Od czasu kiedy zaczęłam prowadzić bloga zaniedbałam swoje stare, poczciwe zeszyty z przepisami. Wracając do przepisu odszukuję go na stronie i biegam między kuchnią a laptopem. Trochę to uciążliwe, więc postanowiłam zrobić sobie karty z przepisami. Wydrukowałam zdjęcia wypieków i przepisy tak, aby miały jednakową wielkość. Złożyłam je 'plecami’ do siebie i zalaminowałam. Teraz gdy chcę coś upiec wybieram odpowiednią kartę i, bez obaw o zabrudzenie lub zatłuszczenie, kładę na blacie w kuchni i przystępuje do pracy :). Karty można przecierać wilgotną szmatką. Udało mi się kupić idealnie pasujące, drewniane pudełko, w którym trzymam karty z przepisami. Polecam Wam ten sposób przechowywania i użytkowania przepisów :).
Share the post Przepisy ujarzmione :)
Ostatnie słoneczne dni nastroiły mnie truskawkowo i powstał sernik na zimno. Niestety, truskawki nie smakowały jak truskawki, smakiem bardziej zbliżone były do zielonego ogórka. Dlatego wspomogłam się mrożonymi malinami, aby uzyskać intensywniejszy smak serka. W pełni sezonu, gdy truskawki są słodkie i pachnące latem to malinowe zastępstwo będzie zbędne :).
2 opakowania galaretki truskawkowej
350 g serka (śmietankowego, z wiaderka)
cukier puder
500 g truskawek
2 łyżeczki żelatyny
Galaretki rozpuszczamy. Najlepiej zrobić to w mniejszej ilości wody niż podany jest na opakowaniu, ja zmniejszyłam ilość wody o 1/3. Część galaretki (około 3/4 szklanki) odkładamy, będzie potrzebna do serka. Do przygotowania sernika potrzebne będą dwie miski. Miski muszą być różnej wielkości, mniejsza powinna mieć o ok. 4 cm mniejszą średnicę. Do większej miski wlewamy ok.1/2 szklanki galaretki, tyle żeby wypełniła dno miski. Wstawiamy do lodówki. Gdy galaretka zastygnie, wkładamy do większej miski (tą z galaretką) mniejszą miskę. Po włożeniu mniejszej miski do większej zapełniamy przestrzeń między miskami pozostałą galaretką. Trzeba to robić powoli, z jednoczesnym dociążaniem środkowej miski. Ja dociążam miskę jednogroszówkami. Wlewam kilka łyżek galaretki, a do miski wsypuję kilka monet. Dociążenie miski sprawi, że płyn nie wypchnie wewnętrznej miski w górę i będzie ona stabilnie trzymać się na zastygłej, na dnie miski, galaretce Gdy galaretka wypełni przestrzeń między miskami wkładamy wszystko delikatnie do lodówki. Galaretka musi mocno stężeć. Teraz czeka nas jedna z trudniejszych czynności. Trzeba usunąć wewnętrzną miskę zachowując kształt galaretki. Folią spożywczą (dużym kawałkiem) wyklejamy dokładnie wewnętrzną miskę (tworząc wgłębienie), a brzegi folii wywijamy na miskę zewnętrzną. Chodzi o to aby galaretka była zabezpieczona folią, a jednocześnie żeby była możliwość wypełnienia wodą wewnętrznej miski. Do wewnętrznej miski wlewamy gorącą wodę, czekamy 20 – 30 sekund (czas zależy od grubości miski i od materiału z jakiego jest zrobiona, jeżeli będzie metalowa to ogrzewamy ją krótko, porcelanowej misce potrzeba więcej czasu). Wodę usuwamy, odklejamy folię i delikatnie wyciągamy wewnętrzną miskę.
Ponieważ miałam beznadziejne i zupełnie bezsmakowe truskawki to wzbogaciłam smak serka o 1/2 szklanki mrożonych, zmiksowanych malin, ale w pełni sezonu truskawkowego nie będzie to konieczne, bo truskawki mają intensywny i słodki smak. Kilka ładnych truskawek zostawiamy do dekoracji. Połowę pozostałych owoców miksujemy blenderem, a drugą połowę truskawek kroimy na duże kawałki. Żelatynę rozpuszczamy w kilku łyżkach wody i dodajemy do pozostawionej galaretki. Zmiksowane truskawki dodajemy do serka, dosładzamy do smaku (możecie cukier puder zastąpić miodem) i dodajemy galaretkę z żelatyną. Gdy wszystkie składniki się połączą dodajemy truskawki pokrojone w kostkę. Masą serową wypełniamy 'miskę’ z galaretki i odstawiamy do lodówki, do zastygnięcia.
Gdy galaretka mocno stężeje odwracamy miskę 'do góry nogami’ i kładziemy na talerz (lub paterę, na której będziemy podawać sernik). Lnianą ściereczkę (lub ręcznik) moczymy w wodzie, dobrze wykręcamy, wkładamy do kuchenki mikrofalowej i podgrzewamy. Gdy ściereczka będzie gorąca wyjmujemy ją ostrożnie (ja to robię szczypcami) i kładziemy na misce. Czekamy 20 – 30 sekund i sprawdzamy czy galaretka odchodzi od miski. Jeżeli nie to powtarzamy czynności :). Uważajcie!! Ściereczka po wyjęciu z mikrofalówki jest naprawdę gorąca!!! Możecie też zanurzyć miskę z sernikiem w dużym rondlu z gorącą wodą, ale ja mam zawsze obawy, że miska mi się wyślizgnie z rąk i sernik wpadnie do wody.
Sernik dekorujemy truskawkami i listkami świeżej mięty, możecie podać go z bitą śmietaną.
Share the post Sernik na zimno z truskawkami i galaretką
Lubię tarty :). Chociaż nie bardzo kręci mnie przygotowanie kruchego ciasta. W zasadzie to nie o zarabianie ciasta chodzi, a o jego późniejsze chłodzenie. Jakoś ten element chłodzenia wydaje mi się zbędną stratą czasu, ale chłodzę nie ma na to rady :). Najbardziej lubię przygotowywać tarty zimą, wystawiam wtedy blaszki z ciastem na balkon i na mrozie chłodzi się ekspresowo. Dziwne jest natomiast to, że przy cieście drożdżowym i chlebowym, czasu potrzebnego na wyrastanie ciasta, który jest znacznie dłuższy niż czas chłodzenia ciasta kruchego, nie uważam za stracony :).
ciasto kruche:
350 g mąki
200 g masła
4 żółtka
2 łyżki śmietany
1/2 łyżeczki soli
nadzienie:
300 g świeżego łososia
2 garście świeżego szpinaku
1 papryka (ja dałam 1/2 żółtej i 1/2/ czerwonej)
1/2 kulki sera mozzarella
3 jajka
100 ml słodkiej śmietany
sól, pieprz
Mąkę siekamy z tłuszczem, gdy utworzą się okruszki wsypujemy je do misy miksera, dodajemy pozostałe składniki i zarabiamy ciasto. Ciasto wałkujemy na grubość około 0,5 cm i wyklejamy nim formę do tarty. Formę wyklejoną ciastem wkładamy do lodówki na ok. 30 minut.
Schłodzone ciasto nakłuwamy widelcem i obciążamy aby nie urosło w czasie pieczenia (ja układam na ciasto pergamin i wysypuję 1 groszowe monety – bardzo dobrze się sprawdzają). Ciasto podpiekamy ok. 15 – 20 minut w temperaturze 190 stopni.
Łososia kroimy na niewielkie paski. Paprykę kroimy w cienkie paseczki. Szpinak podsmażamy przez moment na patelni (na łyżce oleju). Ma tylko zmniejszyć trochę objętość, nie smażymy go długo. Na podpieczone ciasto kruszymy mozzarellę, wykładamy łososia, paprykę i 2/3 szpinaku. Jajka lekko rozbijamy ze śmietaną, dodajemy sól i pieprz do smaku (ja dodałam kilka posiekanych listków świeżego rozmarynu). Masą jajeczną zalewamy tartę. Na wierzch rozkładamy pozostały szpinak. Tartę zapiekamy w temperaturze 170 – 180 stopni. Wyjmujemy z pieca gdy masa jajeczna jest ścięta, a brzegi tarty lekko zrumienione.
Share the post Tarta łososiowo – szpinakowa
Dla utrzymania względnej równowagi pomiędzy słodkim i słonym upiekłam focaccię. Focaccia to pyszny (włoski) placek, który zjadamy maczając go w oliwie. Placek powinien być dość cienki, ja niestety włożyłam ciasto do zbyt malej formy i urósł trochę za bardzo, ale nie stracił z tego powodu na walorach smakowych więc nie ma dramatu :). To też dowód na to, że nie zawsze wszystkie wypieki wychodzą mi idealnie tak jak sobie zaplanuję :).
1 szklanka ciepłej wody
30 g świeżych drożdży
2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki mąki żytniej (1850)
1/4 szklanki oliwy
1 łyżeczka soli
szczypta cukru
do posmarowania ciasta: 3 łyżki oliwy, świeżo mielony pieprz, 1 łyżeczka posiekanego (świeżego) rozmarynu, 1 roztarty ząbek czosnku.
Wodę wlewamy do miski miksera, dodajemy rozkruszone drożdże, wsypujemy szczyptę cukru i dwie łyżki mąki. Odstawiamy na kilkanaście minut. Gdy rozczyn urośnie dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy ciasto. Ciasto ma być luźne, gładkie i elastyczne, gdyby było zbyt gęste można dodać nieco więcej wody. Odstawiamy ciasto żeby podrosło. Gotowe ciasto wykładamy do formy, ja piekłam w kwadratowej formie o boku 24 cm. Jeżeli chcecie by Wasza focaccia była niższa musicie użyć większej blaszki. Ciasto rozprowadzamy równomiernie w formie, najlepiej zrobić to natłuszczonymi rękami. Na powierzchni ciasta robimy palcem dziurki. Focaccię smarujemy oliwą z przyprawami.
Pieczemy w temperaturze 190 – 200 stopni przez 30-40 minut, gdy placek zaczyna rumienić się na brzegach wyjmujemy go z pieca.
Share the post Focaccia (2)
Niedawno piekłam ciasto marchewkowe . Marchewka doskonale sprawdziła się jako składnik ciasta, pomyślałam więc, że może spróbuję upiec ciasto z burakami :). I muszę Wam powiedzieć, że ciasto buraczane smakuje zaskakująco dobrze. Nie można go piec zbyt długo, bo musi pozostać wilgotne, w zasadzie najlepsze jest jeszcze takie ciągnące, zakalcowate jak brownies. To ciasto dla czekoladoholików, nie jest zbyt słodkie a czekolada jest dominująca w smaku. Buraki są niewyczuwalne, ale to one nadają tej wilgoci i lepkości ciastu. Polecam!
1 1/2 szklanki cukru
1 szklanka mąki
2 łyżki kakao
100 g czekolady (70%)
szczypta soli
1/2 łyżeczki sody
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
2 buraki
2 jajka
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki wody
Masa czekoladowa:
150 g czekolady (ja dałam 70%, ale możecie dać mleczną)
300 ml śmietany kremówki (36%)
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka masła
Buraki gotujemy (bez obierania) do miękkości. Ugotowane, wystudzone buraki obieramy i trzemy na tarce (na tych ostrzach do placków ziemniaczanych – ma powstać buraczana papka). Czekoladę (100 g) rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Ciepłą czekoladę mieszamy z burakami. Do masy buraczano-czekoladowej dodajemy pozostałe płynne składniki: jajka, olej, wodę. W dużej misce łączymy suche składniki: mąkę, sodę, sól, proszek do pieczenia, cukier i kakao. Do sypkich składników wlewamy płynne. Ciasto mieszamy łyżką. Gdy składniki się połączą przekładamy ciasto do formy. Ja piekłam dwa małe torciki, w mini tortownicy o średnicy 18 cm, ale ta ilość ciasta wystarczy na średnią tortownicę.
Ciasto pieczemy w temperaturze 170 – 180 stopni przez około 40 -50 minut.
Masa czekoladowo – cynamonowa:
Śmietanę z masłem i cynamonem podgrzewamy. Ma być prawie wrząca, ale nie powinna się gotować. Zdejmujemy z ognia i wsypujemy czekoladę, połamaną na kostki. Odstawiamy na kilka minut by czekolada się rozpuściła. Gdy czekolada się rozpuści trzepaczką (albo ręcznym mikserem) ubijamy masę i odstawiamy ją na pół godziny do lodówki. Masa w lodówce zgęstnieje.
Wystudzone ciasto przekrawamy na 3 placki i przekładamy masą czekoladową. Część masy zostawiamy na posmarowanie wierzchu ciasta.
Share the post Ciasto czekoladowe z burakami