Smoothie to doskonała baza do przygotowania lodów. Wystarczy połączyć je z lekko ubitą kremówką, wymieszać i umieścić w plastikowych pojemniczkach. Te lody przygotowałam wykorzystując smoothie z TEGO PRZEPISU.
1 szklanka smoothie ( TU PRZEPIS )
1 szklanka śmietanki kremówki (36%)
cukier puder do smaku
Śmietanę ubijamy z cukrem pudrem (ja dodałam 2 łyżki). Ubitą śmietanę mieszamy niedbale z smoothie. Niedbałość mieszania sprawi, że lody nie będą miały jednolitego koloru. Wystarczy zakręcić łyżką kilka ósemek aż w masie powstaną owocowo – śmietanowe smugi. Masę przekładamy do pojemników, wkładamy patyczki i mrozimy w zamrażarce przez kilka godzin.
Kupiłam pęczek rabarbaru i zastanawiałam się co z niego zrobić. Początkowo rozważałam tartę albo drożdżowe, ale na większości blogów króluje rabarbar w tych dwóch wersjach. Postanowiłam się wyłamać i zrobiłam lody rabarbarowo – wiśniowe. Niestety, wczoraj odkryłam, że moja maszynka do lodów nie nadaje się do użytku więc zamroziłam lody w kieliszkach. Sprawdziły się idealnie :).
6 łodyg rabarbaru
1 szklanka mrożonych wiśni (drylowanych)
1/3 szklanki cukru
200 g śmietany kremówki (36%)
1/2 szklanki mleka
2 żółtka
1/4 szklanki cukru
Do rondelka wlewamy mleko, dodajemy żółtka i cukier (1/4 szklanki). Mieszamy aby składniki dobrze się połączyły. Płyn podgrzewamy mieszając, gdy krem jest bardzo gorący zestawiamy na chwilę rondelek z ognia, mieszamy intensywnie i po chwili znowu stawiamy go na ogniu. Nie można zagotować kremu! Krem ogrzewamy około 15 minut, ciągle mieszając. Gdy krem zgęstnieje odstawiamy go do zupełnego ostygnięcia.
Rabarbar płuczemy i kroimy na niewielkie kawałki. W naczyniu żaroodpornym układamy rabarbar i posypujemy cukrem (1/3 szklanki). Naczynie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C i zapiekamy przez 40 minut. Do gorącego rabarbaru wsypujemy wiśnie i miksujemy blenderem. Dodajemy wystudzony krem żółtkowy i kremówkę. Miksujemy przez chwilę.
Masę możecie zamrozić w pojemnikach lub możecie zrobić lody w maszynce. Ja masą lodową wypełniłam małe kieliszki i umieściłam w nich drewniane patyczki (mieszadełka do kawy). Przed wyjęciem lodów z kieliszków trzeba je na kilka sekund zanurzyć w ciepłej wodzie wtedy 'wyskoczą’ z kieliszków bez problemu :).
Tak sobie pomyślałam, że skoro dodatek marchewki do ciasta dobrze się sprawdza, to dlaczego nie dodać jej do lodów :). No i muszę przyznać, że marchewka w tym wydaniu sprawdziła się całkiem nieźle.
250 g marchewki (pokrojonej lub potartej na tarce)
skórka otarta z jednej pomarańczy
1 duże dojrzałe mango
sok z 1 cytryny (lub mniej, jak wolicie)
1/3 szklanki miodu
200 ml śmietany kremówki (36%)
mleko
Marchewkę wkładamy do rondelka, zalewamy mlekiem (tylko tyle by przykryło marchewkę), dodajemy skórkę pomarańczową i gotujemy. Gdy marchewka zmięknie gotujemy jeszcze klika minut, aż większość mleka wyparuje. Marchewkę studzimy. Do zimnej marchewki dodajemy miód, obrane i pokrojone na kawałki mango, i miksujemy blenderem na puree. Do masy dodajemy śmietanę i sok z cytryny. Sami zdecydujcie ile soku chcecie dodać, ja lubię dość intensywne smaki więc dodałam sok z całej cytryny. Chwilę jeszcze miksujemy blenderem, aż wszystkie składniki się dobrze połączą.
Przekładamy masę do zamykanego pojemnika i wkładamy lody do zamrażarki.
Lody wyciągamy z zamrażarki kilkanaście minut przed podaniem żeby było łatwo nabierać je gałkownicą lub łyżką.
W planach miałam przygotowanie deseru z bitą śmietaną, owocami i kawałkami brownies (które ukryłam specjalnie do deseru) , ale ponieważ kobieta zmienną jest to i plany uległy zmianie :). W szafce znalazłam puszkę gotowej masy kajmakowej i to pchnęło mnie do przygotowania deseru lodowego z kajmakiem. Ponieważ nie lubię zbitych i twardych lodów dodałam do deseru ajerkoniak, który nie pozwala deserowi zmrozić się na kość i pozostawia go lekkim i kremowym.
Do przygotowania deseru nie używamy maszynki do lodów :).
200 ml kajmaku (ja użyłam gotowca z puszki)
200 ml śmietany kremówki (36%)
1/3 szklanki likieru advocat (im bardziej gęsty, tym lepszy)
1 szklanka mango, pokrojonego w drobną kostkę
1 szklanka malin (ja użyłam mrożonych)
kilka kawałków brownies TU PRZEPIS
W dużej misce ubijamy (mikserem) śmietanę z kajmakiem. Gdy masa będzie gęsta i kremowa dodajemy advocat, jeszcze chwilę miksujemy. Brownies kroimy na kostkę ok. 2cm x 2 cm. Ja użyłam kawałek ciasta wielkości 4 cm x 15 cm. Do masy wsypujemy brownies, maliny i mango. Mieszamy niedbale łyżką – chodzi o to aby każdy kolor i składnik był oddzielnie widoczny. Jak będziecie mieszać długo i intensywnie to powstanie masa o średnio ciekawym wyglądzie. Masę przekładamy do pojemnika wyłożonego folią spożywczą. Deser chłodzimy przez noc w zamrażalniku. Gotowe! :)
W czasie pobytu w Warszawie gdy brałam udział w Warsztatach Smaku stołowaliśmy się w restauracji Tamka43. Jadłam tam niebywale pyszną granitę szczawiową. Jej smak był niesamowity. Nie przypuszczałam, że coś tak wspaniałego można zrobić ze szczawiu. Postanowiłam więc stanąć oko w oko z dwoma pęczkami szczawiu i zrobić lody szczawiowo – cytrynowe.
125 ml śmietany kremówki
3 żółtka
1/4 szklanki miodu
1/3 szklanki brązowego cukru
sok z 1 cytryny
skórka otarta z 1 cytryny
2 pęczki młodego szczawiu
3/4 szklanki śmietany kremówki
Do rondelka wlewamy śmietanę (125 ml), dodajemy żółtka, skórkę cytrynową, miód i cukier. Mieszamy aby składniki dobrze się połączyły. Płyn podgrzewamy do temperatury 82 stopni C. Ja podgrzewam krem bez termometru, gdy krem jest bardzo gorący zestawiam na chwilę rondelek z ognia, mieszam intensywnie i po chwili znowu stawiam go na ogniu. Nie można zagotować kremu! Krem ogrzewamy około 15 minut, ciągle mieszając. Gdy krem zgęstnieje odstawiamy go do zupełnego ostygnięcia. Najlepiej przygotować krem dzień wcześniej i wstawić na noc do lodówki. Aby w czasie studzenia kremu nie utworzyła się skorupka, całą powierzchnię kremu przykrywamy folią spożywczą (nie oklejamy folią miski tylko kładziemy folię bezpośrednio na krem).
Szczaw myjemy, odrywamy ogonki zostawiając same liście. Połowę zimnego kremu żółtkowego przekładamy do wysokiego naczynia, dodajemy szczaw, sok z cytryny i blenderem rozdrabniamy na jednolitą masę. Śmietanę (3/4 szklanki) ubijamy na sztywno. Łączymy razem śmietanę, krem ze szczawiem i pozostały krem żółtkowy. Próbujemy :) Jeżeli masa jest zbyt słodka możemy dodać soku z cytryny, jeżeli jest zbyt kwaśna można dodać więcej miodu.
Masę przekładamy do maszynki i kręcimy aż masa się zmrozi.