeciw zaraz usune- w końcu taki post tez wymagał troche czasu- swojego rodzaju rękodzieło ;)

    • Ania
      10 marca 2013 o 17:34

      Nie mam nic przeciwko, trzeba uświadamiać ludziom, że rękodzieło to nie są byle jakie i tanie rzeczy :)

  36. 12 kwietnia 2013 o 10:25

    Ja ostatnio musiałam wycenić mój pierwszy w życiu patchwork większy niż 150x150cm.. pytałam nawet znajomych bo nie miałam zielonego pojęcia jaką cenę dać.. niby policzyłam wszystkie koszty itp, ale i tak nie byłam pewna.. kilku znajomych powiedziało, że więcej niż 150zł za ten patchwork (zdjęcia załączone) nie powinnam brać (patchwork wielkości 140x240xm).. myślałam, że padnę na zawał!! nie dość, że zrobiło mi się przykro, to jeszcze żal tych ludzi, którzy myślą że to zrobił chińczyk w fabryce!! ehh.. ostatecznie i tak zaniżyłam dużo cenę, bo stała klientka zamawiała.. ale no.. twój artykuł bardzo ale to bardzo przydatny, sensowne obliczanie kosztów :)

    ps. ten patchwork co uszyłam z prawie 1000 kawałków jest nieziemski! cudeńko! :))[image=1 (3).jpg]

  37. 12 kwietnia 2013 o 11:53

    skąd ja to znam, dziękuję za ten post, komentarze dopełniają go doskonale,
    jak napisała któraś z poprzedniczek trzeba go linkować w korespondencji z niezadowolonymi z ceny klientami
    pozdrawiam

  38. 12 kwietnia 2013 o 14:43

    Cudowny post! Od razu (jeśli nie masz nic przeciwko) linkuję i przekazuję dalej… niech wiedzą ile warta jest taka praca!!! Niesamowite zestawienie, naprawdę. A TY robisz przecudowne rzeczy, przepiękne! Te patchworki – no pierwsza klasa!!! :)

    Buziaki i… ceńmy się! :)

  39. 13 kwietnia 2013 o 16:47

    Bardzo się cieszę, że trafiłam na Toją stronę. Oczywiście zgadzam się z wcześniejszymi komentarzami, ale chciałam też zauważyć, ze coraz więcej ludzi docenia handemade. Może wpłynęła na to moda na ręczne robótki i kto raz spróbował, już wie, że łatwo nie jest. A może ja mam to szczęście, że spotykam ludzi, którzy doceniają moją pracę, chociaż sama nie tworzę nie wiadomo jak skomplikowanych wzorów:D

  40. gosia
    19 kwietnia 2013 o 15:23

    Nie oburzajcie się na ludzi, krórzy mówią, że taka narzuta jest droga. Zgadzam się, że wymaga dużo pracy, ale nie oszukujmy się-żyjemy w Polsce a zarobki są jakie są :-( mimo, że są to piękne wyroby, mnie samej byłoby szkoda tys zł na narzutę, którą za jakiś czas przy okazji remontu chciałabym wymienić, żeby pasowała do nowego wystroju. Niewiele osób może sobie pozwolić na taki wydatek.A znam wiele osób, które za bardzo ciężką pracę dostają 6-7zł… Nie oceniajcie nikogo bo tylko miliarderzy nie patrzą na ceny tylko płacą złotymi kartami bez mrugnięcia okiem.

  41. Ania
    20 kwietnia 2013 o 07:09

    Ale w całym tym wywodzie nie chodzi o to, że mamy pretensje do ludzi, którzy nie kupują narzuty bo ich nie stać, tylko że nie doceniają naszej pracy i uważają, że rękodzieło jest mniej warte od rzeczy szytych fabrycznie. Rozumiem, że kogoś może być nie stać na drogie rzeczy, bo sama często znajduję się w takiej sytuacji, ale stojąc np. przed sprzedawcą luksusowego samochodu nie mówię mu “Ale Panie, co to za cena, takie kilka blaszek pospawanych, popsikane lakierem i tyle to kosztuje??? Za połowę ceny to bym wzięła, ale tyle??? W głowie się Wam przewraca.” Tylko szukam auta, na które mnie stać. To samo dotyczy rękodzieła. Jeżeli kogoś nie stać na rękodzieło to niech kupuje rzeczy dla niego dostępne cenowo, ale niech nie umniejsza wkładu pracy, zdolności i zaangażowania rękodzielnika mówiąc o patchworku “Skąd ta cena? Przecież to tylko parę szmatek?”

  42. 4 maja 2013 o 01:06

    Kiedyś zostałam poproszona o zrobienie nietypowej kartki ślubnej- format A5, ulubiony kolory panny młodej -brąz… pomijając wytyczne… od momentu gdy siadłam przy biurku do zakończenia pracy minęły 4 nocne godziny. Gdy powiedziałam, ze zajęło mi to tyle czasu, jakież było zdziwienie osoby zamawiającej… 4 godziny i przykleiłaś 3 obrazki… Tylko, ze zanim te 3 obrazki trafiły na kartkę, dopasowywałam setki razy rożne (inne) elementy, żeby uzyskać jak najlepszy wg mnie efekt. Oczywiście zamawiał ktoś z rodziny, wiec opłaty nie pobierałam.
    Licząc 10zl/h to 40zl za czas+ materiały+ czas poświęcony na wysłuchanie wytycznych. Minimalny koszt takiej kartki to 50zl+ zysk powiedzmy 10 jak napiwek dla kelnera :P czyli razem 55zl… nie wliczam prądu- nocą robiłam kartkę przez te 4h, nie wliczam kosztów samego pomysłu, amortyzacji sprzętów (mata do ciecia, specjalny nożyk, kleju czy ręcznie wyciętych ozdób…
    60-70zł to nie była by cena wygórowana wg takich obliczeń…tylko kto da tyle kasy za kartkę ślubną? Jakbym powiedziała ze chce 60zl, to pewnie bym usłyszała ze w sklepie są po 6zl…masówki, niezbyt (wcale) spersonalizowane… pomyśleć, ze ‘zwykła kartka’ z kilkoma obrazkami… poszła za free.
    Moja kartka ma się nijak do Twojego dzieła, ale od początku do końca to mój pomysł i wykonanie, wiec pozwoliłam sobie mój przykład przytoczyć.
    Pozdrawiam serdecznie.[image=IMG_6659a.jpg]

  43. 8 maja 2013 o 16:41

    Ważny temat, na każdym kroku spotykam się z pytaniem dlaczego wszystko co robię jest takie drogie. A w ogóle za pracę artysty nie powinno się liczyć przecież najniższej krajowej! Niestety sama też tak liczę. U nas nikt jeszcze nie ceni rękodzieła, może przez masówkę w postaci cepelii, która się dawniej z tym kojarzyła.
    Dzięki za ten artykuł i pozdrawiam

  44. 14 czerwca 2013 o 12:28

    Zestawienie kosztów zrobiłaś po mistrzowsku. Ja kiedyś też jednej koleżance zrobiłam coś podobnego – za bombki w stylu retro – bo płakała że drogo, a ona tak by chciała..Na koniec pokazałam jej ile one kosztują w necie i rachunek za materiały. Marzy mi się kiedyś “wyjść” za granicę ze swoimi rzeczami – na razie trafiają mi się perełki współpracy w stylu – “zapłać mi za prezentację tego co robisz, a czy ty zarobisz, to zobaczymy”…więc no comment…

  45. Karolina
    3 lipca 2013 o 14:36

    Witam wszystkie Panie !
    Czytam artykuł i wszystkie komentarze . Jestem mile zaskoczona , że tyle z nas zajmuje się rękodziełem . Zajmuję się haftem ręcznym . Haftuję różną techniką : krzyżykiem , gobelinem , płaskim . Ludziom się wydaję ,że praca ręczna jest jak pstryknięcie palcami . Nic bardziej mylnego. Haftowanie pocztówki to czas około 16 godzin . Na allegro sprzedam ją najwyżej za 15 zł . Wysyłając do Niemiec lub Szwajcarii sprzedam ją za 10 euro . To taki prosty przykład . W naszym kraju najlepiej kupić za 5 zł chińskie . Tutaj nie ceni się rękodzieła. Pudełeczko ze zdjęcia to tylko przykład. Pozdrawiam wszystkie Panie i życzę wytrwałości. Karolina z Poznania

  46. 18 lipca 2013 o 18:05

    Dziękuję za posta, dosadny i prawdziwy. Ja również spotkałam się z takimi komentarzami – ignorantów nie brakuje.. Pozwoliłam sobie dać link do Twojego wywodu u siebie na blogu. Pozdrawiam i dziękuję!

  47. 2 września 2013 o 21:59

    Trafiłam tu przypadkowo, poszerzając swoją wiedzę o patchworku i jestem całym sercem ZA UŚWIADAMIANIEM ludzi czym tak na prawdę jest rękodzieło… zresztą podobny temat poruszyłam na swoim blogu. Nie podjęłam się jednak (jeszcze….) tak szczegółowej kalkulacji:) zajmuję się gł. Dekupażem i biżuterią modułową, trochę szyję gł. dzieciakom… sprzedaję swoje rzeczy raczej dość harytatywnie…. dla przykładu szkatułka ze zdjęcia poszła za 34 zł, po spuszczonej cenie z 42… a jakby się tak wgłębić w temat, to powinnam ją wycenić na min. 80 zł, sam czas pracy to ponad 6 godz- malowanie podkładem, szlifowanie, znów malowanie i ew. szlifowanie, wycinanie motywu z pełną precyzją, naklejanie, lakierowanie, domalowywanie szczegółów, koronka, bejcowanie…..na koniec kilkarotne lakierowanie.. do tego materiały-serwetki, koronka, sama szatułka drewniana w surowym stanie to koszt 8 zł, farby, klej,lakier, papier ścierny i tak by wymieniać i licząc swoją robociznę po te 8 zł za godz ni jaj ma się to wszystko to ceny za jaką została sprzedana… nie myślałal o bogaceniu się na swoim rękodziele, kocham to co robię ale przykre jest, że tak mało osób docenia prawdziwy hand made…:( no ale w końcu hesteśmy od uświadamiania:)))

  48. Marta
    19 września 2013 o 15:36

    Właśnie przeczytałam ten wspaniały artykuł i uświadomił mi, że moja siostra to jest chora, bo bierze za zrobienie kartki o formacie A4 5 zł! A wszystkie ozdoby robi sama, pomijając fakt, że papier kosztuje 2 zł w księgarni. Ludzi należy uświadamiać co ile kosztuje!!!

  49. 17 października 2013 o 16:29

    Dziękuję za to wyliczenie, jesteś Wielka!!!

  50. medialny brylant
    15 listopada 2013 o 02:48

    Swego czasu moja koleżanka robiąca cuda na szydełku wpadła oburzona mówiąc:) panna młoda zleciła zrobienie sukni ślubnej na szydełku,,,były to wczesne lata dziewięcdziesiąte więc kwota jaka powiedziała nic nie powie w tym momenciebyło to bodajże 400zł ….
    Matka Pani młodej wrzask…można sie domyślić ile padło słów za drogo. Eleonora zaproponowała by przyszły za dwa dni,,panna młoda zadowolona ,że będzie obniżka ceny uradowana. Przyszły za dwa dni, w tym czasie Eleonora spruła cała suknię i oddała powierzony materiał osobom wyceniającym jej pracę , za przysłowiową miske ryżu. Powiedziała im ,że przykro jej ,ąle jej pracy nie będa wyceniać. Mnie takie podejście się bardzo spodobało. Pannie młodej przyszło iśc do wypozyczalni sukien ślubnych. To tyle w skrócie.Dzisiaj i ja uprawiam rękodzieło, jednak wyłącznie dla siebie.

  51. 31 stycznia 2014 o 10:22

    Dla zwykłego zjadacza chleba wydaje się, że koszt jest duży bo na taki zakup nie można sobie pozwolić przy naszych zarobkach. Gdy już nastawiamy się na kupno rękodzieła doceńmy pracę innych. Niestety i mnie przypadło wycenić rękodzieło taniej niż by chciał, wtedy nic bym nie zarobiła, jeśli to tak można nazwać. Robię to głównie z przyjemności i może dlatego podchodzę do tego inaczej. Gdyby to jednak było w ramach dzialalności to na napewno nie skończyło by się na przysłowiowym grosiku.Oj, cieżki temat do rozgryzienia.

  52. maszkownia
    13 lutego 2014 o 14:03

    Ja wiem ile to pracy patchwork. Ja szyję najzwyklejsze bez wzorów. Jak będę miała więcej czasu to na pewno spróbuję. Popieram twój post bardzo bardzo.
    pozdrawiam

  53. Beata
    18 czerwca 2014 o 13:38

    Świetny wpis! Sama uszyłam kilka patchworków. Ale tylko dla siebie i rodziny. Lubię to. Niestety nie ma co marzyć, że w ten sposób sobie troszkę dorobię. Prawdą jest, że byłabym zmuszona sprzedać poniżej kosztów. Więc szyję hobbistycznie. Z drugiej strony mniejszy stres jak coś nie jest perfekcyjnie :) Rodzina takie drobiazgi wybacza.

  54. tola
    30 czerwca 2014 o 18:58

    Rozumiem ze wymaga to duzo pracy i czasu, ale jezeli praca wymagajaca rozległej wiedzy specjalistycznej I kilku miesięcy wyceniana jest np na 4000. To o czy mówimy

  55. Monika
    17 sierpnia 2014 o 23:19

    Witam
    Świetny post jak dla mnie trafiłam na niego za późno o 3 lata, dzięki mojej niewiedzy co do wyceny i mentalności ludzi, zamknęłam swoją ukochaną firmę i zostałam z długami. Ludzie przestańcie kupować chińszczyznę bo co z tego że tanie jak trzeba co chwilę kupować, lepiej kupić raz a porządne.
    Zajmowałam się rękodziełem więc wiem co mówię. W sierpniu tego roku się poddałam.

    Pozdrawiam ciepło

    • Ania
      18 sierpnia 2014 o 04:58

      Doskonale wiem o czym piszesz, bo ja też jestem na dobrej drodze do złożenia broni :). Z rękodziełem niestety tak jest: wszystkim się podoba, kupuje jeden, reszta robi zakupy u chińczyka :)

  56. 9 lutego 2015 o 11:24

    A za mną ostatnio chodziło wyprodukowanie takiej narzuty. Po tym wpisie chyba sobie daruję :) Szybciej i taniej (znając moje zdolności szycia – wiele materiału poszłoby na zmarnowanie) wyjdzie uzbieranie kwoty i zakupienie od jakiejś profesjonalnej rękodzielniczki gotowego dzieła. No może jednak jakąś poszewkę na jaśka popełnię, ale to jest wielkie “być może”.
    Pozdrawiam

  57. patka
    15 maja 2015 o 00:51

    A ja, dzięki Tobie Aniu :) zmobilizowałam się do uszycia wielkiej narzuty patchworkowej :) !
    Jestem rękodzielniczką, szyję cuda mniejsze i większe, nie raz słyszałam – ” tak drogo ?? może jakaś zniżka… “, ale żem kobieta pracująca, i twardo stąpająca po ziemi, zawsze powtarzam : ależ, może sobie Pan/Pani uszyć takie cudo samemu w domku-ileż to radości będzie kiedy wyjdzie ;) i szczególnie polecam szycie po nocach, właśnie wtedy, kiedy szyję ja :)
    i jako, że anonimem jestem napiszę tak :
    nie raz płakałam, nie raz chciałam się poddać, bo zwątpienie ogarniało mnie przeraźliwe, że to co kocham robić, to od czego jestem wprost uzależniona , że ta cała moja praca jest tak bardzo niedoceniana..
    ale mam to dziwne szczęście, że gdy ogrania mnie to zwątpienie, ta niemoc -ale nigdy niemoc twórcza :) to trafiam wtedy na coś takiego jak Twój Aniu post :)) a zupełnie czego innego szukałam-kleju w sprayu :)))
    Pozdrawiam Cię i inne rękodzielniczki-Dziewczyny nie poddawajmy się :) !!!

    • Ania
      15 maja 2015 o 09:14

      Chyba każdy miewa chwile zwątpienia. Ja też :). Był już taki moment, że chciałam to wszystko w diabły rzucić. Ale teraz przebranżowiłam się nieco, odświeżyłam umysł, mam nowych klientów (czworonożnych) i fajnie jest :). O kokosach nie ma co myśleć i walizek na pieniądze nie ma co szykować, ale nie jestem przynajmniej na minusie :)

  58. 15 lipca 2015 o 12:14

    Świetny post!!! A ja zawsze mam wyrzuty sumienia jak mam podać cenę :) Bo i tak każdy robi głupią minę (że skąd ta cena). A fakt jest taki że u nas jeszcze długo pozostanie z tym problem, każdy chce mieć coś oryginalnego za darmo :) albo za dziękuję :) Pozdrawiam

  59. Anna
    25 sierpnia 2015 o 11:08

    A ja uważam ze ta wycena jest zbyt skromna. Ostatnio liczyłam czasochłonność ukończenia narzuty 180x 210 cm plus dwóch poduszek. Wyszło 430 godzin. No comments. Nikt nie zapłaci za to nawet po najniższej krajowej stawce.

    • Anna
      25 sierpnia 2015 o 11:11

      Zostają tylko prezenty dla Zasłużonych :)

  60. Sylwia
    27 grudnia 2015 o 19:17

    Bardzo madrze podsumowane siedzenie i raca przy maszynie.Ja szyje hobbystycznie sukienusie spodniczki legginsy i dużo razy się spotykałam ze za drogo.Ale ludzie nie wiedza ile czasu zajmuje dobrze przygotować wykroj dobrze skroic ile kosztuje super jakości material i czas szycia.I często łapię doła z tego powodu.Wlasnie jutro siadam do uszycia patchworku dzieciom na lozka oby mi wyszlo pozdrawiam.

  61. Uszytki ze skrytki
    21 listopada 2016 o 14:10

    Fantastycznie popełnione wyliczenie. Też jestem szyjącą, choć hobbystycznie tylko. Bo coraz bardziej utwierdzam się w smutnym przekonaniu,że w naszym kraju szycie patchworków może być tylko kosztownym hobby, a nie sposobem na zarobek. Mam tylko nadzieję, że jednak ta zalewając nas tandeta chińska w końcu się znudzi i ludzie docenią dobrze wykonany i unikatowy produkt

  62. Julka
    31 lipca 2017 o 22:59

    Czytając ten post po pięciu latach od utworzenia, stwierdzam ze zmieniły sie jedynie koszty materiałów. Na cale szczęście, dzięki modzie na diy, są teraz duzo bardziej dostepne i tańsze, aczkolwiek nie tanie. Sama jestem dopiero początkującą “szyjącą” i na koncie mam zaledwie kilka poszewek na poduszki. Jednak wpadłam na pomysł, żeby uszyc sobie patchworkowa narzutę na łóżko. Po przeliczeniu samych kosztów materiałów załapałam sie za głowę. To troche sporo, jednak wynagrodzeniem będzie skończone dzieło i świadomość, ze sama tego dokonałam :)

Leave reply

*

Back to Top