Nie ma lata bez jagodzianek :). Tym razem nie w formie klasycznych bułek nadziewanych jagodami, ale w formie zawijańców. Zamiast formować pojedyncze bułeczki i nadziewać je jagodami zwijamy wszystko w roladę i ciach, ciach nożem i jagodowe ślimaki gotowe :). Szybko i prosto :). Polecam!
40 g drożdży
100 g roztopionego, wystudzonego masła
4 żółtka
1 szklanka letniego mleka
1/4 szklanki cukru
2 1/2 szklanki mąki
szczypta soli
250 g jagód
3 łyżki cukru
2 łyżki mąki
Letnie mleko wlewamy do misy miksera, dodajemy drożdże, 2 łyżki mąki, 1 łyżkę cukru i dokładnie mieszamy żeby drożdże się rozpuściły. Odstawiamy na kilkanaście minut aż drożdże zaczną pracować i na powierzchni rozczynu utworzy się piana. Masło roztapiamy i odstawiamy do ostygnięcia.
Do rozczynu dodajemy pozostałą mąkę, sól, resztę cukru i wyrabiamy ciasto. Gdy składniki się połączą dodajemy po jednym żółtku. Wyrabiamy aż żółtka dobrze połączą się z ciastem i dodajemy po łyżce roztopionego masła. Dobrze wyrobione ciasto powinno być gładkie i lśniące. Konsystencja ciasta powinna być na tyle zwarta, że można uformować ją w kulę, ale jednocześnie taka, że mielibyście ochotę dosypać jeszcze odrobinę mąki (nie dosypujcie!!!). Ciasto odstawiamy do podwojenia objętości.
Jagody płuczemy, osączamy na sitku, mieszamy z 3 łyżkami cukru i 2 łyżkami mąki. Dodatek mąki sprawi, że w czasie pieczenia sok nie będzie wyciekał z jagodzianek.
Wyrośnięte ciasto wykładamy na blat, formujemy prostokąt, w czasie wałkowania nie podsypujemy zbyt mocno mąką.
Jagody wykładamy na ciasto, lekko przyklepujemy (nie rozgniatamy jagód, a jedynie delikatnie wgniatamy je do ciasta). Zwijamy wzdłuż dłuższego brzegu. Ciasto kroimy na kawałki szerokości 4-5 cm. Układamy na blaszce w odległości 2-3 cm od siebie. W czasie pieczenia zawijańce urosną i wypełnią całą blaszkę.
Zawijańce pieczemy około 30 minut w temperaturze 180 – 185 stopni.
Po upieczeniu możecie zawijańce polukrować lub posypać cukrem pudrem.
Wielbicielom kaszy bardzo polecam! Kulebiak z kaszą gryczaną i grzybami. Można go jeść samego, krojonego na grube kawałki, można zajadać w towarzystwie czerwonego barszczu, można zjadać na zimno lub podgrzewać w mikrofalówce. W każdej wersji smakuje wybornie :).
100 g masła
40 g świeżych drożdży
3 – 3 1/2 szklanki mąki pszennej
120 g kwaśnej, gęstej śmietany
3 jajka
1 łyżeczka soli
1 szklanka kaszy gryczanej
300 g pieczarek
olej do smażenia
1 jajko
sól i pieprz do smaku
Drożdże rozkruszamy, dodajemy 3-4 łyżki wody, rozcieramy na pastę i odstawiamy do wyrośnięcia. Gdy rozczyn wyrośnie dodajemy sól, mąkę (3 szklanki), śmietanę i jajka. Masło rozpuszczamy i lekko studzimy. Składniki ciasta wyrabiamy, gdyby ciasto było zbyt luźne można dodać pozostałe 1/2 szklanki mąki, gdyby było zbyt twarde dodajcie kilka łyżek wody. Gdy ciasto będzie gładkie i elastyczne wlewamy (cienkim strumieniem) przestudzone masło. Ciasto chwilę jeszcze wyrabiamy i odstawiamy do wyrośnięcia.
W czasie gdy ciasto rośnie przygotowujemy farsz. Kaszę gotujemy – nie musi być zupełnie miękka, bo będzie się jeszcze zapiekać w kulebiaku. Pieczarki kroimy na kawałki i podsmażamy na oleju. Przysmażone pieczarki miksujemy blenderem. Pieczarki łączymy z kaszą, dodajemy jajko oraz sól i pieprz do smaku.
Wyrośnięte ciasto wykładamy na blat posypany mąką. Wałkujemy na prostokąt o grubości 0,5 cm. Na ciasto nakładamy farsz i zwijamy w roladę (tak jak struclę makową). Ciasto przekładamy na blachę, do formy lub do tortownicy. Na blaszce pieczemy kulebiaka tak jak struclę, a do formy lub tortownicy trzeba zwinąć ciasto jak ślimaka. Odstawiamy ciasto do ponownego wyrośnięcia. Po wyrośnięciu można posmarować kulebiaka żółtkiem wymieszanym z niewielką ilością wody wtedy kulebiak ładnie się zrumieni i będzie miał błyszczącą skórkę.
Kulebiaka pieczemy w temperaturze 180-190 stopni. Czas pieczenia będzie zależał od tego w jakiej formie będziecie go piec. Ja piekłam kulebiaka zawiniętego jak ślimak, w kwadratowej formie i zajęło mi to 45-50 minut.
Kto rano wstaje… ten piecze drożdżówki na śniadanie. Miękkie, puszyste, bardzo serowe. Tak łatwe w przygotowaniu, że nawet mało wprawieni w pieczeniu poradzą sobie doskonale.
40 g drożdży
100 g bardzo miękkiego masła
4 żółtka
1 szklanka mleka
3 łyżki cukru
2 1/3 szklanki mąki
1/2 łyżeczki soli
1 łyżka ekstraktu waniliowego
500 g tłustego twarogu
2 jajka
4-5 łyżek cukru (w zależności od tego jak bardzo kwaśny jest ser)
1 łyżka ekstraktu waniliowego
Letnie mleko wlewamy do misy miksera, dodajemy drożdże, 2 łyżki mąki, 1 łyżkę cukru i dokładnie mieszamy żeby drożdże się rozpuściły. Odstawiamy na kilkanaście minut aż drożdże zaczną pracować i na powierzchni rozczynu utworzy się piana.
Do rozczynu dodajemy pozostałą mąkę, sól, resztę cukru i wyrabiamy ciasto. Gdy składniki się połączą dodajemy ekstrakt waniliowy i po jednym żółtku. Wyrabiamy aż żółtka dobrze połączą się z ciastem i dodajemy po łyżce masła. Dobrze wyrobione ciasto powinno być gładkie i lśniące. Konsystencja ciasta powinna być na tyle zwarta, że można uformować ją w kulę, ale jednocześnie taka, że mielibyście ochotę dosypać jeszcze odrobinę mąki (nie dosypujcie!!!). Ciasto odstawiamy do podwojenia objętości.
Ser przekładamy do miski, dodajemy cukier, wanilię i (najlepiej tłuczkiem do ziemniaków) rozgniatamy. Próbujemy czy serek jest wystarczająco słodki, jeżeli nie to dosypujemy cukru, jeżeli tak to wbijamy jajka i rozgniatamy jeszcze chwilkę aż wszystkie składniki się połączą.
Wyrośnięte ciasto wykładamy na blat posypany mąką. Dzielimy na dwie części (mniejszą porcję ciasta będzie łatwiej rozwałkować). Ciasto wałkujemy na prostokąt o krótszym boku długości 20 cm, a dłuższy jaki wyjdzie :). Masę serową dzielimy na dwie równe części i jedną porcję wykładamy na ciasto. Ser rozsmarowujemy na cieście zostawiając po 2 – 3 cm ciasta wzdłuż dłuższych brzegów. Ciasto zwijamy w luźną roladę, mocno spłaszczamy. Możecie też lekko rozciągnąć ciasto wzdłuż dłuższego brzegu. Z drugą porcją ciasta i sera postępujemy tak samo. Ciasto dzielimy na 10 cm kawałki i układamy na blaszce do wyrośnięcia. Wyrośnięte drożdżówki możecie posmarować jajkiem lub jajkiem rozmieszanym z kilkoma łyżkami mleka.
Drożdżówki pieczemy około 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
Drożdżówki możecie polukrować (cukrem pudrem rozmieszanym z odrobiną wody) lub posypać cukrem pudrem.
Dzisiaj Tłusty Czwartek więc temat wpisu jest oczywisty :). Miałam w planach upieczenie „odchudzonych” pączków, ale pączek to pączek. Musi być słodki i smażony w głębokim tłuszczu :). Wyczytałam kiedyś, że jest taki przesąd, który mówi, że kto w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka to nie będzie mu się wiodło w dalszym życiu. Więc kto jeszcze dzisiaj nie zjadł pączka niech to szybko uczyni :).
Rozczyn:
1 łyżka mąki
1 łyżka cukru
50 g świeżych drożdży
1/4 szklanki ciepłej wody
Ciasto:
3 żółtka
1 jajko
1/2 szklanki cukru
3,5 – 4 szklanki mąki
50 g rozpuszczonego masła
1 łyżeczka soli
1 szklanka ciepłego mleka
1 łyżeczka esencji waniliowej
1 łyżeczka pasty pomarańczowej lub 1 łyżeczka skórki otartej z pomarańczy
2 łyżki wódki (ja dałam cytrynową)(
Składniki rozczynu dokładnie mieszamy i odstawiamy na kilka minut. W tym czasie ubijamy żółtka, jajko i cukier. Masa jajeczna musi być jasna i puszysta. Do masy jajecznej dodajemy rozczyn, mleko, sól, mąkę (najpierw 3,5 szklanki), wanilię i skórkę pomarańczową. Ciasto wyrabiamy aż będzie gładkie i lśniące. Gdyby ciasto było bardzo luźne dodajemy mąkę, ale nie więcej niż 0,5 szklanki. Do ciasta dodajemy masło wlewając je po 1 łyżce.
Gdy masło połączy się z ciastem przykrywamy miskę lnianą ściereczką i odstawiamy ciasto do wyrośnięcia.
Gdy ciasto podwoi objętość wykładamy je na blat oprószony mąką i formujemy pączki. Możecie zrobić pączki tradycyjne albo oponki. Ja zrobiłam kilka tradycyjnych, kilka oponek i mini pączki, które powstały z wycinania otworów w oponkach. Uformowane pączki odstawiamy ponownie do wyrośnięcia.
Wyrośnięte pączki smażymy w głębokim tłuszczu do zrumienienia.
Pączki odkładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym. Ręcznik wchłonie nadmiar tłuszczu.
Pączki możecie posypać cukrem pudrem lub polukrować.
Jeżeli lubicie małe bułeczki z masłem smakowym to ten przepis jest właśnie dla Was :). Bułeczki są proste w wykonaniu, możecie je upiec od razu po wyrośnięciu lub zostawić ciasto na noc w lodówce i upiec bułeczki dopiero rano, na śniadanie. Do bułeczek zrobiłam masło w czterech smakach: pomidorowe, bazyliowe, czosnkowe i musztardowe z curry. Masło podałam w mini słoiczkach (WECK), mają zaledwie 80 ml i są urocze :).
(proporcje na ok. 25 bułeczek o średnicy 5-6 cm)
2 szklanki mąki
1 łyżka cukru
1 łyżka oleju rośłinnego
1/4 łyżeczki soli
250 ml mleka (lub maślanki)
1 opakowanie suchych drożdży (7g)
jajko do smarowania bułeczek
Wszystkie składniki umieszczamy w misce miksera i wyrabiamy na wolnych obrotach, na gładkie i lśniące ciasto. Miskę smarujemy olejem i przekładamy do niej wyrobione ciasto. Miskę przykrywamy folią i wkładamy na 2-3 godziny do lodówki.
Blat posypujemy mąką i wykładamy ciasto, kilkoma ruchami zarabiamy ciasto i rozpłaszczamy je rękami na grubość 3 cm. Z ciasta wycinamy małe bułeczki (foremką lub kieliszkiem ok. 4 cm średnicy). Bułeczki układamy na blasze, odstawiamy do wyrośnięcia. Wyrośnięte bułeczki smarujemy rozbełtanym jajkiem. Bułeczki pieczemy ok. 15 – 20 minut w temperaturze 195 stopni.
100 g masła
1/4 szklanki posiekanych, świeżych liści bazylii
sól do smaku
100 g masła
2 łyżki koncentratu pomidorowego
1/4 szklanki żółtego sera, startego na najdrobniejszych oczkach tarki
sól do smaku
100 g masła
2 małe ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
sól do smaku
100 g masła
2 łyżki musztardy
1/4 łyżeczki curry
sól do smaku