
To ciasto ma w moim zeszycie z przepisami zupełnie inną nazwę :). Nazywa się „głuchy placek” – nazwa pochodzi od nazwiska Asi, od której dawno temu dostałam ten przepis. Ciasto jest proste w wykonaniu, smaczne, puszyste i można 'utopić’ w nim każde owoce. Mnie najbardziej smakuje ze śliwkami ale dzisiaj 'utopiłam’ w cieście truskawki.
125 g margaryny
1 szklanka cukru
5 jajek
1 łyżeczka esencji waniliowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 1/2 szklanki mąki
2 łyżki mleka
Margarynę ucieramy z cukrem na puszystą, jasną masę. Do utartej masy dodajemy żółtka, mleko i esencję waniliową. Ucieramy aż składniki się połączą. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, dodajemy do masy. Ucieramy przez chwilę aż ciasto będzie jednolite. Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy do ciasta najpierw połowę białek. Mieszamy aż białka nieco rozrzedzą ciasto i dobrze się z ciastem połączą. Dopiero teraz dodajemy pozostałą część białek i delikatnie (łyżką) mieszamy. Ciasto wylewamy do tortownicy i na ciasto wykładamy owoce. Owoce same 'utopią’ się w cieście w czasie pieczenia.
Ciasto pieczemy 40-45 minut w temperaturze 180 stopni C. Gorące ciasto posypujemy cukrem pudrem.
Od kilku tygodni cierpię na ciągły brak czasu. Jakoś tak ciągle coś… Maszyna jest w ciągłym używaniu ale na robienie zdjęć temu co powstaje czasu brak :). Dzisiaj w końcu się zmobilizowałam i zrobiłam zdjęcia różowego kompletu – mini portfelika na kluczyki do samochodu i etui na dokumenty. W portfeliku na kluczyki umieściłam w środku zawieszkę na klucze, dzięki temu tworzą one z portfelikiem nierozłączną całość.
Aby nie spędzić całej niedzieli na nicnierobieniu uszyłam Tildę. Szycie Tildy to całkiem fajna zabawa. Co prawda jest trochę dłubaniny z przewracaniem kończyn na prawą stronę ale jakoś poszło. Reszta to już prosta sprawa :). Włosy zrobiłam z włóczki, szalik i chusteczkę z polaru. Torebka i buciki (można je zdejmować i wymieniać na inne) są z ekozamszu.
Ten tytuł to trochę na wyrost bo zbyt patchworkowe to te podkładki nie są :) Ale ponieważ mam w planach uszycie dużej narzuty patchworkowej, a nigdy wcześniej nie pikowałam patchworkowej narzuty to te podkładki były materiałem ćwiczebnym. Brak specjalnej stopki do pikowania mnie nie zniechęcił i pikowałam zwykłą stopką do szycia, z wyłączonym dolnym transportem i z minimalnym naciskiem stopki na materiał. Chyba nie wyszło źle?
Podkładki są dwustronne, w środku ocieplina 100, wykończone bawełnianą lamówką ze skosu.
Ta babka to coś dla amatorów wypieków z mąki kukurydzianej. Zdecydowanie lepsza po wystudzeniu niż jedzona tuż po wyjęciu z pieca. Dosyć zbita, ale jednocześnie delikatna i lekko piaskowa – tej piaskowej struktury nadaje babce mąka kukurydziana.
100 g bardzo miękkiego masła
1 szklanka cukru
5 jajek
1/2 szklanki mąki pszennej
2 szklanki mąki kukurydzianej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki mocnego alkoholu (koniak, rum)
skórka otarta z połowy cytryny
2 łyżeczki esencji waniliowej
Miękkie masło ucieramy z cukrem na jasną i puszystą masę. Nie przerywając ucierania dodajemy esencję waniliową i po jednym jajku. Kolejne jajko dodajemy dopiero wtedy gdy dodane poprzednio całkowicie połączy się z masą. Obie mąki i proszek do pieczenia przesiewamy przez sito. Do mąki dodajemy skórkę z cytryny. Mąkę łączymy z masą jajeczną i ucieramy aż ciasto będzie gładkie i jednolite. Pod koniec ucierania dodajemy alkohol.
Ciasto przekładamy do keksówki (11 cm x 30 cm) wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Babkę wkładamy do lekko nagrzanego piekarnika i pieczemy około 50 minut w temperaturze 180 stopni.
Skórkę cytrynową możecie zastąpić skórką z pomarańczy, a esencję waniliową ziarenkami laski wanilii.
Patchworkowe podkładki, które widać na zdjęciach uszyłam sama i można je zobaczyć TU.