Upały powróciły więc dzisiaj dla ochłody jagodowe lody! Mocno jagodowe i mało słodkie. Możecie je przygotować w maszynie lub bez maszyny. Kremowe, kwaskowe, pyszne!
1/2 szklanki śmietany kremówki
1/2 szklanki cukru
3 żółtka
250 g jagód
1 mała cytryna
1 szklanka śmietany kremówki 36%
Do rondelka wlewamy śmietanę (1/2 szklanki), dodajemy skórkę otartą z cytryny, żółtka i cukier. Mieszamy aby składniki dobrze się połączyły. Płyn podgrzewamy do temperatury 82 stopni C. Ja podgrzewam krem bez termometru, gdy krem jest bardzo gorący zestawiam na chwilę rondelek z ognia, mieszam intensywnie i po chwili znowu stawiam go na ogniu. Nie można zagotować kremu! Krem ogrzewamy około 15 minut, ciągle mieszając. Gdy krem zgęstnieje odstawiamy go do zupełnego ostygnięcia. Do zimnego kremu dodajemy jagody i sok z cytryny i miksujemy blenderem. Nie miksujemy na gładką masę a jedynie tak aby część jagód się zmiksowała, a część pozostała w kawałkach.
Najlepiej przygotować krem dzień wcześniej i wstawić na noc do lodówki. Aby w czasie studzenia kremu nie utworzyła się skorupka, całą powierzchnię kremu przykrywamy folią spożywczą (nie oklejamy folią miski tylko kładziemy folię bezpośrednio na krem).
Śmietanę (36%) ubijamy na sztywno. Do kremu jagodowego dodajemy ubitą śmietanę.
Masę przekładamy do maszynki do lodów i kręcimy aż masa się zmrozi.
Lody można też przygotować bez maszynki. Masę przekładamy do pojemnika i umieszczamy w zamrażarce. W czasie zamrażania lodów dobrze jest kilka razy pomieszać masę (lub zmiksować blenderem) wtedy lody nie zmrożą się „na kość”.
Uwielbiam maliny! W ogródku czerwienią się na krzakach i już czas najwyższy przygotować coś z malinami. Curd malinowy, lekko kwaskowy, aksamitny – pyszny!
4 żółtka
3/4 szklanki cukru
2 szklanki malin (świeżych lub mrożonych)
1 mała cytryna
1 łyżeczka skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej*
80 g miękkiego masła
Cytrynę dokładnie myjemy, z całej cytryny ścieramy skórkę i wyciskamy sok. W małym rondelku umieszczamy wszystkie składniki, stawiamy na bardzo małym ogniu i przez cały czas (!) mieszamy. Dopóki cukier i masło się całkowicie nie rozpuszczą, a żółtka dokładnie nie połączą się z resztą składników nie zostawiajcie masy ani na chwilkę. Gdy przestaniecie mieszać, a żółtka nie będą połączone z pozostałymi składnikami, powstanie słodka jajecznica. Masa w trakcie gotowania ma nieciekawy wygląd, ale efekt końcowy jest wart tego nieustannego mieszania. Gdy wszystkie składniki się połączą, a na powierzchni masy powstaną pierwsze bąbelki z gotowania natychmiast zdejmujemy masę z ognia. Gorącą masę przecieramy przez sito i przekładamy do słoików. Curd przechowujemy w lodówce przez kilka dni.
* dodatek skrobi sprawi, że masa się nie zwarzy w czasie gotowania.
Nie ma lata bez jagodzianek :). Tym razem nie w formie klasycznych bułek nadziewanych jagodami, ale w formie zawijańców. Zamiast formować pojedyncze bułeczki i nadziewać je jagodami zwijamy wszystko w roladę i ciach, ciach nożem i jagodowe ślimaki gotowe :). Szybko i prosto :). Polecam!
40 g drożdży
100 g roztopionego, wystudzonego masła
4 żółtka
1 szklanka letniego mleka
1/4 szklanki cukru
2 1/2 szklanki mąki
szczypta soli
250 g jagód
3 łyżki cukru
2 łyżki mąki
Letnie mleko wlewamy do misy miksera, dodajemy drożdże, 2 łyżki mąki, 1 łyżkę cukru i dokładnie mieszamy żeby drożdże się rozpuściły. Odstawiamy na kilkanaście minut aż drożdże zaczną pracować i na powierzchni rozczynu utworzy się piana. Masło roztapiamy i odstawiamy do ostygnięcia.
Do rozczynu dodajemy pozostałą mąkę, sól, resztę cukru i wyrabiamy ciasto. Gdy składniki się połączą dodajemy po jednym żółtku. Wyrabiamy aż żółtka dobrze połączą się z ciastem i dodajemy po łyżce roztopionego masła. Dobrze wyrobione ciasto powinno być gładkie i lśniące. Konsystencja ciasta powinna być na tyle zwarta, że można uformować ją w kulę, ale jednocześnie taka, że mielibyście ochotę dosypać jeszcze odrobinę mąki (nie dosypujcie!!!). Ciasto odstawiamy do podwojenia objętości.
Jagody płuczemy, osączamy na sitku, mieszamy z 3 łyżkami cukru i 2 łyżkami mąki. Dodatek mąki sprawi, że w czasie pieczenia sok nie będzie wyciekał z jagodzianek.
Wyrośnięte ciasto wykładamy na blat, formujemy prostokąt, w czasie wałkowania nie podsypujemy zbyt mocno mąką.
Jagody wykładamy na ciasto, lekko przyklepujemy (nie rozgniatamy jagód, a jedynie delikatnie wgniatamy je do ciasta). Zwijamy wzdłuż dłuższego brzegu. Ciasto kroimy na kawałki szerokości 4-5 cm. Układamy na blaszce w odległości 2-3 cm od siebie. W czasie pieczenia zawijańce urosną i wypełnią całą blaszkę.
Zawijańce pieczemy około 30 minut w temperaturze 180 – 185 stopni.
Po upieczeniu możecie zawijańce polukrować lub posypać cukrem pudrem.
Gdzie to lato? Za oknem pogoda iście jesienna więc na poprawę nastroju proponuję Wam biszkopt z galaretką i truskawkami. Z dużą ilością truskawek. Początkowo chciałam przełożyć ciasto bitą śmietaną, ale zatęskniłam za smakami z dzieciństwa i zrobiłam krem maślany z kaszą manną.
3 jajka
3 łyżki wody
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki cukru
500 g truskawek
2 galaretki truskawkowe
1/2 szklanki słodkiej śmietany (ja dałam 30%)
1/2 szklanki mleka
70 g cukru
3 żółtka
2 łyżki grysiku (kaszy manny)
125 g miękkiego masła
1 łyżeczka esencji waniliowej
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 160 stopni C.
Dno formy wykładamy pergaminem. Mąkę pszenną i ziemniaczaną łączymy z proszkiem do pieczenia i przesiewamy przez sitko. Najlepiej przesiać dwa razy wtedy mąka się napowietrzy, a proszek do pieczenia równomiernie rozprowadzi się w mące.
Białka ubijamy na sztywną pianę. W czasie ubijania dodajemy cukier i po jednym żółtku. Cukier zaczynamy dodawać po 10-15 sekundach od rozpoczęcia ubijania, żółtka zaczynamy dodawać gdy piana jest już dobrze ubita.
Gdy jajka z cukrem będą dobrze ubite, masa będzie sztywna, lśniąca i puszysta, dodajemy po jednej łyżce wody, krótko mieszamy. Do masy jajecznej dodajemy mąkę z proszkiem. Najlepiej dodać mąkę w dwóch trzech porcjach i lekko mieszać. Nie mieszamy mąki z pianą mikserem!!! Do mieszania najlepiej użyć szpatułki lub mieszadła w kształcie rózgi.
Wymieszane ciasto wlewamy do formy i wkładamy do piekarnika Tuż po włożeniu ciasta do pieca zwiększamy temperaturę do 170 stopni. Pieczemy do suchego patyczka. Patyczkiem sprawdzamy dopiero wtedy gdy widzimy, że ciasto zaczyna odchodzić od brzegów formy. Biszkopt sprawdzamy NIE wysuwając blachy z piekarnika.
Gdy biszkopt jest upieczony (patyczek po wbiciu i wyjęciu z ciasta pozostaje idealnie suchy) wyłączamy piekarnik i zostawiamy ciasto na 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy biszkopt z pieca. Jeżeli biszkopt nie jest równy możecie wyjąć go z formy i wystudzić odwracając go 'do góry nogami’.
Galaretkę przygotowujemy według przepisu na opakowaniu, ale zmniejszamy ilość wody o 1/4 szklanki (na każdą galaretkę)
Truskawki płuczemy na sitku. usuwamy szypułki i kroimy na mniejsze kawałki.
W garnku z grubym dnem gotujemy mleko, śmietankę, cukier, żółtka, wanilię i grysik. Masę trzeba ciągle mieszać żeby się nie przypaliła. Gdy masa się zagotuje i zgęstnieje zestawiamy z ognia i odstawiamy do ostygnięcia. W czasie studzenia masę mieszamy kilkakrotnie żeby się na powierzchni nie utworzyła skorupka. Po ostygnięciu miksujemy masę blenderem. Ja miksuję żeby drobinki grysiku nie były wyczuwalne w kremie. Miękkie masło ubijamy na jasną masę i dodajemy, nie przerywając miksowania, po łyżce masy grysikowej. Po dodaniu całej masy jeszcze przez chwilę ucieramy aby krem był jasny i puszysty.
Biszkopt wkładamy ponownie do tortownicy (lub używamy specjalnej obręczy do tortów). Na biszkopt wykładamy krem i dokładnie dociskamy go do brzegów tortownicy. Dokładne rozprowadzenie kremu sprawi, że galaretka nie wsiąknie w biszkopt. Na krem wsypujemy pokrojone truskawki, równo je rozprowadzamy i zalewamy tężejącą galaretką.
Proporcje z tego przepisu pozwolą na upieczenie biszkoptu w tortownicy o średnicy 23-25 cm, biszkopt powinien wyrosnąć na ok. 3-4 cm.
Dokładny opis przygotowania biszkoptu może przeczytać w tym wpisie.
O tym jak ubijać pianę z białek możecie przeczytać w tym wpisie.
Sezon lodowo sorbetowy uważam za otwarty :). Rozpoczęłam go obłędnie pysznymi lodami z owoców leśnych z lawendą i octem balsamicznym. Wspaniały smak. Po lodach szczawiowo – cytrynowych i malinowo – rozmarynowych to moje trzecie ulubione lody. Choć w sumie nie wiem czy nie wysuwają się na drugie miejsce tuż po szczawiowych.
200 ml śmietanki 30%
1/2 szklanki cukru
2 żółtka
1/2 szklanki mleka skondensowanego słodzonego (użyjcie mleka w tubie, to co zostanie
można zakręcić i przechować w lodówce)
sok z 1 cytryny
2 gałązki świeżej lawendy
1 1/2 szklanki owoców leśnych (najlepiej mrożonych, ja użyłam mieszanki owoców leśnych
z mrożonki)
1 łyżeczka octu balsamicznego (ja użyłam figowego)
Do rondelka wlewamy śmietanę i dodajemy gałązki lawendy. Ogrzewamy i tuż przed zagotowaniem zdejmujemy z ognia. Przecedzamy śmietankę przez sito i ponownie umieszczamy w rondelku. Gdy śmietanka lekko przestygnie dodajemy żółtka, mleko zagęszczone i cukier. Mieszamy aby składniki dobrze się połączyły. Płyn podgrzewamy do temperatury 82 stopni C. Ja podgrzewam krem bez termometru, gdy krem jest bardzo gorący zestawiam na chwilę rondelek z ognia, mieszam intensywnie i po chwili znowu stawiam go na ogniu. Nie można zagotować kremu! Krem ogrzewamy około 15 minut, ciągle mieszając. Gdy krem zgęstnieje odstawiamy go do zupełnego ostygnięcia. Jeżeli do przygotowania lodów użyjecie świeżych owoców to najlepiej przygotować krem dzień wcześniej i wstawić na noc do lodówki. Aby w czasie studzenia kremu nie utworzyła się skorupka, całą powierzchnię kremu przykrywamy folią spożywczą (nie oklejamy folią miski tylko kładziemy folię bezpośrednio na krem).
Jeżeli używacie owoców mrożonych to do gorącego kremu od razu dodajcie wszystkie owoce i sok z cytryny. Wszystko miksujemy blenderem i pod koniec miksowania dodajemy łyżeczkę octu balsamicznego. Tak przygotowana masa jest zimna i możecie od razu przełożyć ją do maszynki do lodów.
W przypadku użycia świeżych owoców krem żółtkowy musi być dobrze schłodzony. Do schłodzonego kremu dodajemy owoce i dalej postępujemy tak jak przy owocach mrożonych. Dodatkowo po zmiksowaniu całości dobrze jest masę ponownie mocno schłodzić przed wlaniem jej do maszyny.
Lody są pyszne, aksamitne i nie zamarzają na kość.
Share the post "Lody z owoców leśnych (z lawendą i octem balsamicznym)"