Ponieważ sezon jagodowy w pełni upiekłam dzisiaj jagodzianki. Domownicy orzekli, że dobre. Jak dla mnie trochę za słodkie, ale ja ze słodyczy najbardziej lubię śledzia :). I aby zapobiec uwagom, że znów za mało słodkie postanowiłam nie żałować cukru :)
Na zaczyn:
20 g świeżych drożdży
1/4 szklanki ciepłej wody
3 łyżeczki mąki
3 łyżeczki cukru
Na ciasto:
125 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
3 żółtka
1 łyżeczka esencji waniliowej
3 szklanki mąki
1/3 szklanki letniego mleka
Nadzienie:
300 g jagód
4 łyżki cukru
2 łyżeczki mąki
Drożdże rozcieramy z mąką, cukrem i wodą. Odstawiamy na pół godziny.
Przy użyciu miksera rozcieramy masło z cukrem. Gdy Masa będzie jasna i puszysta dodajemy po jednym żółtku i esencję waniliową. Po chwili miksowania dodajemy wyrośnięty rozczyn, mleko i mąkę. Ciasto wyrabiamy przez około 10 minut. Przykrywamy folią lub ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia.
Gdy ciasto podwoi objętość formujemy je w wałek i dzielimy na 16 części.
Jagody płuczemy na sicie, odsączamy, mieszamy z cukrem i mąką (ten dodatek mąki sprawi, że sok nie będzie zbyt mocno wyciekał z bułeczek w przypadku gdy pękną w czasie pieczenia).
Każdy kawałek ciasta formujemy w placuszek, Nakładamy na środek łyżkę jagód, zlepiamy i układamy na blaszce wysypanej mąką, zlepieniem do dołu. Uformowane jagodzianki odstawiamy na 30 minut do ponownego wyrośnięcia.
Pieczemy przez około 20 – 30 minut w temperaturze 180 stopni.
Ja pod koniec pieczenia posmarowałam wierzch bułeczek białkiem rozmieszanym z 3 łyżkami mleka.
Jestem przekonana, że w każdym zeszycie z przepisami znajduje się przepis na pleśniaka. Ja wpisałam ten przepis do swojego pierwszego zeszytu z przepisami, który założyłam mając 15 lat. I chociaż zrobiłam sobie książkę kucharską w wersji elektronicznej, to z sentymentem przeglądam pożółkłe już kartki z zeszytu ilustrowane obrazkami wyciętymi z gazet.
500 g mąki
1 paczka cukru waniliowego
4 żółtka
1 kostka margaryny
2 łyżki śmietany
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
4 białka
1 szklanka cukru
przesmażone jabłka z cukrem i cynamonem lub dżem
Z mąki, proszku do pieczenia, cukru waniliowego, żółtek, margaryny i śmietany zagniatamy ciasto (ja mieszam mikserem). Ciasto dzielimy na trzy części. Do jednej części dodajemy kakao. Z ciasta formujemy kule, spłaszczamy je i zawijamy w folię. Ciasto chłodzimy w lodówce przez godzinę.
Z białek i cukru ubijamy sztywną pianę. Na blachę wyłożoną pergaminem, na tarce o dużych oczkach, ścieramy ciasto. Pierwsza warstwa biała, na to warstwa ciemna, na ciemną warstwę wykładamy jabłka lub dżem. Kolejna warstwą jest ubita piana z białek ze szklanką cukru i na wierzch ścieramy białe ciasto.
Piec w temperaturze 180 stopni około godziny. Po upieczeniu można polać polewą czekoladową.
Kusiły mnie w warzywniaku od kilku dni. Ale dopiero wczoraj je kupiłam :) Jagody! Ani przez chwilę nie wahałam się do czego je wykorzystam. Upiekłam duże, miękkie bułki z dużą ilością jagód i słodką kruszonką. Przepis na ciasto powstał „na gorąco” ale warty jest zapisania i powtórzenia.
100 g masła
30 g świeżych drożdży
2 łyżki syropu palmowego (można zastąpić płynnym miodem albo syropem klonowym)
1 łyżeczka esencji waniliowej
szczypta soli
4 jajka
2,5 szklanki mąki
jagody
na kruszonkę:
2 łyżki miękkiego masła
1/4 szklanki drobnego cukru
1/4 szklanki mąki
Drożdże dokładnie rozcieramy z syropem palmowym. Masło kroimy na drobne kawałki, odstawiamy aby się trochę ogrzało. Z pomocą miksera mieszamy drożdże z syropem, esencją waniliową, solą, mąką, 3 jajkami i 1 żółtkiem. Gdy składniki się połączą dodajemy ogrzane, miękkie masło. Ciasto wyrabiamy przez chwilę. Ma być dosyć luźne ale nie klejące. Ciasto odstawiamy do wyrośnięcia. Gdy dwukrotnie zwiększy objętość uderzamy ciastem o blat aby je odgazować. Dzielimy ciasto na 10 części. Z każdej części formujemy placek o grubości 1-1,5 cm. Na środek placka nakładamy sporą ilość jagód, posypujemy je łyżeczką cukru i zlepiamy. Układamy bułeczki zlepieniem do dołu i odstawiamy aby się trochę napuszyły. Składniki kruszonki łączymy ze sobą aż powstaną duże okruchy. Napuszone bułeczki smarujemy pozostałym białkiem i posypujemy kruszonką. Układamy bułeczki na blasze w dość dużej odległości od siebie. Pieczemy (w zależności od wielkości bułek) 15 – 20 minut w temperaturze 190 stopni C.
Ponieważ zaplanowałam jagodzianki na śniadanie to wyrobione mikserem ciasto schowałam na noc do lodówki. Rano, przed wyjściem do pracy, uformowałam bułeczki. Dałam im się ogrzać i podrosnąć i na śniadanie czekała na domowników jagodowa niespodzianka :) .
Odrywane bułeczki drożdżowe. Nie bardzo słodkie. Doskonałe aby wypełnić je sezonowymi owocami. Ja wybrałam czereśnie ale można wykorzystać dowolne owoce, powidła, nutellę – co kto lubi.
3 szklanki mąki
3 jajka
1/2 kostki margaryny
1/2 szklanki cukru
1/3 szklanki śmietany
4 dag świeżych drożdży
1/2 szklanki ciepłego mleka
szczypta soli
wydrylowane czereśnie
Margarynę rozpuszczamy i odstawiamy do ostygnięcia. Drożdże łączymy ze śmietaną i dokładnie rozcieramy. Mąkę z solą przesiewamy przez sito. Do miski wbijamy całe jajka i ubijamy z cukrem na puszystą masę. Rozpuszczoną margarynę łączymy z mlekiem. Do masy jajecznej dodajemy stopniowo pozostałe składniki – na przemian mokre i suche. Wyrabiamy kilka minut. Odstawiamy do wyrośnięcia. Gdy ciasto podwoi swoją objętość wykładamy je na blat oprószony mąką. Wałkujemy je na grubość 1 – 1,5 cm. Z ciasta, przy użyciu szklanki, wycinamy koła. Na środek kładziemy czereśnie – jeżeli bułeczki są małe to po 1 sztuce, jeżeli formujemy duże bułki to po 2 sztuki. Zawijamy bułeczki i układamy w foremce zlepieniem do dołu.
Pieczemy około 20 minut w temperaturze 180 stopni. Jeżeli bułeczki są duże to zwiększamy czas pieczenia. Sprawdzamy patyczkiem czy ciasto się upiekło.
Gorące bułeczki posypujemy cukrem pudrem.
Ciasto można przygotować wieczorem i wsadzić na noc do lodówki. Wyjmujemy z lodówki godzinę przed formowaniem bułeczek.
Z tych proporcji wychodzą 24 małe bułeczki.
Zachęcona pozytywnymi opiniami na Wielkim Żarciu i faktem posiadania bardzo dojrzałych bananów upiekłam ciasto bananowe z tego przepisu . Ciasto wyszło miękkie i wilgotne. Lekko piernikowe i pachnące bananami. Na drugi dzień chyba lepsze niż zaraz po upieczeniu. Mnie jednak nie bardzo przypadło do gustu ale ma tyle pozytywnych opinii, że może Wam zasmakuje :)
100 g masła
100 g cukru
1 opakowanie cukru wanilinowego
2 jajka
50 g mąki ziemniaczanej
150 g mąki pszennej
2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 obrane banany
1/2 łyżeczki imbiru
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
2 łyżeczki cynamonu
100 g czekolady
Banany kroimy w kostkę lub rozgniatamy widelcem. Czekoladę ścieramy na tarce o grubych oczkach lub siekamy na drobne kawałki. Jajka ucieramy z cukrem na puszystą masę. Ciągle ucierając dodajemy masło. Gdy składniki się połączą dodajemy mąkę, proszek do pieczenia i przyprawy. Po wymieszaniu ciasta dodajemy do masy banany i czekoladę. Przekładamy ciasto do tortownicy i pieczemy około 1 godz. w temperaturze 180 stopni.