Przepis na te ciasteczka znalazłam w książce 'Siedem rodzajów ciast’ autorstwa I.Provkok. Do zrobienia ciasteczek zachęcił mnie sposób ich formowania. Ciastka formuje się z cienkich wałeczków ciasta wyciskanych przez maszynkę do mięsa, które zwija się w gniazdka. W oryginalnym przepisie ciastka są kakaowo – kawowe. Następnym razem dodam kawę i kakao bo będą to zupełnie inne ciasteczka.
32o g mąki pszennej
125 g mąki ziemniaczanej
100 g cukru
1/2 łyżeczki esencji waniliowej
1 łyżka kakao
200 g masła
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (rozpuszczonej w 1 łyżce ciepłej wody)
Obydwa rodzaje mąki mieszamy, dodajemy cukier, wanilię, kakao i masło. Ciasto siekamy nożem. Gdy składniki połączą się tworząc okruszki dodajemy rozpuszczoną kawę. Szybko wyrabiamy ciasto – tak aby nie zdążyło ogrzać się od dłoni. Wstawiamy do lodówki na minimum 1 godzinę. Schłodzone ciasto 'mielimy’ w maszynce do mięsa. Z powstałych wałeczków formujemy gniazdka i układamy je na blasze wyłożonej pergaminem. Pieczemy około 12 – 15 minut w temperaturze 180 stopni C.
Drobne, w sam raz słodkie, z delikatną nutą kakao i cynamonu. Ciastkojadom bardzo smakowały :). Nie mam pojęcia skąd i dlaczego nazwa 'wiedeńskie ciasteczka’. Przepis znalazłam na poszarpanej, luźnej karteczce w zeszycie z przepisami.
250 g masła
125 g cukru pudru
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki mleka
300 g mąki
1 łyżka kakao
Masło ucieramy na puszystą masę. Do masła dodajemy cukier, cynamon i mleko. Gdy składniki się połączą dosypujemy mąkę i kakao.
Blaszkę wykładamy pergaminem. Z pomocą rękawa cukierniczego (końcówka w kształcie gwiazdki) wyciskamy małe ciasteczka.
Pieczemy około 15 minut w temperaturze 200 stopni C.
Odkąd zobaczyłam te ciasteczka na blogu pixie-baker czekały w kolejce ciastek do obowiązkowego wykonania. Tym razem przepisu nie zmieniałam, za to zapomniałam obtoczyć ciasteczek w cukrze przed pieczeniem. Szczerze mówiąc nie wpłynęło to ujemnie na ich smak :)
1 1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki gorzkiego kakao
1/2 łyżeczki sody
1/4 łyżeczki soli
1/2 szklanki masła
1/2 szklanki cukru kryształu
1/2 szklanki brązowego cukru
1/4 szklanki masła orzechowego (gładkiego)
1 jajko
1 łyżka mleka
1 łyżeczka esencji waniliowej
Na nadzienie:
3/4 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej
1/4 łyżeczki cynamonu
1/2 szklanki masła orzechowego
1-2 łyżki mleka
Mąkę, kakao, sodę i sól przesiewamy do miski.
Masło ucieramy, za pomocą miksera, z cukrem kryształem i brązowym. Do masy dodajemy masło orzechowe, jajko, mleko i wanilię. Gdy wszystkie składniki połączą się w gładką masę dodajemy mąkę i miksujemy jeszcze przez chwilę. Ciasto jest dosyć luźne ale łatwo daje się formować w kulki. Ciasto dzielimy na 40 części i formujemy cienkie placki.
Nadzienie:
Masło orzechowe, cukier, kawę i cynamon mieszamy w misce. Nie trzeba używać miksera. Składniki połączą się tworząc okruchy – tak jak przy kruchym cieście. Do ciasta dodajemy mleko ale tylko tyle aby nadzienie połączyło się w jednolita, gęsta masę. Nie należy wlewać całego mleka na raz bo może wystarczyć 1 łyżka płynu. Masa ma być jak najbardziej gęsta ale możliwa do formowania.
Z masy na nadzienie formujemy 40 małych kulek.
Na każdy placek ciasta układamy porcję nadzienia, dokładnie zawijamy i formujemy kulkę. Uformowane kuleczki można obtoczyć w cukrze krysztale. Kuleczki układamy na blasze wyłożonej pergaminem i lekko spłaszczamy.
Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 7-8 minut.
Na blogu FoodieWithFamily znalazłam super przepis. Trochę go zmieniłam bo lubię 'ingerować’ w przepisy :). Ciasto pozostało jak w oryginale jednak do nadzienia dodałam masło orzechowe i migdały, a zamiast masy toffi z mleka skondensowanego użyłam roztopionych krówek. Guziczki są wyśmienite. W zasadzie nie spodziewałam się, że będą takie smaczne. Są wprawdzie bardzo słodkie ale dodatek soli do ciasta i masła orzechowego do nadzienia równoważy słodycz. Smakują jak połączenie batonika Twix ze Snickersem :).
125 g miękkiego masła
1 łyżeczka soli morskiej
3/4 szklanki cukru kryształu
2 szklanki mąki
1 łyżeczka esencji waniliowej
1 łyżka gęstej, kwaśnej śmietany
200 g cukierków „krówek”
1 łyżka masła
kilka łyżek masła orzechowego (ja użyłam takiego z kawałkami orzechów)
całe migdały bez skórki (do jednego guziczka jeden migdał)
polewa czekoladowa (ja użyłam gotowej, mlecznej)
Masło, cukier, wanilię i śmietanę łączymy w misce. Masło musi być naprawdę miękkie, tak aby dało się składniki wymieszać łyżką. Gdy składniki się dobrze połączą dodajemy mąkę i rozcieramy ciasto (najlepiej widelcem). Mają powstać bardzo drobne, sypkie okruszki. Ciasto powinno mieć taką konsystencję, że gdy nabierzemy okruszki na dłoń i raz zaciśniemy powinien powstać zwarty wałeczek.
Formę na mini muffiny smarujemy masłem. Wsypujemy po łyżce ciasta w każde zagłębienie. Ciasto lekko ubijamy trzonkiem drewnianej łyżki i ponownie dosypujemy ciasto. Ja mam formę z firmy Wilton, taką na 24 mini muffiny i ilość ciasta z podanych proporcji idealnie na tą formę pasuje. Ciasto ubijamy na spodzie i bokach formując spód i ścianki o grubości 0,5 cm. Mają powstać takie 'foremki’ z ciasta.
Ciasteczka – foremki pieczemy w temperaturze 175 stopni do momentu aż brzegi staną się złociste. Z formy wyjmujemy dopiero gdy zupełnie ostygną.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy krówki z 1 łyżką masła.
Do wystudzonych 'foremek’ ciasteczkowych nakładamy po 1 łyżeczce masła orzechowego. Na masło orzechowe dajemy migdał i zalewamy ciepłą masą krówkową. Nakładając masę pamiętamy, że na wierzchu będzie jeszcze polewa. Gdy masa krówkowa zastygnie wylewamy na wierzch trochę polewy, tak aby nie przelała się tylko ładnie pokryła masę krówkową.
Wczoraj razem z Misią brałyśmy udział w Śląskim Festiwalu Rękodzieła. Na naszym stoisku – oprócz wykonanych przez nas małych rękodzieł – na kupujących czekały ciasteczka. Mam nadzieję, że wszystkim smakowały :) Ciasteczka są bardzo czekoladowe. Aby były naprawdę smaczne konieczne jest dodanie brązowego cukru. Brązowy cukier podczas pieczenia nie rozpuszcza się zupełnie i tworzy chrupiącą otoczkę dla miękkiego i lekko ciągnącego środka.
250 g miękkiego masła
1 szklanka białego cukru kryształu
1 szklanka brązowego cukru trzcinowego
1 łyżka ekstraktu waniliowego
2 jajka
2 szklanki mąki
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 szklanki gorzkiego, ciemnego kakao
1/2 łyżeczki soli
2 tabliczki gorzkiej czekolady (70%)
Z pomocą miksera ucieramy masło i biały cukier. Gdy masa będzie puszysta i jasna dodajemy cukier brązowy, jajka i wanilię. Do miski przesiewamy mąkę, kakao, proszek do pieczenia i sól. Do utartej masy jajeczno – maślanej dodajemy stopniowo mąkę. Gdy składniki dobrze się połączą wsypujemy pokrojoną w drobna kostkę gorzką czekoladę. Całość dobrze mieszamy – ciasto jest dosyć luźne o kremowej konsystencji. Na blachę wyłożoną pergaminem nakładamy w dużych odstępach porcje ciasta. Ciasto można nakładać łyżką lub – tak jak ja – małą gałkownicą do lodów. Ciasta nie trzeba rozsmarowywać – w czasie pieczenia ciasto rozleje się i powstaną okrągłe ciasteczka o grubości około 0.5 -1 cm.
Ciasteczka pieczemy krótko w temperaturze 180 stopni C. Moje ciastka miały średnicę około 10 cm i piekłam je 10 – 12 minut. Ciasteczka podczas pieczenia najpierw będą bardzo błyszczące, potem staną się matowe. Wtedy trzeba już pilnować ciastek bo przepieczone nie będą miękkie w środku.
Ciasteczka studzimy na pergaminie. Ciepłe ciastka są bardzo miękkie i kruche. Przy próbie zdejmowania 'na gorąco’ ciasteczka się rozpadają. Ale zachęcam do spróbowania takiego ciepłego ciastka :) Jest fantastyczne :) To mówiłam ja – ta co nie lubi słodyczy :).