Za chwilę pojawi się pierwsza gwiazdka i zasiądziemy do wspólnej Wigilii. Tymczasem korzystam z tego, że Mama okupuje kuchnię smażąc karpia i mam chwilę przerwy w wigilijnych zmaganiach kulinarnych. Chciałam się Wam pochwalić, że moje Mikołaje z piernika pojawiły się na blogu Marthy Stewart KLIK KLIK, co jest dla mnie super niespodzianką na święta :). Naprawdę bardzo się ucieszyłam :).
Wpis o florentynkach miał pojawić się wczoraj, ale nawał zajęć skutecznie to uniemożliwił. Dlatego dzisiaj do świątecznych życzeń dołączam florentynki czekoladowe. Florentynki są idealne do wykonania 'na ostatnią chwilę’. Wystarczy kilkanaście minut by przygotować sporą porcję mini smakołyków :).
Zanim jednak podam przepis chciałam wszystkim czytaczom, podglądaczom, komentatorom, tym co zagościli tu na stałe i tym bywającym sporadycznie, życzyć najweselszych Świąt Bożego Narodzenia, radości, miłości, uśmiechu i samych udanych wypieków :).
czekolada (dowolna)
bakalie (dowolne)
opłatki do pieczenia (ale niekoniecznie)
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. W tym czasie przygotowujemy bakalie. Migdały dobrze jest obrać ze skórki, orzechy lekko posiekać, morele pokroić w paski. Możecie dodać rodzynki, suszone wiśnie, co tam macie w zapasie i co najbardziej lubicie :). Tak naprawdę wyłącznie od Was zależy jak będą wyglądać i smakować Wasze florentynki :).
Rozpuszczoną czekoladę przekładamy do woreczka, odcinamy róg i wyciskamy małe kółka (takie wielkości 50 gr). Nie wyciskajcie zbyt dużo czekolady bo przed zastygnięciem czekolada lekko się rozleje. Ponieważ miałam opłatki do pieczenia wykorzystałam je do przygotowania florentynek, ale możecie wyciskać czekoladę bezpośrednio na pergamin (najlepiej silikonowany). Na czekoladzie układamy bakalie, odstawiamy do całkowitego zastygnięcia i gotowe :). Nie wyciskajcie od razu zbyt dużo czekoladowych kółek, ponieważ czekolada dość szybko zastyga i bakalie się nie przykleją do czekolady.
Share the post Florentynki czekoladowe z świątecznymi życzeniami :)
Share the post "Florentynki czekoladowe z świątecznymi życzeniami :)"
Po wielu trudach, walce z cukrem pudrem, pokruszonymi elementami budki – WYGRAŁAM ! A łatwo nie było. W porównaniu z kościółkiem z lukru wykonanie budki telefonicznej było drogą przez mękę. Głównym sprawcą tych kłopotów był beznadziejny cukier puder, który jak się potem okazało zawierał w składzie skrobię kukurydzianą. Skrobia powodowała, że lukier po zaschnięciu nie tworzył twardych powierzchni, a dosłownie rozsypywał się w palcach. Do wykonania budki miałam cztery podejścia, w końcu się udało :).
Budka wykonana jest z lukru, zabarwionego barwnikiem w proszku. Sprawdza się on gdy używa się go w małej ilości. Przy dodaniu sporej porcji barwnika, proszek nie rozpuszcza się idealnie. Chociaż w płynnym lukrze wygląda bez zastrzeżeń to po zastygnięciu pojawiają się, na powierzchni lukru, ciemniejsze kropki. Mało estetycznie to wygląda, ale poddałam się i nie robiłam piątej próby :).
Okna od środka podkleiłam celofanem, przykleiłam go na lukier. Nie jest jadalny, ale chciałam mieć 'szyby’ w budce.
Budka idealnie sprawdza się jako lampionik :)
edit: OMG ! zapomniałam zrobić lukrowej klamki w budce :)
Share the post Lukrowanie nie jest trudne (2) :)
Dzisiaj dzielę się z Wami przepisem na pierniki, które piecze się w naszej rodzinie odkąd pamiętam. Zarówno moja Mama jak i ja każdego roku próbujemy nowe przepisy, ale pierniki z tego przepisu pieczemy niezależnie od tych 'nowych’. Nie wyobrażam sobie świąt Bożego Narodzenia bez smaku tych pierniczków. Ciasto trzeba zarobić najpóźniej w połowie listopada, bo pieczenie rozpoczynamy po Mikołaju :). Zarówno ciasto jak i upieczone, udekorowane pierniczki muszą leżakować. Im dłużej leżakują po upieczeniu tym są lepsze. W zasadzie najlepsze są dopiero po świętach :))).
Zachęcam do wypróbowania przepisu, ale nie zmieniajcie składników. Ma być miód sztuczny i prawdziwy, margaryna i masło też powinna być w takich proporcjach jak podałam. Po latach pieczenia wiem, że zmiany w tym przepisie nie wychodzą na dobre :).
Zdjęcia w tym poście to zdjęcia z początków blogowania :). Niestety tegoroczne ciasto jeszcze leżakuje, ale przypominam piernikowe świeczki, które mogą być oryginalną dekoracją świątecznego stołu.
Jak już pewnie zauważyliście w pasku bocznym pojawił się baner „piernikowe inspiracje”. Tam znajdziecie przepisy świąteczne z ubiegłych lat i te aktualne oraz pomysły na lukrowanie pierniczków oraz pomysły na piernikowe dekoracje.
W dziale ABC pieczenia wkleiłam (wreszcie!!!) zdjęcia części mojej foremkowej kolekcji :). Może kiedyś znajdę siły na wykonanie dokumentacji zdjęciowej wszystkich foremek.
1 kg mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
4 jajka
2 szklanki cukru kryształu
250 g margaryny
125 g masła
200 g miodu sztucznego
200 g miodu naturalnego
2 czubate łyżki kakao
1 łyżeczka cynamonu
3 łyżki przyprawy do piernika
Tłuszcz, cukier, miód, kakao, cynamon i przyprawę do piernika umieszczamy w rondelku i doprowadzamy do wrzenia. Zaraz po zagotowaniu zdejmujemy z ognia i zostawiamy do ostygnięcia. Do zimnej masy dodajemy jajka, mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i sodą i wyrabiamy ciasto. Ciasto może być klejące, ale w czasie leżakowania mocno zgęstnieje. Ciasto przekładamy do miski, owijamy szczelnie folią spożywczą i odstawiamy na 3 tygodnie (może być dłużej).
Po leżakowaniu wałkujemy ciasto na grubość 3-4 mm. Wykrawamy pierniczki. Krótko pieczemy w temperaturze 180 – 190 stopni. Pierniczki po upieczeniu są chrupiące i twarde. Pierniczki dobrze zachowują kształt w czasie pieczenia. Upieczone pierniczki dekorujemy i przekładamy do szczelnie zamykanych puszek. Puszki nie wypełniamy po brzegi. Na wierzch, na pierniczki kładziemy kawałek folii aluminiowej, a na folii umieszczamy kawałek skórki z jabłka (ok. 10 cm.). Co kilka dni wymieniamy skórkę na świeżą, robimy to do chwili gdy pierniczki będą bardzo miękkie. Wtedy możemy usunąć skórkę, a pierniczki pozostając w szczelnie zamkniętych puszkach utrzymają wilgoć i nie staną się twarde.
P.S.
Dzisiaj upiekłam kilka pierniczków. Ciasto było dość luźne i klejące. Nie dodawałam do ciasta mąki tylko mocno podsypałam mąką i wałkowałam ciasto bezpośrednio na pergaminie. Wycięłam pierniczki i „obrałam” je ze skrawków ciasta. Pierniczki przeniosłam razem z pergaminem na blaszkę. Ten sposób pozwala na zachowanie ładnego kształtu pierników i łatwiejszą „obróbkę” miękkiego ciasta, bo nie przenosimy wyciętych, pojedynczych pierniczków blaszkę. Ten sposób dobrze się też sprawdza gdy mamy foremki o skomplikowanym kształcie i ciężko je przenieść na blachę do pieczenia.
Share the post Pierniczki (najlepsze na świecie :) )
W końcu zmobilizowałam się i zrobiłam zdjęcia części mojej kolekcji foremek. Zdjęcia nie są najlepszej jakości, bo robiłam je w „biegu” na spotkaniu rękodzielniczym, ale jak zmobilizuję się i postanowię zrobić zdjęcia całości to wymienię na lepsze :).
Share the post Moje foremki piernikowe
Dzisiaj zamiast szklaneczki piwa do wypicia proponuję Wam szklaneczkę piwa do piernika :). Bardzo fajny przepis. Znalazłam go w dodatku z przepisami do Poradnika Domowego. Przygotowanie piernika jest proste i zajmuje mało czasu. W zasadzie można przygotować go na ostatnią chwilę, bo smaczniejszy jest od razu po upieczeniu.
400 g mąki
1 łyżeczka sody
100 g masła
30 g cukru pudru
3 jajka
170 g cukru kryształu
170 g miodu
1/2 szklanki jasnego piwa
2 łyżki przyprawy do piernika
Miód podgrzewamy na małym ogniu. Dodajemy cukier kryształ. Mieszamy ogrzewając aż cukier się rozpuści. Nie doprowadzamy do zagotowania, podgrzewamy tylko tyle aby rozpuścić cukier.
Żółtka ucieramy z cukrem pudrem i masłem.
Białka ubijamy na sztywną pianę.
Mąkę przesiewamy z sodą i przyprawą piernikową.
Do masy żółtkowej dodajemy letni miód, mąkę z przyprawami i gdy składniki się połączą dodajemy piwo. Mieszamy aż ciasto będzie gładkie. Do ciasta dodajemy pianę z białek i delikatnie mieszamy (łyżką! nie mikserem).
Ciasto przelewamy do wąskiej keksówki. Ja piekłam w keksówce o długości 24 cm. Ciasto powinno sięgać najwyżej do 3/4 wysokości, bo dosyć mocno wyrasta. Pieczemy w temperaturze 170 – 180 stopni C. Sprawdzamy patyczkiem czy piernik jest upieczony.
Share the post Piernik na piwie