W różnych źródłach szukałam oryginalnego przepisu na tort Pischingera, ale ile przepisów tyle 'oryginałów’ :). Najbliższa oryginałowi podobno jest masa czekoladowo – orzechowa lub czekoladowo – migdałowa. Niestety przepis na oryginał od 1881 roku, kiedy to cukiernik Oskar Pischinger po raz pierwszy zrobił swój tort, owiany jest tajemnicą. Dlatego dzisiaj podaję mój przepis na masę do przekładania wafli, niewiele ma wspólnego z recepturą Oskara, ale zaręczam Wam, że wafelki są pyszne :).
1/2 szklanki mleka
1 szklanka cukru
170 g masła
3 łyżki kakao
2 szklanki mleka w proszku
1 łyżka esencji waniliowej (ja dałam pastę waniliową)
kto lubi może do masy dodać 1/2 szklanki grubo siekanych orzechów (ja nie dodaję bo domownicy nie lubią)
1 paczka wafli tortowych
Masło, mleko, cukier, kakao i wanilię doprowadzamy do wrzenia w rondelku. Wygodnie miesza się masę gdy rondelek jest dosyć szeroki. Gdy masa się zagotuje dosypujemy orzechy. Zdejmujemy rondelek z ognia i jednym, szybkim ruchem wsypujemy mleko w proszku. Szybko i intensywnie mieszamy aż masa się połączy i będzie gładka i jednolita. Gorącą masę rozsmarowujemy na waflach składając je jak tort.
Poskładane wafle przykrywamy deską do krojenia i obciążamy do wystygnięcia. Obciążenie sprawi, że poszczególne warstwy dobrze się skleją, a wafle nie odkształcą się podczas zastygania masy.
Wafle kroimy w dowolnej wielkości kawałki.
Ilość masy z tych proporcji wystarcza mi na przełożenie masą sześciu prostokątnych wafli o wymiarach 23 cm x 30 cm.
Share the post "Masa do przekładania wafli – torciki (prawie) Pischingera :)"
W zasadzie powinnam napisać, że 'koszmar dzieciństwa’ bo nigdy nie dawałam rady dojeść swojej porcji do końca. Okropna słodycz :))) Zawierają ogromną ilość cukru. Są jednak tacy, którzy zajadają je ze smakiem. Ba! mam nawet w domu amatorów takich słodkości. I właśnie dla takich pożeraczy cukru jest ten przepis. Dla mnie niestety jest to słodycz nie do pokonania :).
2 średnie białka
1 szklanka drobnego cukru kryształu
1/8 łyżeczki kwaśnego winianu potasu (cream of tartar)
3 łyżki wody
2 tabliczki czekolady
1 łyżeczka oleju (ja dałam kokosowy)
6 kubeczków do lodów
Wodę, białka, cukier i winian potasu umieszczamy w dużej metalowej (lub żaroodpornej) misce. Mieszamy przez chwilę lekko ubijając żeby składniki się połączyły. Gdy masa lekko się spieni umieszczamy miskę nad garnkiem z gotującą wodą i zaczynamy ubijać. Ubijamy na średnich obrotach (około 10 – 15 minut) do momentu aż cukier zupełnie się rozpuści, a masa będzie bardzo ciepła, biała, gęsta i wyraźnie zwiększy objętość. Uważamy żeby nie zrobiła się białkowa jajecznica :). Zestawiamy miskę z kąpieli wodnej i ubijamy jeszcze kilka minut na najwyższych obrotach, w czasie tego ostatniego ubijania masa zrobi się lśniąca i bardzo sztywna.
Masę przekładamy do rękawa cukierniczego i wyciskamy do wafelków formując wysokie stożki. Ponieważ nie posiadam stojaka do lodowych wafelków umieściłam je w kieliszkach żeby ładnie trzymały pion podczas nakładania masy. Napełnione masą wafelki odstawiamy do lodówki do ochłodzenia.
Czekoladę z dodatkiem oleju rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Dodatek oleju sprawi, że czekolada po zastygnięciu pozostanie miękka i nie będzie się łamać. Ciepłą czekoladę przelewamy do szklanki. Średnica szklanki powinna być taka żeby zmieścił się w niej wafelek. W czekoladzie zanurzamy masę do linii wafelka. Czekolada momentalnie zastyga na ochłodzonej masie. Odstawiamy lody do całkowitego zastygnięcia.
Lubicie smak mlecznych draży? Jeżeli tak to dzisiejszy przepis jest właśnie dla Was. Masa, z której formuje się cukierki bardzo ładnie współpracuje :) Można ją wyciskać szprycą, można nakładać do małych, silikonowych foremek – wszystko zależy od Waszej pomysłowości. Jest jednak jeden warunek trzeba to robić bardzo sprawnie i ostrożnie bo masę formuje się na gorąco.
1/2 szklanki wody
125 g masła
250 g cukru
300 g mleka w proszku
Wodę, masło i cukier umieszczamy w rondelku, doprowadzamy do wrzenia. Na małym ogniu gotujemy masę około 20 minut.
Mleko w proszku przesiewamy przez sitko. Masę zdejmujemy z ognia i od razu wsypujemy całe mleko w proszku. Dokładnie mieszamy do chwili aż masa będzie gładka i jednolita. Gorącą masę przekładamy do rękawa cukierniczego wyciskamy małe guziczki. Najlepiej robić to w rękawicach kuchennych bo masa jest naprawdę gorąca i trudno utrzymać ją w rękach.
Masę możecie wyciskać na papier do pieczenia, na matę silikonową albo na deskę do krojenia. Możecie też masę nałożyć do małych silikonowych foremek (np. takich na kostki lodu). Masę odstawiamy do stężenia. Guziczki będą gotowe szybciej, masę w foremkach trzeba odstawić do stężenia na całą noc.
Draże można przechowywać w puszce lub słoiku przez kilka dni.
Jagody zagościły w warzywniaku na dobre :). Nie mogłam się oprzeć i kupiłam wczoraj pół kilograma. Ponieważ sernik na zimno gościł w domu dawno temu, to zdecydowałam się na przygotowanie sernika na zimno z jagodami.
Kruchy spód:
350 g pokruszonych herbatników *
1/4 szklanki brązowego cukru
100 g bardzo miękkiego masła
szczypta soli
Masa serowa:
1 kg twarogu sernikowego
1 szklanka śmietany kremówki
1 szklanka cukru
sok wyciśnięty z połówki cytryny
1/2 kg jagód
3 łyżeczki żelatyny **
1/4 szklanki wody
Do dekoracji:
1 szklanka śmietany kremówki
2 łyżki cukru pudru
1/3 szklanki jagód
Herbatniki kruszymy do miski malaksera, dodajemy masło i brązowy cukier. Miksujemy wszystko aż powstaną lepkie okruszki. Na spód tortownicy o średnicy 25 cm wysypujemy okruszki i dokładnie wyklejamy nimi całe dno formy. Kruchy spód pieczemy przez 15 minut w temperaturze 180 stopni C. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia.
Żelatynę zalewamy wodą. Odstawiamy do napęcznienia. Gdy żelatyna napęcznieje podgrzewamy ją przez kilka sekund w kuchence mikrofalowej (nie gotujemy!!!) aż stanie się płynna.
Do misy malaksera wkładamy ser, cukier i wlewamy śmietanę. Miksujemy przez chwilę. Gdy masa będzie jednolita wsypujemy jagody. Miksujemy aż owoce połączą się z serem i dopiero teraz wlewamy żelatynę. Masę serową wykładamy na wystudzony spód. Wstawiamy do lodówki. Ja zostawiłam sernik w lodówce na całą noc.
Śmietanę ubijamy na sztywno z dwoma łyżkami cukru. Wykładamy na wierzch sernika. Posypujemy jagodami.
* ja użyłam ciastek kruchych, pełnoziarnistych
** gdyby ser był bardzo luźny, a masa serowa po wymieszaniu płynna to należy zwiększyć ilość żelatyny.
Dzisiaj coś dla tych, którzy nie mają czasu piec. Trufle robi się szybko i są mało skomplikowane. Dla nadania im świątecznego charakteru dodałam do nich pokruszonych ciastek korzennych. Trufle, zawinięte w 'cukierkowe’ papierki i zapakowane w ładne pudełeczko, będą sympatycznym świątecznym prezentem.
200 g kruchych ciasteczek
50 g ciastek korzennych
50 g miękkiego masła
3 łyżki kakao
5 łyżek mocnego alkoholu
1/4 szklanki mleka w proszku
1 łyżka cynamonu
150 g gorzkiej czekolady
1/2 szklanki migdałów w płatkach
Ciastka kruszymy na drobne okruszki. Można malakserem, można zmielić w maszynce do mięsa, można też włożyć ciastka do grubszego woreczka (np. na mrożonki) i pokruszyć je wałkiem do ciasta. Ja zmieliłam ciastka w malakserze. Do zmielonych ciastek dodajemy masło, kakao, mleko w proszku, cynamon i alkohol. Miksujemy do uzyskania jednolitej konsystencji. Z masy formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego i schładzamy je w lodówce. Gdyby masa była za gęsta dodajemy alkoholu, gdyby była za luźna dodajemy mleko w proszku.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Do gorącej czekolady dodajemy migdały. Schłodzone trufle obtaczamy w czekoladzie. Kulki najlepiej obtaczać w czekoladzie po jednej sztuce, tak aby masa nie ogrzała się i nie rozmiękła w gorącej czekoladzie. Pokryte czekoladą trufle odkładamy na pergamin do zastygnięcia./em>