Dzisiaj mi się śniło, że przez kilka dni jeździłam do Czech po drożdżowe, puszyste bułeczki z makiem. Rano postanowiłam, że muszę upiec coś drożdżowego bo może sen był przypomnieniem, że dawno nic drożdżowego nie piekłam. Maku niestety nie miałam, a ponieważ do sklepu nie chciało mi się iść to nadzienie powstało z rzeczy dostępnych w domu – orzechów, miodu i fig. Ciasto nie jest bardzo słodkie ale jak lubicie słodkie to można bardziej dosłodzić nadzienie.
Zapraszam też do rękodzielni na oglądanie mikołajowych skarpet i kalendarzy adwentowych.
3,5 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki cukru pudru
30 g świeżych drożdży
1 żółtko
300 ml mleka
1 łyżeczka soli
50 g roztopionego masła
Nadzienie:
10 dużych, suszonych fig
1/3 szklanki miodu
1/2 szklanki mielonych orzechów
2 łyżki miękkiego masła
Do smarowania ciasta:
1 białko rozmieszane z 2 łyżkami mleka
W misce miksera rozcieramy drożdże z łyżką cukru, 2 łyżkami mąki i 2 łyżkami mleka. Gdy drożdże lekko się spienią dodajemy do miski pozostałe składniki ciasta i wyrabiamy do chwili aż ciasto będzie gładkie. Ciasto jest lekko klejące ale takie ma być, nie dosypujemy mąki. Odstawiamy ciasto do wyrośnięcia, ma podwoić objętość.
Suszone figi zalewamy gorącą wodą. Gdy zrobią się miękkie kroimy je na niewielkie kawałki. Pokrojone figi, miód, masło i mielone orzechy miksujemy w malakserze. Masa nie powinna być całkiem gładka, powinny być lekko wyczuwalne kawałki fig.
Gdy ciasto wyrośnie wykładamy je na blat posypany mąką. Wałkujemy je na dość długi prostokąt. Na ciasto wykładamy nadzienie. Ciasto rolujemy (tak jak struclę) i układamy na blasze zwijając w ślimak. Odstawiamy do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto smarujemy białkiem rozmieszanym z mlekiem.
Ciasto pieczemy w rozgrzanym piekarniku (180 stopni) przez 40 – 50 minut.
U mnie od wczoraj pachnie świętami :). Za oknem pogoda późnojesienna więc taki piernikowy zapach bardzo ociepla atmosferę. Piernik marchwiowo – orzechowy upiekłam z przepisu mojej Mamy. Dla mnie to najsmaczniejszy piernik jaki jadłam. Dodatek marchwi (która zupełnie nie jest wyczuwalna w cieście) sprawia, że piernik jest delikatny i długo zachowuje świeżość. Tegoroczny sezon świąteczny uważam za rozpoczęty :).
5 jajek
450 g mąki pszennej
250 g miodu
3 tarte marchewki (ok. 2 szklanek)
2 łyżki kakao
20 g przyprawy do piernika
2 łyżeczki sody
1 szklanka cukru
4 łyżki karmelu (lub ciemnej melasy)*
100 g masła
1 szklanka mielonych orzechów
Mąkę, kakao, sodę i przyprawę do piernika przesiewamy przez sitko do miski.
Masło ucieramy z cukrem, pod koniec ucierania dodajemy żółtka. Do masy maślano – żółtkowej dodajemy na przemian mąkę z przyprawami, orzechy i marchewkę. Pod koniec ucierania dodajemy miód, karmel i ubitą pianę z białek.
Piernik pieczemy w temperaturze 180 stopni przez ok. 1 godzinę. Po godzinie sprawdzamy patyczkiem czy ciasto jest upieczone – czas pieczenia może się zmieniać w zależności od wysokości foremki.
*karmel otrzymujemy podgrzewając na patelni ok. 1/3 szklanki cukru, gdy cukier się roztopi i będzie miał ciemnozłoty kolor dodajemy go do ciasta. Ja zamiast karmelu dodaję ciemną melasę.
Wiem, wiem wieje już jabłkowo – gruszkową nudą, ale już jestem na finiszu przetwarzania ogródkowych owoców :). Przepis na to ciasto znalazłam na karteczce ze starego kalendarza. Ponieważ ciasto po wyrobieniu jest dosyć elastyczne to nadarzyła się okazja do użycia wałka z nożykami do nacinania ciasta. W cieście jest mało cukru więc jeżeli lubicie słodkie ciasta to trzeba porządnie posłodzić jabłka.
2 1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki cukru pudru
1/2 łyżeczki soli
2/3 szklanki oleju
2 żółtka
1 białko
1/2 szklanki bardzo zimnej wody
1 kg jabłek
1/3 szklanki cukru pudru
1 łyżka cynamonu
Mąkę przesiewamy do miski miksera, dodajemy 3 łyżki cukru pudru, sól i proszek do pieczenia. Włączamy mikser na wolnych obrotach i dodajemy olej, żółtka i zimna wodę. Krótko wyrabiamy aby ciasto nie zdążyło się za bardzo ogrzać. Ciasto owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na 30 minut.
Jabłka obieramy, kroimy na plasterki. Cukier puder mieszamy z cynamonem.
Schłodzone ciasto wałkujemy na dwa placki. Jednym plackiem wykładamy spód formy. Ciasto smarujemy białkiem aby sok, który wypłynie z jabłek podczas pieczenia nie wsiąkał w ciasto. Na cieście układamy warstwy jabłek przesypując każdą warstwę cukrem z cynamonem. Jabłka układamy „z górką” bo podczas pieczenia zmniejszy się ich objętość. Jabłka przykrywamy drugą porcją ciasta. Wierzch ciasta można ponacinać nożem, możecie też pociąć ciasto na paski i ułożyć na jabłkach kratkę. Ciasto smarujemy białkiem.
Ciasto pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 45 – 50 minut.
Wierzch ciasta posypujemy cukrem pudrem.
Notka miała mieć tytuł „Clafouti gruszkowo – śliwkowe” ale słowo 'clafouti’ jest dla mnie jakieś takie… nadęte :). Tytuł zmieniłam więc na bardziej swojski :). Ciągle przerabiam owoce ogródkowe. Zrobiłam już galaretkę z czerwonych winogron do słoików, jabłka tarte – na szarlotkę, a teraz walczę z gruszkami. W ramach tej walki zrobiłam owoce zapiekane w cieście.
3 jajka
1/2 szklanki mąki
100 ml mleka
1/2 szklanki cukru
5 łyżek gęstej śmietany (ja dałam 18%)
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
6 dużych śliwek węgierek
6 dużych gruszek
masło do wysmarowania formy
Żaroodporne naczynie smarujemy lekko masłem. Gruszki obieramy, usuwamy gniazda nasienne i kroimy gruszki w kostkę. Ze śliwek usuwamy pestki i kroimy owoce na niewielkie kawałki. Owoce rozkładamy w naczyniu.
Jajka ubijamy w całości w trakcie ubijania dosypujemy cukier. Gdy masa jajeczna będzie jasna i puszysta dodajemy pozostałe składniki. Krótko mieszamy – tylko tyle aby składniki dobrze się połączyły. Ciasto wylewamy równomiernie na owoce.
Pieczemy około 40 – 50 minut w temperaturze 170 stopni. Czas pieczenia zależy od rozmiaru formy i grubości ciasta. Ja piekłam w dwóch małych żaroodpornych foremkach o średnicy 20 cm.
Czegoś keksopodobbnego ostatnio mi się zachciało. Zmodyfikowałam więc nieco przepis na keks świąteczny i upiekłam ciasto z dodatkiem migdałów i laskowych orzechów.
250 g margaryny
1 1/2 szklanki cukru
5 jajek
5 łyżek śmietany
1 1/2 szklanki mąki
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
150 g drobno mielonych orzechów lub/i migdałów
200 g grubo posiekanych orzechów lub/i migdałów
szczypta soli
Margarynę ucieramy z cukrem na gładką masę. Do masy dodajemy żółtka. Ucieramy aż masa będzie gładka i jednolita. Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Do masy żółtkowej wsypujemy mąkę, orzechy, migdały i śmietanę. Gdy składniki się połączą dodajemy pianę z białek. Pianę łączymy z ciastem delikatnie, najlepiej łyżką – bez pomocy miksera.
Ja piekłam ciasto w silikonowej blaszce o wymiarach 25 x 25 cm. Temperatura pieczenia 170 stopni, czas pieczenia około 50 minut. Po tym czasie sprawdzamy patyczkiem czy ciasto jest upieczone. W razie konieczności należy wydłużyć czas pieczenia o kilka minut.