TA mikstura to nieodłączny atrybut zimowych wieczorów. Przepis na miksturę podała chyba (?) Joanna M. na moim ulubionym forum. Jeżeli się mylę to nie bijcie!!! :). Mikstura jest super dodatkiem do herbaty, zapobiega przeziębieniom, rozgrzewa i pysznie smakuje :).
3/4 litra płynnego miodu
2 cytryny (najlepiej niepryskane)
1 duży kawałek świeżego imbiru
Cytryny dokładnie myjemy i kroimy w plasterki. Imbir płuczemy, osuszamy i kroimy na cieniutkie plastry. Do miodu stopniowo dodajemy plastry cytryny i imbiru. Ja każdy plasterek, z pomocą plastikowej łyżki, dokładnie zatapiam w miodzie. Słoik z miodem dokładnie zakręcamy i odwracamy na pół godziny „do góry nogami” to sprawi, że imbir i cytryny idealnie otoczy miód co jest ważne, bo w przeciwnym razie te części cytryny, które nie będą pokryte miodem są narażone na zepsucie. Miksturę przechowujemy w lodówce.
Żeby zużyć nadmiar białek przygotowałam dzisiaj choinki bezowe. Część choinek nabiłam na patyczki do szaszłyków bardzo ładnie się prezentują w ozdobnym, świątecznym kubeczku.
3 białka
200 g cukru
barwnik spożywczy (w żelu) w kolorze zielonym
Białka umieszczamy w mice i ubijamy mikserem na sztywną pianę. Gdy piana będzie dobrze ubita stopniowo dodajemy połowę (100g) cukru. Ubijamy aż piana podwoi swoją objętość i dodajemy kolejną porcję (ok. 50 g) cukru. Ciągle ubijając dodajemy pozostały cukier i miksujemy tak długo aż masa nabierze połysku, stanie się biała i będzie przylegać do rózgi miksera. Barwnik rozcieńczamy w niewielkiej ilości wody (łyżeczka) i dodajemy do piany. Mieszamy aż masa białkowa zabarwi się na zielono.
Do rękawa cukierniczego zakładamy końcówkę w kształcie gwiazdki. Na pędzelek (albo patyczek kosmetyczny) nakładamy niewielką ilość barwnika i wewnątrz rękawa cukierniczego rysujemy barwnikiem trzy kreski (długości ok. 4 cm) od tylki w górę. Nakładamy masę bezową do rękawa i wyciskamy beziki w kształcie choinek. Te kreski z barwnika sprawią, że choinki będą miały nierówne, cieniowane zabarwienie.
Bezy suszymy w temperaturze 100-110 stopni przez około 90 minut.
Mini beziki kawowo – czekoladowe. Będą wyglądały bardzo dekoracyjnie na świątecznym stole. Mogą też znaleźć się w świątecznych, ciasteczkowych paczkach prezentowych. Im mniejsze tym bardziej urocze. Najlepsze takie na jeden kęs :).
2 białka
1 szklanka cukru
2 łyżeczki mocnego naparu kawowego
1 tabliczka gorzkiej czekolady
Do dużej, metalowej miski wsypujemy cukier, dodajemy białka. Mieszamy przez chwilę żeby białka lekko się spieniły. Umieszczamy miskę w kąpieli wodnej i zaczynamy ubijać mikserem na średnich obrotach. Masę ubijamy dość długo – około 15 minut. Podczas ogrzewania trzeba uważać żeby temperatura białek nie była zbyt wysoka bo białka się ugotują :). Gdy cukier się rozpuści, a masa zwiększy objętość zdejmujemy miskę z kąpieli wodnej, dodajemy napar kawowy i zwiększamy prędkość miksera na największe obroty. Ubijamy przez chwilę aż masa stanie się bardzo sztywna, gęsta i lśniąca.
Do ubijania białek NIE dodajemy soli!!! O ubijaniu białek możecie przeczytać w TYM WPISIE.
Masę przekładamy do rękawa cukierniczego i wyciskamy na blachę formując małe beziki. Blachę można wyłożyć pergaminem, a najlepiej piec bezy na macie do pieczenia wtedy nie przywierają i same spadają z maty po upieczeniu. Bezy pieczemy, a właściwie suszymy w temperaturze ok. 100-110 stopni przez 1,5 godziny.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę (możecie też rozpuścić czekoladę w kuchence mikrofalowej). Ostudzone beziki zanurzamy podstawą w letniej czekoladzie i sklejamy po dwie sztuki.
Z dzisiejszego przepisu nie przyrządzicie nic do konsumpcji, ale za to możecie przygotować sympatyczny drobiazg pod choinkę. Co prawda można się pokusić o zrobienie mydełka od podstaw, czyli od wodorotlenku sodu, ale ja proponuję użycie półproduktów mydlarskich – łatwo, szybko i przyjemnie.
Do przygotowania mydełek będą potrzebne:
baza mydlana przezroczysta
barwniki (ja użyłam spożywczych, w żelu)
esencja zapachowa (dowolna)
malutka foremka w kształcie kółka (może też być szeroka rurka do napojów)
silikonowa foremka do pieczenia ciastek
tyle zakrętek od słoików ile chcecie mieć kolorów kropek
W rondelku z grubym dnem rozpuszczamy (na malutkim ogniu) niewielki kawałek bazy mydlanej (wystarczy plaster 1 cm). Na każdą zakrętkę nakładamy odrobinę barwnika i wlewamy bazę mydlaną, rozdzielając po równo między wszystkie zakrętki. Mieszamy żeby barwnik się dobrze rozprowadził i odstawiamy do zastygnięcia. Gdy mydło zastygnie wycinamy foremką lub rurką kolorowe kółeczka.
W rondelku rozpuszczamy bazę mydlaną. Musicie ocenić wzrokowo ile bazy potrzeba na wypełnienie foremek, w których będziecie przygotowywać mydełka. Za pierwszym razem zostawcie jedną foremkę awaryjną gdyby masy mydlanej było za dużo, z czasem nabierzecie wprawy :). Bazę mydlaną najlepiej pokroić w drobne kostki, wtedy lepiej się będzie rozpuszczać. Gdy baza mydlana całkowicie się rozpuści dodajemy esencję zapachową i dobrze, ale delikatnie mieszamy. Nie mieszajcie za szybko i zbyt intensywnie żeby nie powstała piana, bo mydełko zastygnie z pianą i nie będzie łanie wyglądać. Do każdej foremki wkładamy po kilka kolorowych kółek. Rozpuszczoną bazę mydlaną wlewamy do foremek i na wierzch wsypujemy po kilka kółek. Odstawiamy mydełka do zastygnięcia.
Po zastygnięciu mydełka łatwo wyskoczą z silikonowych foremek.
Ja do przygotowania kolorowych kółek użyłam białej masy mydlanej, dlatego w choinkach są również białe kółeczka. Ale jeżeli zaczynacie swoją mydlaną przygodę i nie chcecie kupować dwóch baz mydlanych to przezroczysta baza wystarczy w zupełności.
Dzisiejszy przepis jest dla tych, którzy nie zarobili ciasta na piernik dojrzewający. Ciasto na ten piernik nie leżakuje, a po upieczeniu wystarczy go zawinąć w folię na 2 dni i jest miękki, aromatyczny i pyszny.
(składniki na średnią tortownicę)
300 g mąki pszennej typ 450 lub 550
250 g mąki pszennej 1850 (można dodać również mąkę żytnią)
3/4 szklanki śmietany 18%
3/4 szklanki miodu
100 g brązowego cukru
150 g smalcu
3 jajka
1/2 łyżeczki soli
1/2 szklanki kakao
1 1/2 łyżeczki sody
napar przygotowany z 3 łyżek kawy rozpuszczalnej i 3 łyżek wody
powidła śliwkowe
marcepan (ok. 200 g)
Miód, sól, cukier, smalec, kakao podgrzewać w rondelku o grubym dnie. Gdy smalec i cukier całkowicie się rozpuści dodajemy przyprawę do piernika. Nie gotujemy masy. Całość odstawiamy do ostygnięcia. Śmietanę przekładamy do większego naczynia i dodajemy sodę ( śmietana się spieni). Do masy miodowej dodajemy śmietanę z sodą, napar z kawy, żółtka i mąkę – wyrabiamy ciasto przez chwilę. Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy w trzech porcjach do ciasta – mieszamy ręcznie!
Ciasto przekładamy do tortownicy wyłożonej pergaminem.
Pieczemy do suchego patyczka w temperaturze 180 stopni.
Upieczony piernik odstawiamy do całkowitego wystudzenia. Przekrawamy piernik na 4 placki. Dwa placki smarujemy powidłami, na środkowy placek wykładamy rozwałkowany marcepan. Gdyby marcepan podczas wałkowania się kleił możecie podsypywać go cukrem pudrem.
Piernik możecie polać czekoladą, można posypać go cukrem pudrem, lub zostawić bez dodatków.
Piernik nadaje się do jedzenia na drugi dzień (jest miękki), ale lepszy będzie jak zawiniecie go na 3-4 dni w folię spożywczą żeby smaki się „przegryzły”.