Dzisiaj w KULKOWIE po raz kolejny odbędzie się spotkanie dla rękodzielniczo zakręconych :). Dziewczyny zażyczyły sobie sernik z musem malinowym. Sernik już gotowy, a ponieważ zostało mi trochę malin, to szybko zarobiłam kruche ciasto i upiekłam kruche ciasteczka na patyku, nadziewane malinami.
3 żółtka
1/2 szklanki cukru pudru
120 g masła
1 łyżeczka esencji waniliowej (ja dałam pastę waniliową)
1 1/2 szklanki mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
nadzienie malinowe:
szklanka mrożonych malin (nie rozmrażamy owoców!)
3 łyżki cukru
1/2 łyżeczki skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
dodatkowo:
drewniane patyczki
Wszystkie składniki zagniatamy szybko na kruche ciasto. Ja do ciasta dodaję miękkie masło i wyrabiam je przez chwilę malakserem. Gdy z ciasta powstaną zwarte okruchy , wysypuje je na blat i kilkoma ruchami zarabiam je formując kulkę. Kulkę spłaszczamy, owijamy folią i schładzamy ciasto w lodówce przez godzinę.
Schłodzone ciasto wałkujemy na prostokąt, ciasto powinno mieć grubość ok 4 mm. Wysokość prostokąta powinna być dwa razy większa niż planowana wielkość ciasteczka. Jeżeli chcecie aby ciasteczko miało 5 cm wysokości to wałkujecie prostokąt na ok. 10 cm ponieważ wygodniej jest złożyć ciasto na pół, zamykając w środku nadzienie, niż wycinać każde ciasteczko osobno. Zamrożone maliny mieszamy z cukrem i skrobią. Pozostawienie malin zamrożonych oraz dodatek skrobi sprawią, że sok nie wycieknie z ciasteczek podczas pieczenia.
Na rozwałkowane ciasto, w pierwszej kolejności, nakładamy patyczki. Patyczki powinny sięgać od dolnej krawędzi ciasta prawie do miejsca złożenia. Zapobiegnie to wykruszeniu się patyczka pod ciężarem ciastka. Następnie nakładamy na ciasto (i na patyczek) w odległości 7-8 cm, po dwie, trzy maliny. Nakładając maliny pamiętamy, że będziemy składać ciasto na pół wzdłuż dłuższego brzegu i o tym, aby zostawić miejsce na zlepienie ciastek na bokach.Ciasto składamy na pół, dokładnie zlepiamy brzegi (ja docisnęłam ciasto trzonkiem drewnianej łyżki) i palcami starannie dociskamy ciasto zlepiając dolną krawędź, zwłaszcza wokół patyczka.
Ciastka przenosimy na blachę, pieczemy kilka minut w temperaturze 180 stopni. Gdy brzegi będą lekko zrumienione wyjmujemy ciasteczka.
Ja dodatkowo rozpuściłam 1/3 szklanki cukru w odrobinie wody (podgrzałam mieszankę wody z cukrem w kuchence mikrofalowej), dodałam łyżkę soku malinowego i takim czerwonym lukrem polałam ciasteczka.
Jak pewnie już zauważyliście w pieczeniu (jeżeli to tylko możliwe) dążę do miniaturyzacji :). Uwielbiam piec mini ciasteczka, takie na jeden kęs. I takie właśnie są te beziki. Podstawa ma średnicę ok. 1,5 cm. Jest trochę zabawy z wyciskaniem masy na blachę, ale efekt końcowy jest tego wart.
na 1 białko bierzemy 0,5 szklanki drobnego cukru kryształu i 1 łyżkę wody.
Przepis na bezy to nieco zmodyfikowany przepis na masę z ciepłych lodów.
Do dużej, metalowej miski wsypujemy cukier, dodajemy białka i wodę. Mieszamy przez chwilę żeby białka lekko się spieniły. Umieszczamy miskę w kąpieli wodnej i zaczynamy ubijać mikserem na średnich obrotach. Masę ubijamy dość długo – około 15 minut. Podczas ogrzewania trzeba uważać żeby temperatura białek nie była zbyt wysoka bo białka się ugotują :). Gdy cukier się rozpuści, a masa zwiększy objętość zdejmujemy miskę z kąpieli wodnej, zwiększamy prędkość miksera na największe obroty i ubijamy przez chwilę aż masa stanie się bardzo sztywna, gęsta i lśniąca.
Masę przekładamy do rękawa cukierniczego i wyciskamy na blachę formując małe beziki. Blachę można wyłożyć pergaminem, a najlepiej piec bezy na macie do pieczenia wtedy nie przywierają i same spadają z maty po upieczeniu. Bezy pieczemy, a właściwie suszymy w temperaturze ok. 120 stopni przez 1 godzinę. Pilnujemy aby w czasie pieczenia bezy nie zbrązowiły się tylko pozostały białe.
Ponieważ przysyłacie maile z pytaniami gdzie jestem i co robię gdy mnie nie ma, a dzisiaj dodatkowo 'na żywo’ Asia pogoniła mnie do roboty to wracam i piszę co u mnie :). Od świąt jestem ciągle w biegu. Udało mi się od podstaw stworzyć wreszcie nasz sklep internetowy (z nieocenioną pomocą Widma – za co mu bardzo dziękuję *). Adres sklepu to: KULKOWO.pl o szczegółach możecie doczytać w Rękodzielni. Dużo szyję, walczę w ogródku, a w wolnych chwilach leniuchuję z herbatą otoczona poduszkami :).
Dzisiaj szybkie, kruche supełki. Przepis dostałam dawno temu od sąsiadki. Ciasto idealnie nadaje się do formowania w ciasteczka za pomocą przystawki do maszynki do mięsa :).
300 g mąki krupczatki
100 g masła
100 g cukru
3 żółtka
4 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 łyżeczka esencji waniliowej
Wszystkie składniki wkładamy do miski i jak najszybciej zarabiamy ciasto. Ciasto wyrabiamy ręką ale można też użyć malaksera. Wyrobione ciasto owijamy folią i wkładamy na 30 minut do lodówki. Po wyjęciu ciasta formujemy ciasteczka. Ja uformowałam cienkie wałeczki, które zawinęłam w supełki ale do formowania ciasteczek możecie użyć przystawki do maszynki do mięsa.
Ciasteczka układamy na blaszce wyłożonej pergaminem i pieczemy w temperaturze 180 stopni na złoty kolor.
Aby ciasteczka ładnie wyglądały udekorowałam je zanurzając fragment ciasteczka w roztopionej, gorzkiej czekoladzie i posypałam je posiekanymi pistacjami.
Super pomysł na Wielkanoc! Jajka z ciasta pieczone w skorupkach. Trochę zabawy z pieczeniem jest ale efekt końcowy jest tego wart :). Pomysł i sposób wykonania podejrzałam TU. W zasadzie możecie upiec jajka z ulubionego przepisu, ja wybrałam przepis na murzynka. Fajne do jedzenia i jako świąteczna dekoracja.
Do wykonania ciastek-jajek potrzebne będą wydmuszki. Wydmuszki robi się bardzo łatwo :). Jajka w skorupkach dobrze myjemy w bardzo ciepłej wodzie, ja myję skorupki płynem do mycia naczyń. Skorupki osuszamy i grubą igłą nakłuwamy jajo na czubku. Igła przejdzie przez skorupkę bez problemu. Górna dziurka (ta na węższym końcu jajka) powinna być jak najmniejsza – taka aby dało się wdmuchiwać do skorupki powietrze. Dziurka na szerszym końcu powinna być większa. Ja wbijam igłę miejsce po miejscu aż otwór jest wystarczająco duży, powinien mieć około 1 cm średnicy. Nie róbcie dziurek w skorupce wywiercając je czubkiem noża, nóż jest płaski i przy obracaniu nim skorupka pęka. Do miski wydmuchujemy zawartość jajka (na kolację można zrobić jajecznicę :) ). Puste skorupki płuczemy w środku i dokładnie myjemy z resztek jajka bo podczas pieczenia powstaną na skorupce zabrudzenia, które trudno będzie usunąć.
1/4 szklanki wody
1/2 kostki margaryny
1/2 szklanki cukru
2-3 jajka
2 łyżki kakao
1 szklanka mąki pszennej
1/8 szklanki mąki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
W rondelku zagotowujemy margarynę z wodą, kakao i cukrem. Mąki i proszek do pieczenia łączymy i przesiewamy przez sitko. Do wystudzonej masy dodajemy mieszankę mąki i proszku do pieczenia oraz żółtka. Wszystko dokładnie mieszamy. Z białek ubijamy pianę i delikatnie mieszamy z ciastem. Ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego z końcówką do nadziewania pączków i przez większy otwór napełniamy ciastem skorupki. Ciasto powinno wypełniać skorupkę do 3/4 wysokości. Skorupki wypełnione ciastem układamy w foremce na minimuffiny większym otworem do góry. Jeżeli nie macie formy na muffiny można wysypać do keksówki suchą fasolę albo groch i włożyć do formy skorupki – tak aby 'trzymały pion’ :). Pieczemy 15 – 20 minut w temperaturze 180 stopni. Sprawdzamy patyczkiem czy ciasto się upiekło.
Z tej ilości ciasta wyszło mi 8 jajek (tyle miałam wydmuszek) i kilka minimuffinek :).
Jeżeli ciasto podczas pieczenia wyjdzie ze skorupki, co może się zdarzyć bo trudno o precyzyjne porcjowanie surowego ciasta do skorupek, to po upieczeniu usuwamy delikatnie nadmiar ciasta, a skorupkę czyścimy zwilżonym ręcznikiem papierowym.
Jeżeli nie macie rękawa cukierniczego można użyć worka na mrożonki (jest grubszy od zwykłego foliowego) z obciętym rogiem.
Share the post "Wielkanocne jajka z ciasta (pieczone w jajowych skorupkach)"
Często pytacie w mailach i komentarzach jak robię lukier. Kilka razy obiecywałam, że zrobię wpis o robieniu lukru i w końcu się zmobilizowałam :). Oto instrukcja jak zrobić lukier.
Do zrobienia lukru potrzebujemy przesiany cukier puder i białko. Nie da się dokładnie określić proporcji bo ilość cukru, którą trzeba dodać do białka zależy od rodzaju cukru, od tego jak drobno jest zmielony i od wielkości jajek. Najczęściej na jedno białko z dużego jajka (L, XL ) potrzeba około 1 – 1,5 szklanki cukru.
Białko i cukier umieszczamy w misce miksera i mieszadłem (nie rózgą!) UCIERAMY – na wolnych obrotach – do chwili aż lukier będzie śnieżnobiały a cukier się rozpuści. Aby to sprawdzić rozcieramy odrobinę lukru palcami, jeżeli cukier będzie bardzo wyczuwalny ucieramy jeszcze kilka minut.
Do nakładania lukru przydadzą się drewniane patyczki i pergamin złożony w rożek. Poza tymi „przyrządami” nie używam nic innego. Żadnych cudownych wynalazków: szpryc, metalowych końcówek i rękawów cukierniczych.
Lepiej żeby lukier był bardziej gęsty niż rzadki. Zbyt gęsty lukier rozrzedzamy dodając stopniowo po (dosłownie!) 3 – 4 krople wody. Po dodaniu każdej porcji lukier trzeba dokładnie wymieszać. Gdy dodacie za dużo wody to lukier trzeba utrzeć ponownie dodając cukru pudru.
Do barwienia lukru używam barwników w żelu lub bardziej skoncentrowanych – w paście. Takiego barwnika używa się naprawdę niewiele. Wystarczy odrobina na końcu patyczka, która zabarwi lukier na intensywny kolor. Barwniki w paście i w żelu mają jeszcze tą zaletę, że po ich dodaniu lukier nie zmienia konsystencji i nie staje się rzadki tak jak po dodaniu barwników w płynie.
Gotowy lukier nakładamy do pergaminowego rożka, odcinamy końcówkę i lukrujemy. Pamiętajcie, że im rożek mniejszy tym bardziej poręczny i bardziej precyzyjne wzory można nim wylukrować :).
Trudno zrobić zdjęcie naciskając spust migawki jedną ręką a drugą lukrować piernika ale może uda mi się namówić Artura na pomoc w zrobieniu kursu lukrowania :).