Wiecie, że czasem odnawiam stare meble, ale w moim wykonaniu to totalna amatorszczyzna poparta mądrościami wyczytanymi w internecie. Dlatego postanowiłam posiąść trochę fachowej wiedzy i zapisałam się Warsztaty Renowacji Mebli organizowane przez pracownię Starych Mebli Czar. Warsztaty trwały dwa dni i były niesamowite! Pani Aneta przekazała nam mnóstwo wiedzy, a co najważniejsze wszystko można było przećwiczyć w praktyce, w czym pomagał nam Pan Jacek. Było usuwanie starych powłok z mebli, było szlifowanie, bejcowanie, woskowanie. Nakładaliśmy politurę, uzupełniali ubytki forniru, przywracaliśmy stare meble do życia. Było o szelaku i kleju kostnym. Podziwialiśmy różne rodzaje forniru. Jedne z lepiej zorganizowanych i przeprowadzonych warsztatów, w których brałam udział.
Przedstawiam Wam krótką relację z warsztatów. Niektóre zdjęcia marnej jakości, ale padła mi bateria w aparacie i musiałam się ratować telefonem.
Do pastwienia się na warsztatach wybrałam krzesło Art Deco, znalezione na śmietniku podczas akcji wywozu gratów :). Krzesło było pomalowane dwoma warstwami farby, te ciemniejsze, niedbałe pociągnięcia pędzla miały chyba imitować słoje.
Pierwszy dzień to skrobanie, szlifowanie i czyszczenie mebli ze starych powłok oraz szpachlowanie dziur po drewnojadach, a także uzupełnianie ubytków i klejenie.
Pan Jacek, wspomagając się klejem kostnym, ratuje blat stolika, pokryty orzechowym fornirem.
Tu kolejne etapy prac nad krzesłem. Stare – bejcowane – politurowane – woskowane.
Kilka zdjęć pracowni.
Tu stolik ze skarbami dla renowatora mebli.
I efekty dwudniowych zmagań. Krzesła jeszcze mają siedziska przed zmiana tapicerki, ale jak tylko ją wymienię to pochwalę się efektem ostatecznym. Tymczasem zostały oczyszczone, wyszlifowane, zabejcowane, dwukrotnie zapoliturowane, czterokrotnie nawoskowane (brąz, brąz, czarny, bezbarwny) i wypolerowane.
Koniec lata i początek jesieni to czas zbiorów dorodnych owoców i warzyw. To także najwyższy czas aby dary natury zamknąć w słoikach i cieszyć się nimi przez całą zimę. Aby wszystkie przetwory przetrwały wiele tygodni konieczne jest ich prawidłowe przygotowanie i zakonserwowanie czyli poddanie ich procesowi pasteryzacji.
Pasteryzacja to proces,w którym przetwory ogrzewa się do wysokich temperatur, w szczelnie zamkniętych słoikach (lub butelkach) w celu zniszczenia wszelkich drobnoustrojów powodujących psucie się przetworów. Odpowiednia temperatura dla przetworów domowych to 80 – 95 stopni C.
Przygotowanie owoców i warzyw:
1. Do przygotowania przetworów wybieramy owoce i warzywa dojrzałe, świeże i jędrne. Te, które są zepsute lub nadgnite trzeba odrzucić.
2. Wszystkie warzywa i owoce powinny być umyte i przebrane, grzyby dokładnie oczyszczone z piasku.
3. Niektóre produkty (grzyby, fasolka, kalafior) muszą być obgotowane przed pasteryzacją.
Przygotowanie słoików:
1. Słoiki i zakrętki, a w przypadku słoików typu wek wieczka i gumki, trzeba zawsze wyparzyć. Możemy to zrobić gotując słoiki przez 8-10 minut w wodzie, w garnku w którym będziemy pasteryzować przetwory.
2. Możemy też wygotować wyłącznie pokrywki, wieczka i gumki, a słoiki wyprażyć, przez 15-20 minut, w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
3. Gwarancją szczelności zamknięcia jest używanie zawsze nowych zakrętek, jeżeli robicie przetwory w słoikach zakręcanych, ponieważ podważanie zakrętek nożem lub ostukiwanie słoików o blat tworzy na zakrętkach małe uszkodzenia, a to powoduje nieszczelność słoików i co za tym idzie psucie się przetworów.
Zasady i rodzaje pasteryzacji:
– pasteryzacja „na mokro”: przetwory pasteryzujemy w dużym garnku z pokrywką. Słoiki (lub butelki) ustawiamy na bawełnianej ściereczce, którą wykładamy dno garnka. Słoiki nie powinny stykać się ze sobą. Garnek wypełniamy wodą do 3/4 wysokości słoików. Czas pasteryzacji liczymy od momentu zagotowania się wody w garnku.
– pasteryzacja „na sucho”: przetwory pasteryzujemy w piekarniku. Blaszkę wykładamy ściereczką lub gazetą i ustawiamy na nie słoiki z przetworami. Słoiki nie powinny styka się ze sobą i nie powinny dotykać ścianek piekarnika. Metoda pasteryzacji na sucho jest polecana do pasteryzacji przetworów w słoikach typu „twist”. Jeżeli uprzecie się aby pasteryzować takim sposobem weki, to upewnijcie się jaką temperaturę wytrzymają gumki do słoików, żeby nie rozpłynęły się podczas pasteryzacji. Słoiki wkładamy do zimnego piekarnika i ogrzewamy do temperatury 120-130 stopni C. Czas pasteryzacji liczymy od momentu osiągnięcia przez piekarnik właściwej temperatury. Po pasteryzacji zostawiamy przetwory w piekarniku jeszcze przez 30 minut.
Po pasteryzacji ustawiamy słoiki do góry dnem. Sprawdzimy tym sposobem czy przetwory są szczelnie zamknięte. Jeżeli nie, trzeba wymienić zakrętkę i pasteryzować ponownie.
Czasy pasteryzacji dla poszczególnych grup przetworów:
– przetwory kwaśne (kompoty, słabe marynaty (stężenie octu do 2%), kiszonki, przetwory z pomidorów) pasteryzuje się jeden raz. Małe słoiczki 15-20 minut, duże 25-30 minut.
– przetwory z grzybów (duszone, w sosie własnym) pasteryzujemy trzy razy po minimum 30 minut. Zachowując 24 godzinną przerwę pomiędzy pasteryzacjami. Takie trzykrotne pasteryzowanie przetworów z uwzględnieniem 24 godzinnej przerwy nazywamy tyndalizacją. W czasie pierwszej pasteryzacji niszczone są w większości bakterie, które powodują psucie się produktów, w czasie drugiej pasteryzacji giną bakterie, które przeżyły pierwszą pasteryzację, trzecia pasteryzacja niszczy przetrwalnikowe formy bakterii. Tak przetworzone przetwory nadają się do długiego przechowywania.
– przetwory z warzyw (buraki, fasolka, szparagi, groszek) pasteryzujemy dwa razy po 30 minut, zachowując 24 godzinną przerwę pomiędzy pasteryzacjami.
– przetwory o dużym stężeniu cukru (konfitury, dżemy) i mocne marynaty (stężenie octu powyżej 2-3%) nie wymagają pasteryzacji. Nakładamy je gorące do słoika, zakręcamy i odwracamy do góry dnem. Tak pozostawiamy do ostygnięcia.
Pamiętajcie także, że owoce pasteryzujemy zwykle krócej niż warzywa. Te przetwory, które mają płynną konsystencję (soki, przeciery pomidorowe) pasteryzują się szybciej niż te, które zawierają duże kawałki owoców ponieważ osiągają szybciej wyższą temperaturę. Czas pasteryzacji zależy także od wielkości słoików – im słoik większy, tym czas pasteryzacji powinien być dłuższy.
Share the post "Pasteryzacja – jak pasteryzować przetwory?"
Sezon ogórkowy w pełni. Nie czas więc na leniuchowanie tylko trzeba zabrać się za przetwarzanie ogórków. Dzisiaj przepis na sałatkę ogórkową, która jest doskonałym dodatkiem do zimowych obiadów.
2 kg ogórków
0,3 kg cebuli
0,3 kg marchwi
3 szklanki wody
1 szklanka octu 10%
1/3 – 1/2 szklanki cukru
kilka ziaren ziela angielskiego
1 łyżka gorczycy
2 łyżki soli
kilka ząbków czosnku pokrojonych w plasterki
kilka gałązek kopru
Z podanych składników (wsypujemy 1/3 szklanki cukru) przyrządzamy zalewę, doprowadzamy do wrzenia i odstawiamy do zupełnego ostygnięcia. W czasie gdy zalewa jest jeszcze ciepła spróbujcie ją, jeżeli jest dla Was zbyt mało słodka dodajcie resztę cukru.
Ogórki kroimy na plasterki. Marchew ścieramy na tarce o grubych oczkach. Cebulę kroimy w piórka.
Wszystkie warzywa przekładamy do miski, dobrze mieszamy. Do warzyw wlewamy zalewę, dokładnie mieszamy i odstawiamy na 2 godziny.
Po tym czasie przekładamy sałatkę do słoików. Jeżeli w misce pozostanie zalewa rozlewamy ją równomiernie do wszystkich słoiczków. Słoiki zakręcamy i pasteryzujemy przez 15 minut (od chwili zagotowania wody w garnku).
Zapachowe, ozdobne woreczki z lawendą. Proste w wykonaniu. Zapraszam do skorzystania z kursu obrazkowego i uszycia woreczka własnoręcznie. Nie taki diabeł straszny… :).
1. Do wykonania woreczka z lawendą potrzebne będą:
– kawałek tkaniny o wymiarach 36 cm x 9 cm (len, bawełna) na zewnętrzny woreczek
– kawałek tkaniny o wymiarach 14 cm x 7 cm (cienka bawełna, surówka bawełniana) na wkład z lawendą
– kawałek tkaniny do ozdobienia woreczka (3 cm x 5 cm)
– tasiemka satynowa lub sznurek (2 kawałki po 30 cm)
– suszone kwiaty lawendy
– wypełnienie poliestrowe do wypchania wewnętrznego woreczka (jeżeli nie macie takiego wypełnienia można użyć pociętej na drobne kawałki miękkiej tkaniny lub włóczki)
2. Tkaninę na woreczek zewnętrzny składamy na pół, złożenie będzie dnem woreczka. Ozdobną tkaninę przypinamy szpilką w odległości około 1,5 cm od dna woreczka i w równych odległościach od boków tkaniny. Ozdobną tkaninę (aplikację) przyszywamy ściegiem zygzakowym aby brzegi tkaniny nie strzępiły się.
3. Tkaninę na wkład z lawendą składamy na pół i zszywamy dookoła ściegiem zygzakowym zostawiając niedoszyte miejsce (takie aby swobodnie zmieścił się palec). Do zszycia użyłam ciemniejszych nici żeby szew był bardziej widoczny. Jeżeli coś wyjdzie krzywo nie przejmujcie się, wkład będzie niewidoczny. Wewnętrzny woreczek napełniamy wypełnieniem (lub kawałkami pociętej tkaniny) na przemian z suszoną lawendą zaszywamy pozostawione, niezaszyte miejsce.
4. Tkaninę z naszytą aplikacją składany na pół (prawą stroną do środka) i zszywamy wzdłuż dłuższych brzegów. Ścieg prowadzimy w odległości ok. 7-8 mm od brzegów tkaniny. Po zszyciu ścinamy rogi tkaniny przy dnie woreczka, dzięki temu po odwróceniu woreczka na prawą stronę rogi woreczka ładnie się będą układać.
5.Tak wygląda woreczek po zszyciu boków i przewróceniu na prawą stronę.
6. Górną (otwartą) część woreczka zawijamy do środka. Wywinięcie powinno mieć około 2 cm szerokości. Wywinięcie zszywamy prowadząc dwa równoległe szwy w takiej odległości aby, w powstałym tunelu, swobodnie dało się przeciągnąć tasiemkę lub sznurek. Miejsce zszycia pomiędzy szwami rozcinamy (tylko w środku, uważajcie aby nie przeciąć nitki – tunelu).
7. Końcówkę tasiemki (lub sznurka) zaczepiamy o małą agrafkę i przeciągamy przez tunel wyciągając tasiemkę w tym samym miejscu, w którym wchodzi do tunelu. Z drugą tasiemką postępujemy tak samo tylko zaczynamy ją wprowadzać do tunelu po drugiej stronie woreczka.
8. Do woreczka wkładamy poduszeczkę z wypełnieniem z lawendy i ściągamy tasiemkę. Tasiemkę zawiązujemy na kokardki po obu stronach woreczkach. Docinamy tasiemkę jeżeli będzie zbyt długa.
GOTOWE!!!
Wiem, wiem, że przepis na klasyczne leczo zawiera w zasadzie 3 składniki: paprykę, pomidory i cebulę, ale ja lubię taki leczopodobny twór. Do słoików przygotowuję leczo bardzo gęste, o konsystencji przecieru z wyraźnie wyczuwalnymi kawałkami warzyw. Nadaje się jako baza do sosów, zup, jako dodatek do ryżu i kasz. Można je tylko podgrzać, można zmiksować blenderem i użyć jako zagęszczacza do sosów. Pełna dowolność.
4 kg dojrzałych pomidorów (ja dałam malinowe)
0,5 kg marchwi
2 kg papryki kolorowej (bez zielonej)
3 małe cukinie
1 główka czosnku
sól, pieprz, ocet balsamiczny (nie koniecznie)
Cukinie obieramy, pozbawiamy nasion, ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Marchew obieramy, ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Paprykę pozbawiamy gniazd nasiennych. Ja ścieram paprykę na tarce (największe oczka), ale jeżeli wolicie możecie pokroić paprykę w niewielkie cienkie paseczki.
Pomidory kroimy na ćwiartki, wrzucamy do garnka, dodajemy (jeżeli chcecie) 2 łyżki octu balsamicznego oraz obrany i pokrojony czosnek (wystarczy przekroić ząbki na połowę). Wlewamy pół szklanki wody (żeby pomidory się nie przypaliły zanim zaczną puszczać sok) i dusimy pod przykryciem na małym ogniu.
W drugim garnku umieszczamy paprykę i marchewkę, wlewamy 1/2 szklanki wody i powoli ogrzewamy doprowadzając do wrzenia. Dusimy aż papryka zrobi się szklista, ale nie może być zupełnie miękka (jeszcze będzie raz gotowana w czasie pasteryzacji). Dodajemy cukinię, gotujemy wszystko 5 minut.
Gdy pomidory się rozgotują (skórka wyraźnie oddzieli się od miąższu) miksujemy je blenderem i przecieramy przez sito. Najlepiej robić to na gorąco, wtedy przecieranie idzie szybciej.
Do papryki, cukinii i marchewki dodajemy pomidory, doprawiamy do smaku pieprzem, solą i doprowadzamy do wrzenia. Nie trzeba już gotować masy, wystarczy jak porządnie zabulgota.
Słoiki napełniamy gorącym leczo i mocno zakręcamy.
Leczo pasteryzujemy przez 15 minut.