Niestety, nie udało mi się jeszcze przetworzyć wszystkich jabłek ogródkowych. Ale trzymają się całkiem dobrze, więc przetwarzanie mogę rozciągnąć w czasie. A ponieważ halloween niedługo, to proponuję Wam zrobić jabłka w karmelu, które powinny znaleźć się na każdym, porządnym halloween party. W jednym z wcześniejszych wpisów KLIK KLIK możecie przeczytać skąd się wzięła tradycja zbierania cukierków i robienia lampionów z dyni.
cukier
woda
śmietana kremówka
patyczki drewniane lub plastikowe
kolorowe posypki
Cukier wsypujemy do rondelka. Wlewamy wodę, wody ma być tylko tyle by wsiąkła w cukier. Trzeba wlewać ją powoli żeby miała czas zwilżyć cukier. Cukier z wodą podgrzewamy na małym ogniu.
W czasie gdy cukier się gotuje przygotowujemy jabłka. Jabłka myjemy, dokładnie suszymy i nabijamy na patyczki. Do małych miseczek wsypujemy posypki. Możecie użyć posypek cukrowych, grubego cukru, siekanych migdałów.
Gdy cukier zacznie się brązowić i będzie miał ładny złoty kolor, zdejmujemy go z ognia i wlewamy śmietanę. Mieszamy intensywnie aż powstanie jednolita masa. Teraz trzeba postępować sprawnie, bo karmel szybko zastyga. Żeby wydłużyć czas 'żywotności’ można włożyć garnuszek z karmelem do miski z gorącą wodą. Jabłka możecie zanurzać w karmelu, ale ja wybrałam inny sposób i oblewałam jabłka karmelem od góry. Posypką trzeba jabłka obsypywać od razu po oblaniu karmelem inaczej karmel zastygnie i posypka się nie przylepi.
Ja na 7 małych jabłek użyłam 1,5 szklanki cukru i 1/4 szklanki kremówki.
Dzisiaj pomysł na szybki deser. Owoce w czekoladzie. Pracy niewiele a efekt bardzo fajny. Pomysł podejrzałam na FB. Do przygotowania owocowych „lizaków” użyłam gorzkiej czekolady, ananasa, bananów i kiwi. Wykonanie jest bardzo proste, próbujcie! :)
kiwi, banan, ananas
czekolada
patyczki
Owoce tniemy na plastry i nabijamy na patyczki. Plastry powinny mieć ponad 0,5 cm grubości żeby dobrze trzymały się na patyczkach.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i przelewamy ją do wąskiego naczynia, to pozwoli na wygodne zatapianie owoców w czekoladzie. Ja przelałam czekoladę do szklanki.
W gorącej czekoladzie zanurzamy owoce.
Nadmiar czekolady lekko strząsamy z owoców żeby czekolada nie zabrudziła patyczka. Odstawiamy do zastygnięcia. Gotowe :) !
Żeby patyczki ładnie trzymały pion w czasie gdy czekolada zastyga możecie wbić je do kawałka styropianu. Ja styropianu nie miałam pod ręką więc do szklanki wsypałam cukier i powbijałam patyczki do cukru :). Możecie też wypełnić szklankę solą.
Ostatnie słoneczne dni nastroiły mnie truskawkowo i powstał sernik na zimno. Niestety, truskawki nie smakowały jak truskawki, smakiem bardziej zbliżone były do zielonego ogórka. Dlatego wspomogłam się mrożonymi malinami, aby uzyskać intensywniejszy smak serka. W pełni sezonu, gdy truskawki są słodkie i pachnące latem to malinowe zastępstwo będzie zbędne :).
2 opakowania galaretki truskawkowej
350 g serka (śmietankowego, z wiaderka)
cukier puder
500 g truskawek
2 łyżeczki żelatyny
Galaretki rozpuszczamy. Najlepiej zrobić to w mniejszej ilości wody niż podany jest na opakowaniu, ja zmniejszyłam ilość wody o 1/3. Część galaretki (około 3/4 szklanki) odkładamy, będzie potrzebna do serka. Do przygotowania sernika potrzebne będą dwie miski. Miski muszą być różnej wielkości, mniejsza powinna mieć o ok. 4 cm mniejszą średnicę. Do większej miski wlewamy ok.1/2 szklanki galaretki, tyle żeby wypełniła dno miski. Wstawiamy do lodówki. Gdy galaretka zastygnie, wkładamy do większej miski (tą z galaretką) mniejszą miskę. Po włożeniu mniejszej miski do większej zapełniamy przestrzeń między miskami pozostałą galaretką. Trzeba to robić powoli, z jednoczesnym dociążaniem środkowej miski. Ja dociążam miskę jednogroszówkami. Wlewam kilka łyżek galaretki, a do miski wsypuję kilka monet. Dociążenie miski sprawi, że płyn nie wypchnie wewnętrznej miski w górę i będzie ona stabilnie trzymać się na zastygłej, na dnie miski, galaretce Gdy galaretka wypełni przestrzeń między miskami wkładamy wszystko delikatnie do lodówki. Galaretka musi mocno stężeć. Teraz czeka nas jedna z trudniejszych czynności. Trzeba usunąć wewnętrzną miskę zachowując kształt galaretki. Folią spożywczą (dużym kawałkiem) wyklejamy dokładnie wewnętrzną miskę (tworząc wgłębienie), a brzegi folii wywijamy na miskę zewnętrzną. Chodzi o to aby galaretka była zabezpieczona folią, a jednocześnie żeby była możliwość wypełnienia wodą wewnętrznej miski. Do wewnętrznej miski wlewamy gorącą wodę, czekamy 20 – 30 sekund (czas zależy od grubości miski i od materiału z jakiego jest zrobiona, jeżeli będzie metalowa to ogrzewamy ją krótko, porcelanowej misce potrzeba więcej czasu). Wodę usuwamy, odklejamy folię i delikatnie wyciągamy wewnętrzną miskę.
Ponieważ miałam beznadziejne i zupełnie bezsmakowe truskawki to wzbogaciłam smak serka o 1/2 szklanki mrożonych, zmiksowanych malin, ale w pełni sezonu truskawkowego nie będzie to konieczne, bo truskawki mają intensywny i słodki smak. Kilka ładnych truskawek zostawiamy do dekoracji. Połowę pozostałych owoców miksujemy blenderem, a drugą połowę truskawek kroimy na duże kawałki. Żelatynę rozpuszczamy w kilku łyżkach wody i dodajemy do pozostawionej galaretki. Zmiksowane truskawki dodajemy do serka, dosładzamy do smaku (możecie cukier puder zastąpić miodem) i dodajemy galaretkę z żelatyną. Gdy wszystkie składniki się połączą dodajemy truskawki pokrojone w kostkę. Masą serową wypełniamy 'miskę’ z galaretki i odstawiamy do lodówki, do zastygnięcia.
Gdy galaretka mocno stężeje odwracamy miskę 'do góry nogami’ i kładziemy na talerz (lub paterę, na której będziemy podawać sernik). Lnianą ściereczkę (lub ręcznik) moczymy w wodzie, dobrze wykręcamy, wkładamy do kuchenki mikrofalowej i podgrzewamy. Gdy ściereczka będzie gorąca wyjmujemy ją ostrożnie (ja to robię szczypcami) i kładziemy na misce. Czekamy 20 – 30 sekund i sprawdzamy czy galaretka odchodzi od miski. Jeżeli nie to powtarzamy czynności :). Uważajcie!! Ściereczka po wyjęciu z mikrofalówki jest naprawdę gorąca!!! Możecie też zanurzyć miskę z sernikiem w dużym rondlu z gorącą wodą, ale ja mam zawsze obawy, że miska mi się wyślizgnie z rąk i sernik wpadnie do wody.
Sernik dekorujemy truskawkami i listkami świeżej mięty, możecie podać go z bitą śmietaną.
Ten sernik przygotuje każdy. Pracy przy serniku jest niewiele, jedynie czas chłodzenia oddala moment zjedzenia pierwszego kawałka :). Przepis jest na tyle elastyczny, że możecie dowolnie modyfikować smak sera lub zamienić na inne owoce do przygotowania musu. Ja jestem miłośniczką 'ciężkich’ serników, dlatego zawsze do sera mielonego dodaję zwykłego twarogu. Jeżeli lubicie lżejszy sernik możecie dodatek twarogu pominąć.
1 kg sera w wiaderku
300 g twarogu
1/2 – 3/4 szklanki miodu
1 puszka brzoskwiń
400 g herbatników czekoladowych
100 g bardzo miękkiego masła
1/2 szklanki likieru Irish Coffe (niekoniecznie)
żelatyna w proszku (w ilości przeznaczonej na 2 l płynu)
Herbatniki kruszymy i umieszczamy w malakserze, dodajemy masło i miksujemy. Ja do herbatników dodałam likier kawowy żeby lepiej formowało się z niego spód sernika. Jeżeli herbatniki są zbyt sypkie, a nie chcecie używać alkoholu dodajcie trochę więcej masła. Tortownicę o średnicy 26 cm wykładamy folią aluminiową lub spożywczą. Na dno wysypujemy masę herbatnikową i dobrze ją ubijamy w tortownicy.
W malakserze miksujemy ser sernikowy i twaróg (jeżeli nie chcecie używać twarogu można go pominąć). Stopniowo dodajemy miód, dodajcie najpierw 1/2 szklanki i spróbujcie. Jeżeli ser jest dość kwaśny dodajcie więcej miodu. U mnie wystarczyło dodać 1/2 szklanki.
Potrzebną ilość żelatyny rozpuszczamy zgodnie z przepisem podanym na opakowaniu, ale staramy się to zrobić w jak najmniejszej ilości wody. Do przygotowania masy serowej z 1 kg sera, 250 g twarogu i puszki brzoskwiń wzięłam ilość żelatyny, która potrzebna będzie do 'utwardzenia’ 2 l płynu (u mnie to były 2 opakowania żelatyny).
Rozpuszczoną żelatynę dzielimy na pół. Połowę wlewamy do masy serowej. Wymieszajcie najpierw żelatynę z 1/2 szklanki masy serowej, a następnie połączcie z resztą sera. Masę serową wlewamy na herbatniki i odstawiamy do zastygnięcia.
Brzoskwinie i sok przekładamy do wysokiej miski. Wszystko miksujemy blenderem na mus. Mus łączymy z pozostałą żelatyną (w taki sposób jak masę serową). Na masę serową wykładamy mus brzoskwiniowy. Masa serowa i mus są dosyć gęste, więc nie trzeba czekać aż masa serowa zupełnie zastygnie. Nie powinny się wymieszać.
Odstawiamy sernik do lodówki. Ja zostawiłam sernik w lodówce na całą noc.
Edit: ponieważ dopytujecie o ilość żelatyny i w jakiej ilości wody to uściślę, że nie rozpuszczacie żelatyny w 2 litrach wody tylko bierzecie taką ilość żelatyny, która potrzebna jest do zżelowania 2 litrów płynu. Te dwa litry „płynu” w przepisie to mus brzoskwiniowy (którego pojemność to ok 1 litra) i sera (którego pojemność to ponad 1 litr, ale ponieważ ser jest dosyć gęsty to połowa żelatyny, użytej w przepisie, wystarczy do jego utwardzenia). A żelatynę rozpuszczacie w jak najmniejszej ilości wody.
Zastanawialiście się jaka jest różnica między granolą a musli ? Niewielka, ale jest :). Granola to musli obtoczone w miodzie i tłuszczu. Tak obtoczone musli opieka się aż będzie powleczone cienką warstwą słodkiej glazury. Ja zrezygnowałam z dodatku tłuszczu i poprzestałam na samym miodzie. Smak granoli możecie sami dowolnie modyfikować, wszystko zależy od gustu zjadającego :). Ja swoją granolę przygotowałam z płatków owsianych błyskawicznych, płatków migdałowych, ziaren słonecznika, suszonych moreli i suszonej żurawiny.
1/2 szklanki ziaren słonecznika
1/2 szklanki płatków migdałowych
1 szklanka płatków owsianych (ja dałam błyskawiczne)
1/3 szklanki miodu
1/2 szklanki pokrojonych, suszonych moreli
1/2 szklanki suszonej żurawiny
Na patelni prażymy słonecznik i płatki migdałowe. Gdy będą bardzo gorące dodajemy miód i płatki owsiane. Prażymy na niewielkim ogniu ciągle mieszając. Musicie pilnować granoli bo jest bardzo zdradliwa, najpierw przez długi czas się nie rumieni, ale przychodzi taka chwila, że jak się zagapicie to przypiecze się w kilka sekund. Uprażoną granolę wysypujemy na pergamin i gdy ostygnie łączymy ją z suszonymi owocami.
Granolę przechowujemy w szczelnie zamykanym słoiku. Zjadamy z mlekiem, jogurtem lub jako chrupką przekąskę.