Florentynki

Niedaleko mojego miejsca pracy, w małej cukierni, nałogowo kupuję florentynki. Bardzo je lubię. Kiedyś zrobiłam je w domu, z przepisu z pewnej książki ale były totalną porażką Aż w końcu, na stronie lacuinavermella.blogspot.com znalazłam przepis warty uwagi. Trochę pozmieniałam proporcje. Przepis jest mało skomplikowany. Po prostu uprażone orzechy zalane karmelem. Pycha! Takiego przepisu szukałam!

1800

 

FLORENTYNKI

 

60 g posiekanych orzechów (laskowych, pistacjowych)

80 g posiekanych migdałów

100 g masła

2 łyżki cukru kryształu

150 g cukru pudru

 

Piekarnik rozgrzać do 170 stopni. Posiekane orzechy wysypać na blaszkę i uprażyć w piekarniku na jasnozłoty kolor. Uważać żeby się orzechy nie przypaliły! W rondelku roztapiamy masło i cukier, ciągle mieszamy. Gdy cukier całkowicie się rozpuści wsypujemy orzechy, chwilę mieszamy i odstawiamy do lekkiego ostudzenia. Masa maślano – cukrowa jest bardzo jasna, nie należy jej zbytnio rumienić bo po upieczeniu florentynki będą bardzo ciemne, a przypalone będą miały gorzki smak. Masę orzechową wykładamy – w dość dużych odstępach –  na blachę wyłożoną mocno woskowanym pergaminem lub folią aluminiową. Nie rozsmarowujemy masy, zostawiamy małe kopczyki. Ja użyłam specjalnej blaszki, z wgłębieniami, do florentynek. Tej blaszki nie trzeba niczym smarować. Do wgłębień nakładamy po łyżce masy i pieczemy florentynki w temperaturze 170 stopni przez 15 – 20 minut. Po wyjęciu odstawiamy do ostygnięcia. Zimne florentynki z łatwością wyjmiemy z blaszki.

Moje florentynki są grube i mają duże kawałki orzechów – ale tak właśnie lubię. Jeżeli wolicie cieniutkie wtedy orzechy trzeba posiekać bardzo drobno (lub nawet rozdrobnić w malakserze) i na blaszkę – do wgłębień – wykładamy mniejszą ilość masy. Przy mniejszej ilości masy i drobniejszych orzechach skracamy o 5 minut czas pieczenia. Cienkie florentynki szybciej się upieką.

 

Wydrukuj przepis

florentynki1

7 komentarzy

  1. 30 stycznia 2010 o 10:32

    Muszą być pyszne! Na pewno wypróbuję. I też wolę grube, według zasady „im więcej tym lepiej” :)

  2. 30 stycznia 2010 o 10:41

    mniam..dziękuję i wypróbuję zapewne i to szybko :)

  3. 30 stycznia 2010 o 11:48

    Są śliczne! Ach, alez muszą smakowac, niesamowicie:))
    Pozdrawiam:)

  4. 30 stycznia 2010 o 18:50

    to jest właśnie to co tygrysy lubią najbardziej!!! orzeszki i karmel…. mniam

  5. 31 stycznia 2010 o 21:55

    Uwielbiam florentynki ze względu na smak i nazwę. Dodaję jeszcze do nich skórkę pomarańczową i suszone wiśnie. Twoje są śliczne i niesamowicie kuszące.

  6. 2 lutego 2010 o 20:43

    Noooo to są florentynki. Ja zrobiłam niedawno gruby błąd i kupiłam florentynki w naszej łaskiej cukierni… masakra i żal. Smakowały okropnie i… maźiście. Te wyglądają dużo ciekawiej, może uda mi sie spróbować.

  7. 22 lutego 2010 o 14:57

    zaraz zasiadam do łupania orzechów, mam ich sporo, a takie ciastka to dla mnie szczyt dobroci, uwielbiam wszytsko co orzechowe, a tu tego tyle, że muszę je mieć :) pozwolę sobie wypróbować

Leave reply

*

Back to Top