Ten przepis mam od dawna w swoim notatniku kulinarnym. Wpisałam go tyle lat temu, że nie pamiętam skąd go mam. Za to moją pierwszą, hurtową produkcje klusek z tego przepisu pamiętam doskonale.
Chodziłam do dość kameralnego (państwowego) liceum gdzie wszyscy się znali, a nauczyciele przymykali oko na wiele naszych (niezbyt mądrych acz nieszkodliwych) pomysłów i to pozwoliło mi na przygotowanie klusek w szkolnej dyżurce :). Dyżurka była wyposażona w kuchnie gazową co znacznie ułatwiło sprawę. Na jednej z przerw zrobiłam zaczyn. Na dużej przerwie zarobiłam ciasto z 2 kg mąki. Po dwóch godzinach lekcyjnych można było formować kluski. Rosły sobie na dwóch ławkach przykrytych prześcieradłem :). Wszyscy wchodzący do szkoły musieli przewinąć się obok dyżurki, gdzie spokojnie wyrastały sobie rzędy klusek… Wodę gotowałam w wielkim garze, w którym Pani Marysia (woźna) sporządzała herbatę dla całej szkoły :), a kluski przykrywałam wielką emaliowaną miednicą :). Do tego wiadro koktajlu truskawkowego :). To były czasy…
KLUSKI NA PARZE (BUCHTY)
400 g mąki
20 g drożdży świeżych
2 żółtka
60 g masła
250 ml mleka
60 g cukru
szczypta soli.
Mąkę z solą przesiewamy do miski. Wlewamy ciepłe (nie gorące!) mleko do miseczki i rozcieramy z drożdżami. Dodajemy łyżkę mąki i łyżkę cukru. Odstawiamy aż zaczyn zacznie pracować.
Gdy drożdże podrosną łączymy je z mąką. Żółtka ucieramy z resztą cukru na jasną i puszystą masę. Dodajemy do mąki z drożdżami. Wyrabiamy ciasto aż na jego powierzchni utworzą się pęcherzyki powietrza.
Masło rozpuszczamy i studzimy. Letnie masło dodajemy do ciasta i ponownie wyrabiamy. Odstawiamy ciasto do wyrośnięcia. Gdy ciasto podwoi swoją objętość wykładamy je na blat posypany mąką. Szklanką (lub wykrawaczką do pączków) wycinamy kluski.
Gotowe kluski odstawiamy jeszcze na 20 minut do ponownego wyrośnięcia.
Kluski gotujemy na parze aż staną się lśniące i sprężyste.
Kluski możecie podać z koktajlem, można posypać je cynamonem z dodatkiem cukru i polać masłem lub maczać w sosie czekoladowym.
smak dzieciństwa :)
uwielbiam. choć w dzieciństwie jadałam je z ciężkimi sosami. na słodko chyba jeszcze nie jadłam. podoba mi się pomysł, by podać je z sosem czekoladowym :)
Ja czasem jem takie kluski z masłem i żółtym serem. Na ciepło. Są pyszne! :)
po poznańsku PYZY :)
A ja nadziewam jagodami lub truskawkami. Są pyszne:)
O nadziewane kluski, super pomysł! Muszę spróbować z jagodami.
A u mnie w domu jadło się nieypowo… z kompotem z borówek :) Kluski się rozrywało na kawałki i na talerzu zalewało kompotem prost ze słoika (domowym, naturalnie), uwielbiałam to :) Niestety w Holandii nie ma borówek więc kluski jadamy z gulaszem, ala knedle czeskie, lub z owocowymi lub czekoladowymi sosami…
Moi czasem jedzą kluski z masłem i cukrem – dla mnie to słodycz nie do przejścia :). A o wersji z borówkami pierwszy raz słyszę :). Co dom to inne dodatki do klusek.
No faktycznie, to były czasy :)
Piękne kluski :)
W Poznaniu to pamparuchy ! ;)
Leave reply
Szukaj
O mnie
Czarownica zafascynowana mocą ziół, fanka wytrawnego wina i calvadosu, jazzoholik.
Napisz do mnie
Kategorie
Archiwum
Meta
Zdjęcia i wpisy, które prezentuję na blogu są mojego autorstwa. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie oraz wykorzystywanie w internecie lub innych publikacjach. Wykorzystywanie i kopiowanie zdjęć bez mojej zgody jest sprzeczne z przepisami ustawy o prawach autorskich.
(Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83).
TAGI
bakalie cynamon czekolada drożdże grill hand made jabłka karmel kruche lukrowanie marchewka migdały orzechy owoce leśne przyprawy korzenne smażone twaróg świąteczne wypieki