Trochę dręczyła mnie niepewność odnośnie tego co tak naprawdę powinno być składnikami smoothie i koktajlu, i co je od siebie odróżnia. Trochę więc poczytałam na ten temat. Jedne źródła podają, że smoothie to napój bez nabiału (mleka, jogurtu), same zmiksowane owoce. Inne, że owszem z nabiałem, ale bardziej gęste niż koktajl i również z warzywami. A koktajl zawsze zawiera dodatek mleka, jogurtu lub maślanki. Twórca smoothie Stephen Kunau miksował same owoce, czy więc gęsty napój na bazie owoców, z niewielkim dodatkiem mleka lub jogurtu, jest jeszcze smoothie czy już nie? Co do dosładzania zdania też są podzielone. Koktajle można słodzić, smoothie nie. Niektórzy jednak twierdzą, że dodatek miodu do smoothie jest jak najbardziej dozwolony. Im bardziej zgłębiam się w temat, tym mniej wiem :). A Wy co o tym sądzicie?
Dzisiaj miksujemy botwinkę, gruszkę i banan :).
1 pęczek młodej botwinki
2 gruszki
1 mały banan
2 łyżki miodu
3/4 szklanki wody
1/4 szklanki mleka
Botwinkę płuczemy, obieramy buraczki ze skórki. Gruszki i banan obieramy. Wszystkie składniki wkładamy do malaksera, dodajemy wodę i mleko. Możecie mleko pominąć, ale w połączeniu z botwinką nada smoothie piękny kolor. Do smaku dodajemy 2 łyżki miodu. Miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji. Podajemy od razu po przygotowaniu.
Wszyscy mają smoothies – mam i ja :). Od jakiegoś czasu przygotowuję różne koktajle i smoothies, czasem nawet uda mi się coś fajnego zmiksować :). Na dzisiejsze śniadanie przygotowałam smoothie, którego bazą była roszponka i banan. Pięknie zielony i bardzo smaczny, nawet opozycjoniści warzywni prosili o drugą porcję.
3 banany
100 g roszponki
3 łyżki miodu
kilka gałązek świeżej mięty
300 ml jogurtu naturalnego
Wszystkie składniki umieszczamy w malakserze, miksujemy i rozlewamy do szklanek. Możecie też przygotować smoothie z pomocą blendera.
Dekorujemy listkami roszponki i podajemy od razu po przyrządzeniu.
Czy Wy też uważacie, że 'jednoporcjowe’ wypieki są urocze ? Ja bardzo lubię przygotowywać potrawy i ciasta w taki sposób, aby każdy miał swój osobisty mini torcik, mini tartę albo mini pizzę. Trochę więcej z tym pracy, ale efekt końcowy jest tego wart. Dzisiaj podaję przepis na mini tarty z cukinią i marchewką, które prezentują się bardzo wiosennie :).
Do przygotowania mini tart użyłam ciasta kruchego z TEGO PRZEPISU
kruche ciasto:
175 g mąki
100 g masła
2 żółtka
1 łyżka śmietany
1/4 łyżeczki soli
nadzienie:
1 średnia, twarda cukinia
2 duże marchewki
2 jajka
1/2 szklanki słodkiej śmietany
kilka plasterków żółtego sera
sól, pieprz do smaku
Mąkę siekamy z tłuszczem, gdy utworzą się okruszki wsypujemy je do misy miksera, dodajemy pozostałe składniki i zarabiamy ciasto. Ciasto wałkujemy na grubość około 0,5 cm i wyklejamy nim formę do muffinek. Formę wyklejoną ciastem wkładamy do lodówki na ok. 30 minut.
Schłodzone ciasto nakłuwamy widelcem i obciążamy aby nie urosło w czasie pieczenia (ja układam na ciasto pergamin i wysypuję 1 groszowe monety – bardzo dobrze się sprawdzają). Ciasto podpiekamy ok. 10-15 minut w temperaturze 190 stopni.
Marchewki obieramy. Cukinię i marchewkę kroimy na cienkie plastry. Robimy to obieraczką do warzyw, ścinając plaster przez całą długość warzywa. Jeżeli plastry będą zbyt grube, to nie będzie ich można ładnie zwinąć. Do każdej podpieczonej tarty wkładamy na spód kawałek żółtego sera. Plastry sera powinny mieć taką wielkość aby przykryły dno. Plasterki cukinii i marchewki układamy naprzemiennie i zwijamy w rulonik. Zwinięte warzywa umieszczamy na podpieczonym cieście.
Jajka, śmietanę, sól i pieprz mieszamy i gdy składniki się połączą zalewamy masą jajeczną tarty. Najlepiej robić to łyżką żeby nie nalać zbyt dużo masy. Warzywa powinny wystawać ponad masę jajeczną tak około 0,5 cm.
Mini tarty zapiekamy około 15 – 20 minut w temperaturze 180 stopni.
Warzywa w tartach pozostają lekko chrupiące, ale jeżeli chcecie aby były zupełnie miękkie możecie je lekko zblanszować, ostudzić i tak przygotowane zwijać w ruloniki.
Tak sobie pomyślałam, że skoro dodatek marchewki do ciasta dobrze się sprawdza, to dlaczego nie dodać jej do lodów :). No i muszę przyznać, że marchewka w tym wydaniu sprawdziła się całkiem nieźle.
250 g marchewki (pokrojonej lub potartej na tarce)
skórka otarta z jednej pomarańczy
1 duże dojrzałe mango
sok z 1 cytryny (lub mniej, jak wolicie)
1/3 szklanki miodu
200 ml śmietany kremówki (36%)
mleko
Marchewkę wkładamy do rondelka, zalewamy mlekiem (tylko tyle by przykryło marchewkę), dodajemy skórkę pomarańczową i gotujemy. Gdy marchewka zmięknie gotujemy jeszcze klika minut, aż większość mleka wyparuje. Marchewkę studzimy. Do zimnej marchewki dodajemy miód, obrane i pokrojone na kawałki mango, i miksujemy blenderem na puree. Do masy dodajemy śmietanę i sok z cytryny. Sami zdecydujcie ile soku chcecie dodać, ja lubię dość intensywne smaki więc dodałam sok z całej cytryny. Chwilę jeszcze miksujemy blenderem, aż wszystkie składniki się dobrze połączą.
Przekładamy masę do zamykanego pojemnika i wkładamy lody do zamrażarki.
Lody wyciągamy z zamrażarki kilkanaście minut przed podaniem żeby było łatwo nabierać je gałkownicą lub łyżką.