
Znalazłam wreszcie sposób na ujarzmienie foliowych siatek. Uszyłam pokrowiec na reklamówki – pikowaną tubę z grubej bawełny. Na obu końcach doszyłam tuneliki z cienkiej bawełny, do których wciągnęłam okrągłą gumkę. Pokrowiec ozdobiłam ręcznie robioną, szydełkową koronką.
Oto pierwszy wypiek z owocami z mojego ogródka. W ogródku mam trzy jabłonie. Planowałam wyciąć najmniejszą ale wstrzymałam się z decyzją do chwili aż jabłka dojrzeją. Słuszna to była decyzja bo na jabłoni, którą planowałam wyciąć są najsmaczniejsze jabłka. Zapiekłam kilka w kruchym cieście. Są pyszne :).
A w rękodzielni pokrowiec na reklamówki . Zapraszam do oglądania :).
200 g mąki
80 g masła
40 g cukru pudru
1 łyżka kwaśnej śmietany
2 żółtka
1 łyżeczka esencji waniliowej
4 łyżki mielonych migdałów
4 łyżki miodu
1 łyżeczka cynamonu
tyle sztuk całych migdałów ile jabłek
Z mąki, cukru pudru, masła, śmietany, żółtek i esencji waniliowej zarabiamy elastyczne ciasto (można mikserem). Z ciasta formujemy kulę, lekko spłaszczamy, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki.
Jabłka myjemy i wydrążamy gniazda nasienne.
Miód lekko podgrzewamy w kuchence mikrofalowej (jeżeli nie macie kuchenki wystarczy zanurzyć na chwilę słoik z miodem w garnuszku z ciepłą wodą). Do ciepłego miodu dodajemy migdały i cynamon.
Masę miodowo – migdałową nakładamy do wydrążonych otworów w jabłkach, tak żeby w każdym jabłku znalazł się jeden cały migdał.
Ciasto wałkujemy na grubość 3-4 mm. Ciastem dokładnie oblepiamy jabłka. Układamy na blasze i pieczemy około 30 minut w temperaturze 180 stopni. Jeżeli jabłka są dosyć duże trzeba wydłużyć czas pieczenia. Ciepłe jabłka obficie posypujemy cukrem pudrem.
Ostatnio zaniedbuję pieczenie ale musicie mi wybaczyć :). Pod koniec lipca wstąpiłam w poczet działkowców i od tej pory grzebanie w ziemi pochłonęło mnie bez reszty. Z ogródka wracam późnym wieczorem więc ani o regularnym pieczeniu ani o robieniu zdjęć nie ma mowy. Wyrywam chwasty, przesadzam to co wartościowe i pieczenie ciast zamieniłam na grillowanie. W planach ogródkowych mam wybudowanie kuchni letniej z piekarnikiem (do pizzy i chleba) to nadrobię wszystko w przyszłym sezonie :). Wieczorami męczę moją maszynę do szycia, ostatnio udało mi się uszyć pierwszy patchwork. Historię powstawania narzuty możecie zobaczyć TU.
Dzisiaj mini serniczki na kruchym cieście. Szybkie, łatwe i pyszne :). Polecam!
300 g mąki
125 g masła
50 g cukru pudru
2 łyżki kwaśnej śmietany
3 żółtka
Wszystkie składniki ciasta zarabiamy na elastyczne ciasto (można mikserem). Wałkujemy na grubość około 3 mm, podsypując mąką. Z ciasta wykrawamy kwiatki i wylepiamy nimi foremki na mini muffiny (można użyć też foremek do babeczek). Ciasta NIE dociskamy do foremek. Foremki wkładamy do lodówki na czas przygotowania masy.
200 g serka homogenizowanego o smaku waniliowym
2 łyżki miodu
1,5 łyżki skrobi kukurydzianej (można zastąpić mąką ziemniaczaną)
1 jajko
Wszystkie składniki masy mieszamy dokładnie. Ja do masy dodałam jedną, dużą pokrojoną na drobną kostkę nektarynę.
Masą wypełniamy kwiatki z ciasta. Masę nakładamy do miejsca gdzie ciasto zaczyna rozdzielać się płatki. Jeżeli nie macie foremki w kształcie kwiatka można użyć okrągłej foremki i wtedy napełniamy masą serową tak, aby zostawić 0,5 cm ciasta od góry.
Serniczki pieczemy około 15 minut w temperaturze 180 stopni. Moje serniczki mają 4,5 cm średnicy, w przypadku gdy pieczecie w większych foremkach czas pieczenia trzeba wydłużyć.
Jakiś czas temu postanowiłam uszyć patchwork. Taki prawdziwy :). Wprawdzie kiedyś już uszyłam coś patchworkopodobnego ale nie miałam pojęcia, że to trzeba „skanapkować” i pikować. Uszyłam więc wierzch patchworku i połączyłam z materiałem spodnim tylko na obrzeżach. Całość była trochę 'latająca’ ale służyła przez kilka lat :).
Teraz wzbogacona o wiedzę nabytą dzięki koleżankom forumowym postanowiłam podejść do sprawy profesjonalnie :)
Dzięki Ewik zamówiłam materiały w USA, są cudowne – piękne wzory i kolory, no i wszystkie do siebie pasują.
Jak materiały już wyoglądałam i wydotykałam z każdej strony to dylematem stał się wybór wzoru. W końcu zdecydowałam się na wiatraczki. Głównie ze względu na to, że fajnie się je zszywa :)
Przyszedł czas na pozszywanie wiatraczków z elementów składowych by w końcu gotowe elementy 'wiatraczkowe’ połączyć w jakiś wzór.
Przyszedł czas na zszywanie narzuty. W pracach dzielnie 'pomaga’ mi moja kotka Tosia. Jest bardzo grzeczna i stara się nie przeszkadzać, nie zawsze jednak z powodzeniem :).
W trakcie szycia postanowiłam, że narzuta będzie większa niż planowałam na początku. No i teraz zaczęło się kombinowanie bo brakło materiału :). Udało mi się JAKIMŚ CUDEM dokupić idealnie pasującą bawełnę. Bawełna fajna ale rozciągliwość miała zupełnie inną niż ta amerykańska. Namęczyłam się okropnie żeby to połączyć. Ale jakoś poszło.
Gotową narzutę 'skanapkowałam’ w towarzystwie i z pomocą Tosi, która tak się zmęczyła, że po 'kanapkowaniu’ zasnęła przy maszynie.
Większa część narzuty już wypikowana. Na zdjęciu poniżej kontrolujemy czy pikowanie idzie równo :)
Wczoraj wieczorem pikowanie zostało zakończone :). Zostało jeszcze wykończenie lamówką na obrzeżach co niebawem uczynię :).
Podsumowując szycie pierwszego patchworka doszłam do następujących wniosków:
1. trzeba dobrze zastanowić się nad wzorem i wielkością narzuty żeby nie kombinować w trakcie szycia,
2. trzeba dokładnie kroić materiał, w równe kawałki – to bardzo ułatwia szycie,
3. trzeba dobrze naciągnąć spodni materiał przy 'kanapkowaniu’,
4. trzeba to polubić :).
Do wczorajszych zdjęć dokładam następne, końcowe :). Niestety nie mam jak zrobić idealnego zdjęcia całości bo pokój za ciasny, a obiektywu z szerokim kątem brak. Wklejam więc to co udało mi się uwiecznić na zdjęciach.
Widok całości z lotu ptaka. Tosia jest nieodłączną częścią patchworku.
Czegoś keksopodobbnego ostatnio mi się zachciało. Zmodyfikowałam więc nieco przepis na keks świąteczny i upiekłam ciasto z dodatkiem migdałów i laskowych orzechów.
250 g margaryny
1 1/2 szklanki cukru
5 jajek
5 łyżek śmietany
1 1/2 szklanki mąki
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
150 g drobno mielonych orzechów lub/i migdałów
200 g grubo posiekanych orzechów lub/i migdałów
szczypta soli
Margarynę ucieramy z cukrem na gładką masę. Do masy dodajemy żółtka. Ucieramy aż masa będzie gładka i jednolita. Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Do masy żółtkowej wsypujemy mąkę, orzechy, migdały i śmietanę. Gdy składniki się połączą dodajemy pianę z białek. Pianę łączymy z ciastem delikatnie, najlepiej łyżką – bez pomocy miksera.
Ja piekłam ciasto w silikonowej blaszce o wymiarach 25 x 25 cm. Temperatura pieczenia 170 stopni, czas pieczenia około 50 minut. Po tym czasie sprawdzamy patyczkiem czy ciasto jest upieczone. W razie konieczności należy wydłużyć czas pieczenia o kilka minut.